Bratnie dusze - recenzja Ryszarda Glogera Był październik 2019 roku, zbliżało się 25-lecie Jimiway Blues Festival w Ostrowie Wielkopolskim. Plakat imprezy przypominał obwieszczenie o trzęsieniu ziemi, które ma za chwilę nastąpić. Lepiej zorientowani w sprawach show biznesu zastanawiali się jak organizator imprezy - Benedykt Kunicki - załatwił taki zestaw gwiazd bluesa na średniej wielkości festiwal. Recenzja
Wspaniałe ptaszki z Teksasu - recenzja Ryszarda Glogera Pomyślałem znowu o tych wszystkich długowiecznych zespołach, złożonych z muzyków, których metryki dobitnie biją po oczach. Tak, chodzi o Rolling Stonesów i całą starą gwardie rocka. Nie wiem jak oni to robią, bo na pewno nie występują tylko dla pieniędzy. Angielski zespół The Zombies gra dłużej od Rolling Stonesów. Powstał rok wcześniej - w 1961 - i jeżdżą do Stanów Zjednoczonych na koncerty jak za najlepszych czasów. Recenzja
The Best Of Grzegorz Kupczyk - recenzja Ryszarda Glogera Pierwsza płyta Grzegorza Kupczyka, naprawdę solowa, wybijająca jego nazwisko. W dodatku nic więcej, żadnego tytułu, jakby Grzegorz Kupczyk chciał powiedzieć: to cały ja i taka jest moja muzyka. Sytuacja jest dość niezwykła, gdy się zważy, że to płyta jednego z najlepszych wokalistów w kręgu polskiego rocka, artysty czynnego zawodowo od ponad 40 lat. Recenzja
The Black Keys – mały wielki zespół - recenzja Ryszarda Glogera Formacja The Black Keys pobudza wyobraźnię melomanów od wielu lat. Jest w pewien sposób bardzo oryginalna, a muzyka którą prezentuje, trudna do zdefiniowania. Dlatego żadne środowisko nie zaanektowało muzyków The Black Keys na stałe i na wyłączność. Grupa pojawia się na festiwalach rockowych, bluesowych, jest także mile widziana na trochę monotonnych spędach wykonawców hip hopu. Recenzja
Retro odlot z domieszką swingu - recenzja Ryszarda Glogera Z dwóch przystojniaków na okładce płyty „Swing Fever” dobrze znany i bardzo popularny jest tylko jeden. Zresztą jego nazwisko wyraźnie pogrubiono. To Sir Rod Stewart, niezły rozdział w historii muzyki popularnej. Świadomie nie piszę tylko o muzyce rockowej, bo w przypadku akurat tego wokalisty, byłoby to znaczne zawężenie obszaru penetrowanego przez Roda Stewarta. Recenzja
Kołysanie w rytmie boogie - recenzja Ryszarda Glogera Od pewnego czasu nie było większych powodów, żeby ekscytować się działalnością zespołu Canned Heat. Założony w 1965 roku, po latach glorii i chwały, znalazł się w zaułku przeznaczonym dla zabytków muzycznej przeszłości. Może jeszcze starsze pokolenie miłośników muzyki z większym szacunkiem i podziwem słuchało przebojów „Going Up The Country” i „On The Road Again” oraz wspominało czasy kiedy Canned Heat wystąpił na festiwalach w Monterey i w Woodstock. Recenzja