Jak zaznaczył przedstawiciel Prawa i Sprawiedliwości i zarazem jeden z twórców ustawy - nie chodzi o liberalizację dostępu do broni, ale o skrócenie pewnych procedur.
Skracamy czas procedury, bez obniżania warunków. Te warunki uzyskania pozwolenia na broń, kwestie badań lekarskich, psychologicznych, kwestie przechowania broni - to pozostaje tak, jak było. Ale koszt i czas zostają skrócone. Stwarzamy nieco łatwiejszą ścieżkę uzyskania pozwolenia na broń dla osób, które zawodowo użytkują broń, np. wojskowi. Takie osoby i tak muszą sprostać tym rygorom ze względu na wykonywaną pracę - nie ma powodu, żeby wykonywały te same działania po raz kolejny jako osoby fizyczne, prywatnie
- mówił Wróblewski.
Poseł mówił też o innych ułatwieniach. Jednocześnie zachęcał, by mieszkańcy zgłaszali komisji ds. deregulacji albo jemu osobiście te sfery, w których można ograniczyć zbędny fiskalizm czy zlikwidować przepisy utrudniające ludziom życie.
Poniżej pełny zapis rozmowy:
Bartosz Garczyński: Jaki był ogólny cel tej ustawy? I dlaczego jest nazywana poznańską ustawą?
Bartłomiej Wróblewski: Główny cel to poszerzenie zakresu wolności obywateli i przedsiębiorców. Wolność jest gwarantowana konstytucyjnie w wielu obszarach życia, ogólnie w preambule, a później w konkretnych postanowieniach Konstytucji. Intuicyjnie rozumiemy, że jeśli zakres wolności jest większy, to żyje się łatwiej, kiedy jest dużo ograniczeń ustawowych to napotykamy różnego rodzaju utrudnienia. Ustawę nazywam poznańską, ponieważ to ja przygotowałem tę ustawę, w znacznym stopniu dzięki inspiracjom poznaniaków i wielkopolskich przedsiębiorców.
Mamy te pomysły. Na początek - czy wypowiada pan wojnę ZUS-owi, wzmacniają pozycję Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców? Z tego, co wiemy, rzecznik nie przepada za ZUS.
Uważam, że należy wesprzeć Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców, tak jak i organizacje przedsiębiorców, aby w sporach sądowych mogli w dalszym stopniu wspierać firmy, które toczą spory m.in. z administracją publiczną, także z ZUS.
Te boje tam są toczone, zwłaszcza, jeżeli chodzi o obowiązkową składkę zusowską. To zmora każdego przedsiębiorcy. Rozumiem, że w tym momencie rzecznik będzie mógł bardziej pomagać.
Będzie mógł bardziej pomagać i bardziej widzę to na płaszczyźnie pomocy, a niekoniecznie na płaszczyźnie ostrego sporu. Lepiej jeśli spór rozwiązywany jest koncyliacyjnie. A jeśli to niemożliwe to ostatecznie musi rozstrzygnąć sąd, ale wzmacniamy pozycję przedsiębiorców w sądach poprzez to, że po ich stronie będzie stawać Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców oraz izby gospodarcze Stowarzyszenia Przedsiębiorców.
W tej ustawie mamy też mniejsze, ale nie mniej irytujące sprawy. Tabliczka z numerem na dom, każdy dom musi mieć numer. Jeśli dom jest głębiej, to tabliczka musi być też na ogrodzeniu. To się zmieni teraz?
To dosyć istotne obciążenie. Te tabliczki często nie są potrzebne. Musi być oznakowanie samej ulicy - jej nazwa, ale niekoniecznie musi być na każdym domu. Z tą sprawą zgłaszali się poznaniacy. Ten przepis jest masowo łamany, bardzo wiele domów nie ma takiego oznaczenia, więc teoretycznie każda z tych osób może otrzymać grzywnę, więc jest to trochę irytujący i niepotrzebny zapis, oczywiście musi pozostać numeracja domów, z wielu powodów, ale sama nazwa ulicy nie będzie konieczna. Samorząd, jeśli będzie to koniecznie, może taki obowiązek wprowadzić, natomiast on już nie wiąże wszystkich z mocy ustawy.
Są też jednak sprawy dużo cięższej wagi, podniesienie kwoty wolnej od podatków od spadków i darowizn, też racjonalizacja przepisów, dotyczących dostępu do broni. To dość odważne, pamiętam tych, którzy planowali coś z tym tematem zrobić i na ich głowy posypały się gromy. Na czym ta racjonalizacja dostępu do broni ma polegać?
Tych spraw, które podlegają deregulacji, jest wiele, one dotyczą różnych dziedzin życia. Obniżamy podatki poprzez zwiększenie kwoty wolnej od podatku w przypadku spadków i darowizn - ponad trzykrotnie. Przez 20 lat ta kwota nie była aktualizowana. To bardzo korzystna zmiana dla tysięcy obywateli, natomiast są tam także przepisy racjonalizujące dostęp do broni - to znaczy, nie tyle liberalizujące ten dostęp, co eliminujące pewne administracyjne utrudnienia - skracamy czas procedury, bez obniżania warunków. Te warunki uzyskania pozwolenia na broń, kwestie badań lekarskich, psychologicznych, kwestie przechowania broni - to pozostaje tak, jak było. Ale koszt i czas zostają skrócone. Stwarzamy nieco łatwiejszą ścieżkę uzyskania pozwolenia na broń dla osób, które zawodowo użytkują broń, np. wojskowi. Takie osoby i tak muszą sprostać tym rygorom ze względu na wykonywaną pracę - nie ma powodu, żeby wykonywały te same działania po raz kolejny jako osoby fizyczne, prywatnie. Ta sprawa dotyczy wolności obywatelskiej, ale myślę, że od roku jest tu też istotny element proobronny.
Mamy wojnę tuż za naszą wschodnią granicą, Polska na tle Europy jest całkowicie rozbrojona. Czy te deregulacje pomogą?
Skrócenie czasu, to nie jest liberalizacja, ale ułatwienie, w tym sensie, że skrócenie czasu i obniżenie kosztów to dla wielu ludzi jest istotna zmiana i usunięcie tego rygoru, że funkcjonariusze muszą spełnić wszystkie wymagania, związane z tym, że otrzymują pozwolenia na broń do celów służbowych i równocześnie musieliby zrobić to samo do celów prywatnych, więc szereg ułatwień jest, ale nie oznacza to liberalizacji: nadal są egzaminy teoretyczne, praktyczne, badania lekarskie i kwestia przechowywania broni. Polska jest krajem, w którym jest najmniej broni w Europie. W Niemczech 10 razy więcej, na Ukrainie przed wojną to było 5 raz więcej.
Nawet Czesi mają więcej.
W Finlandii jest 30 razy więcej broni, niż w Polsce. Ta kultura posługiwania się bronią jest zupełnie na innym poziomie, w Polsce to pewne dziedzictwo komunizmu, że jesteśmy rozbrojeni. Ma to swoje konsekwencje - jedną z nich jest to, że Polacy słabo posługują się bronią.
Jeśli nie ma pozwoleń, to się nie posługują, prawda?
Tak. Natomiast wojna na Ukrainie pokazała, że nie można liczyć na to, że świat będzie pokojowy, trzeba podejmować aktywne działania. Są różne kwestie, trzeba pamiętać o wielkości i wyposażeniu armii, ale także o takim ogólnym podstawowym wykształceniu obywateli w tym zakresie. Wiemy, że w niektórych etapach wojny na Ukrainie olbrzymią rolę odegrali cywile, który albo zostali powołani do wojska albo w różny sposób sami uczestniczyli w działaniach zbrojnych. Szczególnie na początku wojny ta mobilizacja narodu ukraińskiego była elementem, który zatrzymał ofensywę rosyjską. Te działania, które prowadzimy, to w gruncie rzeczy najtańsze, z perspektywy państwa zwiększenie potencjału obronnego. Dajemy możliwości kilkuset tysiącom ludzi, którzy chcieliby się włączyć, pewne większe możliwości. Nie obciążamy budżetu państwa, bo mowa o osobach chcących uczestniczyć np. w związkach strzeleckich. Robią to na własny koszt, korzyści jest wiele, trzeba powiedzieć, że nie stwarzamy dodatkowego zagrożenia, bo warunki uzyskania pozwolenia na broń pozostają niezmienione.
W ustawie ułatwiono przepisy w dziedzinie działalności nieewidencjonowanej, budowy mieszkań na terenach pohandlowych... Ciągle narzekamy na biurokrację w Polsce. Czy to już wszystkie kroki deregulacyjne, czy będą kolejne?
Ja zapraszam do kontaktu, przygotowujemy kolejny pakiet deregulacyjny, czekamy na propozycje. Ja jako poseł i komisja - jesteśmy otwarci na pomysły. Proszę przesyłać propozycje. W każdym obszarze życia potrzebna jest deregulacja - jeśli chodzi o budowanie, inwestycje, podatki, działalność instytucji. Wszędzie czujemy, że ten nawis biurokratyczny jest olbrzymi. Bo presja regulacyjna płynie z wielu stron, ze świata, z UE, z państwa.
Z Sejmu również.
Z samorządów, ta presja jest wzmacniania przez tendencję urzędników do maksymalnie rygorystycznego interpretowania przepisów - to powoduje, że wielu z nas ma dosyć, jest zmęczonych. Ja to podzielam. Bardzo nam zależy, żeby wolności było więcej. Trzeba pokazywać konkretne miejsca, konkretne sprawy, gdzie można dokonać deregulacji. Dziękuję też panu za rozmowę, że słuchacze będą mogli dowiedzieć się o zmianach. Prosimy o dalsze propozycje, chcemy, żeby deregulacji było więcej.