Po godz. 18, 15-latka napisała sms-a, że za pół godziny będzie w domu. Tak się jednak nie stało, więc kobieta zaczęła szukać córki na własną rękę. Znajomi dziewczyny powiedzieli jej, że korespondowała ostatnio z chłopakiem z Wągrowca.
Sprawą zajęła się policja i odnalazła 17-latka. Był w mieszkaniu swojego szwagra. Ten nie chciał wpuścić funkcjonariuszy, przekonując że dziewczyny nie ma w środku. Policjanci w końcu weszli do mieszkania. Młoda chodzieżanka leżała w toalecie, we własnych wymiocinach i - jak relacjonuje policja - jej funkcje życiowe były słabo wyczuwalne. Nie było z nią kontaktu - miała słaby puls i płytki oddech, nie otwierała oczu. Wezwano karetkę, która zabrała 15-latkę do szpitala. Dziewczyna miała dwa promile alkoholu w organizmie.
Policja sprawdza czy doszło do przestępstwa. Chodzi o narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, a także rozpijanie małoletniego.