NA ANTENIE: Portfel - magazyn ekonomiczny
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

"TVN już w 2015 roku został zakupiony niezgodnie z polskim prawem" – przypomina dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy

Publikacja: 11.08.2021 g.19:12  Aktualizacja: 11.08.2021 g.20:09
Poznań
Jolanta Hajdasz w rozmowie na antenie Radia Poznań odniosła się do pomysłu nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji.
Jolanta Hajdasz - Radio Poznań
Fot. Radio Poznań

Jak podkreśliła, celem zmian zaproponowanych przez rząd jest ochrona ładu medialnego przed wpływami spoza Europy. "Problem polega na tym, że w Polsce obchodzone są przepisy koncesyjne" - wyjaśnia dyrektor centrum, Jolanta Hajdasz.

Czego przykładem jest telewizja TVN, która w roku 2015 została zakupiona przez Amerykanów niezgodnie z polskim prawem. Już wtedy obowiązywał zapis, że nie może podmiot spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego po prostu mieć większościowego pakietu, całości własności w mediach elektronicznych

- wyjaśnia dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy.

Później ten sam koncern medialny w 2018 roku sprzedał telewizję TVN innej amerykańskiej grupie – Discovery. Zdaniem Jolanty Hajdasz, zarząd telewizji jest świadom tego, że złamano wcześniej prawo i że obecnie taki zakup by się nie powiódł. Dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy ocenia również, że krytyka nowelizacji przez opozycję nie jest merytoryczna i odwraca uwagę od meritum sprawy.

Poniżej cała rozmowa w Wielkopolskim Popołudniu: 

Roman Wawrzyniak: Przysłuchując się dzisiejszej debacie sejmowej, można dojść do wniosku, że opozycja wykorzystuje temat do kolejnych ataków na rząd. Mało było politycznej dyskusji, tylko ataki na rząd, bo te wypowiedzi miały mało wspólnego z zapisami nowelizacji ustawy o krajowej radiofonii i telewizji. Dlaczego tak się dzieje?

Jolanta Hajdasz: Właściwie to trzeba byłoby ich zapytać, bo trudno to merytorycznie uzasadnić. W mojej ocenie jest to chęć odwrócenia uwagi od meritum tej sprawy. A mamy do czynienia z tym przez ostatnie tygodnie. Tak naprawdę całość problemu polega na tym, że w Polsce obchodzone są przepisy dotyczące ładu medialnego. Chodzi o media, które są koncesjonowane, radio i telewizja, w szczególności telewizja, czego przykładem jest TVN, która w roku 2015 została zakupiona przez Amerykanów niezgodnie z polskim prawem. Już wtedy obowiązywał zapis, że nie może podmiot spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego po prostu mieć większościowego pakietu, całości po prostu własności w mediach elektronicznych, a to się po prostu stało. Konstrukcja, którą ówczesna Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, kierowana przez Jana Dworaka związanego z Platformą Obywatelską, bo warto to przypomnieć, w ogóle wtedy nie zareagowała. To był rok 2015. Udano, że nic się nie dzieje. Koncern medialny wykupił TVN, potem sprzedał w 2018 roku całość swoich udziałów firmie Discovery i mamy do czynienia z tego typu sytuacją, w której po prostu bez żadnego problemu pokazany jest mechanizm jak obejść polskie prawo. Jak przez firmę słup, zarejestrowaną na lotnisku w Holandii, firmę wirtualną, można zarządzać tak wielką instytucją, jaką jest telewizja. Formalnie właścicielem TVN jest ta holenderska spółka, która nie ma żadnego pracownika.

Donosili o tym dziennikarze tygodnika „Sieci”.

Nikt tego wówczas nie kwestionował. Tak naprawdę, ustawa i nowelizacja tej ustawy, o którą dzisiaj był bój, dotyczy po prostu tego, co ma być w przyszłości. Żeby taka sytuacja nie miała więcej miejsca. Dzisiaj można sobie hipotetycznie wyobrazić sytuację, że Discovery sprzedaje komu tylko zechce, całość tej telewizji i zupełnie państwo polskie nie ma na to wpływu.

Na przykład znakomicie lewicującej gazecie niemieckiej.

Tak mogłoby być. Bo to jest Europejski Obszar Gospodarczy.

Nawet jak to się zdarzy, to nikt nie będzie mógł przeciwko temu zaprotestować.

Nie. Nawet te przepisy, które PiS dzisiaj forsuje, nie zablokowałyby tego. Niemcom wolno wszystko kupić. Chodzi o kraje, które mogą mieć zupełnie niezgodne interesy z państwem Polskim w danym momencie. To mogą być zupełnie z innych kontynentów państwa.

Typu Rosja lub Chiny.

Ten Europejski Obszar Gospodarczy, czyli trochę więcej niż Unia Europejska, jak najbardziej mogą kupować. Więc jest więcej szumu, niż powinno być. To odwraca uwagę od meritum tego sporu. To jest bardzo wygodne dla obecnych właścicieli TVN.

Ja rozumiem, że oni na emocjach próbują sobie budować przywiązanie widzów i tak dalej. Te mechanizmy oczywiście są znane. Tylko zastanawiam się o taką minimalną uczciwość polityków. Oni teraz bronią zaciekle jednej stacji. Posługują się kłamstwami o jej zamknięciu. Co nie jest prawdą. O końcu demokracji. To też jest bzdura. W ogóle się nie wczytują w proponowane w tym projekcie zmiany. Warto też przypomnieć, że podobne rozwiązania świetnie się sprawdzają i są realizowane w innych krajach europejskich: Francji czy Austrii.

Dokładnie tak jest. Każde państwo chroni swój ład medialny. Dlatego państwa demokratyczne dopuszczają koncesjonowanie po prostu radia czy telewizji. Widząc konieczność kontroli tego rynku przed ewentualnym oddaniem tak ważnej sfery życia w przypadkowe ręce. Przypadkowym firmom. Nie można sobie tak postępować. Wiadomo, że internet zmienia perspektywę, ale póki co, nic nie ma w tym nieprawidłowego. Wszystkie kraje na świecie tak robią. Dlaczego w Polsce mamy nie sankcjonować obchodzenia prawa. To nie jest problem tworzenia jakichś barier dla telewizji TVN. TVN dobrze to wie. Sześć lat temu zlekceważył prawo. Tylko możemy zadać pytanie, dlaczego tak się stało i dlaczego na to pozwolono. Jeszcze jest jeden wątek. Może niektórzy pamiętają. Wczoraj Radio RMF wydało oświadczenie, gdzie bardzo broni TVN i przed tą „samowolą rządzących”, apeluje o przedłużenie koncesji, ponieważ, przytoczono argument: „dwadzieścia lat temu zostaliśmy zmuszeni do zwolnienia 200 osób, zmieniono nam w czasie trwania koncesji jej warunki, musieliśmy zamknąć oddziały regionalne”, więc oni dlatego dzisiaj bronią TVN. Chciałabym tutaj sprostować, że to nie jest pełna prawda. Dlaczego były takie działania niezbędne wobec Radia RMF? Ponieważ oni złamali koncesję, tak zwane rozczepienia, czyli mieli koncesję na nadawanie programu ogólnopolskiego, a uruchomiono programy lokalne i przede wszystkim drenowano lokalny rynek z reklam lokalnych. Inne rozgłośnie, które działały na tej skali lokalnej czy regionalnej, musiały ponosić opłaty koncesyjne, a tak zwaną śmietankę spijał RMF, mając jednego dziennikarza zatrudnionego w regionie i cztery osoby w reklamie. Można się tylko cieszyć, że ówczesna Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji wówczas ten proceder zatrzymała.

Jak się spojrzy na właścicielski portfel RMF, to wtedy to się też ładnie wpisuje w tę opowieść, którą próbuje nam przedstawić niemiecki Onet. Ja pozwolę sobie przytoczyć fragment wypowiedzi redaktora Onetu Bartosza Węglarczyka, który napisał na Twitterze tak: „Francuzi zawsze trzymali swoje media z dala od innych, bo uważają swoją kulturę za wyjątkową. Trzymają się też z dala od USA. Mogą, bo leżą w troszkę innym miejscu Europy niż my. My nie możemy tak działać”. Ten poddańczy ton jest rozbrajający. Właśnie widzę informację, że posłowie przyjęli wniosek o odroczenie posiedzenia Sejmu, czyli ustawa nie będzie dzisiaj głosowana. (Stan na godzinę 17.40. Sejm kontynuował posiedzenie. Wcześniej marszałek Izby Elżbieta Witek zarządziła reasumpcje głosowania ws. odroczenie obrad przyp. red.)

Czekamy. Będziemy ze spokojem patrzeć, co zrobią posłowie. W mojej ocenie istotne jest, że w ogóle ten problem wypłynął, że go widzimy, dostrzegamy. Lepiej późno niż wcale. To nie jest sytuacja prosta w momencie, kiedy w ogóle nie pilnujemy tego ładu medialnego. Kiedy możemy, sygnalizujemy nie raz na tej antenie, mogliśmy rozmawiać jak to jest ważne, jak istotne i jak każdy kraj pilnuje swojego ładu medialnego. Media nie są interesem, nie są firmą taką samą jak wszystkie inne. Oczywiście podlegają prawu handlowemu, ale przede wszystkim oddziałują na społeczeństwo. Nie ma dziedziny życia, w którą by nie ingerowały. Dlatego państwo ma wręcz obowiązek w interesie nas wszystkich się tą dziedziną zajmować. Wiedzieć kto, co i dlaczego nadaje.

I dlaczego Bartosz Węglarczyk mówi tak, a nie inaczej w niemieckim der Onet. Wnioskodawca minister Marek Suski zgłosił poprawkę, zgodnie z propozycją, którą także Centrum Monitoringu Wolności Prasy w swoim oświadczeniu zgłaszało, o wydłużenie vacatio legis.

Dla nas to dość oczywiste. Wprowadzić te przepisy, a po prostu porozumieć się z TVN, bo to jest wielki koncern i nikt mu nie chce z dnia na dzień niczego narzucać, żeby mu biznes zniszczyć. Żeby dać mu czas na dostosowanie się do zmieniających przepisów. Mówię wprost. Oni wiedzą, że złamali prawo i że gdyby ono było egzekwowane, to by się nie udało tej transakcji w ten sposób, jak to zrobili sześć lat temu zawrzeć. Warto usiąść do stołu, porozmawiać się i znaleźć rozwiązanie. W mojej ocenie proponowane przepisy zabezpieczają nas na przyszłość, ale wcale nie muszą nikogo wyrugować z rynku medialnego. Więc ta historia, którą nakręcono w Polsce, jest na wyrost.

W mojej ocenie jest polityczną akcją.

Dokładnie tak. I też powiem szczerze, że jak przeczytałam materiały na ten temat w „Gazecie Wyborczej”, czy na portalu Onetu i podobnym im mediom, to rzeczowej informacji na ten temat jest bardzo mało.

Chodzi tylko o emocje i burzę polityczną.

Mam tylko jeden apel. Dystans, spokój i nieuleganie nadmiernym emocjom. One są tak sztucznie podsycane, tylko po to, żebyśmy biegli tym tropem myślenia, który jest dla kogoś wygodny, a dla nas niekoniecznie korzystny.

https://radiopoznan.fm/n/lzOz9L
KOMENTARZE 0