NA ANTENIE: EVERYBODY'S CHANGING/KEANE
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

Fiasko szwedzkiej gościnności – koniec otwartej polityki azylowej wobec imigrantów

Publikacja: 13.05.2021 g.22:00  Aktualizacja: 13.05.2021 g.22:30
Poznań
Felieton Aleksandry Rybińskiej.
szwecja flaga - Pixabay
Fot. Pixabay

Dlaczego w kraju, który uznawany jest za jeden z najbardziej tolerancyjnych i otwartych w Europie, rośnie w siłę antyimigrancka partia Szwedzkich Demokratów? Odpowiedź leży w zmianach, które zaszły w Szwecji na przestrzeni ostatniej dekady, a w szczególności od 2015 r., gdy Europę zalała ogromna fala migracyjna. Lewicowy szwedzki rząd starał się wówczas prześcignąć swoich europejskich partnerów w humanizmie i zarzekał się, że przyjmie więcej migrantów niż przydzieli mu Unia Europejska, a każdy, kto dotrze do granic kraju, będzie mile widziany. Hojność szwedzkich socjaldemokratów i Zielonych okazała się jednak krótkotrwała. 10 tysięcy azylantów tygodniowo okazało się zbyt wiele dla 9,5 mln kraju. Wicepremier Asa Romson płakała podczas konferencji prasowej w listopadzie 2015 r., na której premier Stefan Löfven ogłosił nowe „tymczasowe” prawo imigracyjne.

Skończyło się automatyczne przyznawanie stałego prawa pobytu azylantom, obowiązujące od 1984 r. Ograniczona została także możliwość sprowadzania członków rodziny, a kontrole na granicach uległy zaostrzeniu. Migranci bez dokumentów tożsamości w ogóle nie byli wpuszczani do kraju. W 2019 r. próbowano wrócić do dawnej otwartości, ale sprzeciw społeczeństwa i prawicowej opozycji był zbyt wielki. Tymczasowe prawo pozostało w mocy. Do teraz, bowiem w lipcu b.r. dobiegnie końca. I już teraz widać, że powrotu do przeszłości zdecydowanie nie będzie. Winni temu są wcześniej wspominani Szwedzcy Demokraci oraz brutalna rzeczywistość w imigranckich gettach na przedmieściach dużych miast jak Sztokholm, Göteborg czy Malmö. Strzelaniny, zamachy bombowe i podpalenia to dzieło imigranckich gangów, toczących wojnę o udział w handlu narkotykami. Tyle eksplozji co w Szwecji odnotowuje się już tylko w Afganistanie. W kraju skandynawskim, który był tak dumny ze swojej pozycji „humanitarnego supermocarstwa” w 2019 roku z broni palnej zginęło cztery razy więcej osób niż w Niemczech. W minionym roku w Szwecji doszło do aż 320 strzelanin. Nie wspominając o eksplozjach bomb czy atakach nożowników. W skrócie: w szwedzkim społeczeństwie poparcie dla liberalnej polityki azylowej znacznie zmalało, do tego stopnia, że nie jest ona dłużej możliwa. Do takiego wniosku doszedł w każdym razie szwedzki rząd, który postanowił zamienić tymczasowe przepisy imigracyjne na stałe. Pozwolenia na pobyt mają być przyznawane na próbę, na okres trzech lat. Zostaną one zamienione na prawo stałego pobytu tylko wtedy, gdy imigranci spełnią wymagania, takie jak znajomość języka szwedzkiego, szwedzkiej kultury i społeczeństwa oraz wykażą wystarczające dochody, by móc się utrzymać. Tymczasowe prawo pobytu bez stawiania warunków ma być udzielane już tylko na gruncie humanitarnym, jeśli azylant np. jest ciężko chory. Sprowadzenie członków rodzin ma być możliwe zaś tylko wówczas, gdy wnioskodawców stać na ich utrzymanie. Ubiegający się o stały pobyt nie mogą także być sprawcami poważnych przestępstw. Obecnie na 1000 Szwedów przypada 28 azylantów. Dla porównania w sąsiedniej Finlandii proporcja ta jest znacznie niższa i wynosi 6, a w Danii ‒ 7 na 1000. Jest to ogromne obciążenie dla państwa i socjaldemokraci obawiają się, że obywatele nie zniosą kolejnej fali migracyjnej. W 2020 r. nieco ponad 13 tys. osób ubiegało się w Szwecji o azyl, to zaledwie ułamek zatrważającej liczby z 2015 r. – czyli 163 tys. Tak ma pozostać, inaczej szwedzka lewica może stracić władzę w przyszłym roku na jesieni, gdy odbędą się wybory parlamentarne.

A lider Szwedzkich Demokratów Jimmie Åkesson właśnie zawiązał sojusz z trzema centroprawicowymi partiami opozycyjnymi, którym ma pomóc odebrać obecnej lewicowej koalicji władzę. Jak dotąd Umiarkowana Partia Koalicyjna (Moderata Samlingspartiet) oraz jej mniejsi partnerzy – Chrześcijańscy Demokraci oraz Liberałowie, zarzekali się, że nie będą współpracować z partią Åkessona, uważaną za skrajnie prawicową, o korzeniach neonazistowskich, i to „pod żadnymi warunkami”. Tyle, że Szwedzcy Demokraci, wzorem Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen we Francji, przeszli sporą przemianę. Najpóźniej od chwili wejścia do Riksdagu w 2010 r. Z szeregów ugrupowania zniknęli politycy o wątpliwych afiliacjach, a Åkesson zrezygnował z jednego ze swoich głównych postulatów: opuszczenia przez Szwecję Unii Europejskiej. Lider Umiarkowanej Partii Koalicyjnej Ulf Kristersson zadeklarował w styczniu b.r., że Szwedzcy Demokraci, którzy uzyskali w wyborach w 2018 r. 17,6 proc. głosów, a obecnie w sondażach osiągają nawet 25 proc. poparcia, stali się „konstruktywną siłą” w parlamencie. Nawet jeśli Kristersson nie jest gotów uformować z nimi koalicji rządzącej, liczy na ich cichą współpracę w przypadku utworzenia mniejszościowego rządu prawicowego po wyborach. Według najnowszego sondażu instytutu Demoskop prawicowy blok wraz ze Szwedzkimi Demokratami może liczyć na 47,3 proc. poparcia, a lewicowy złożony z Socjaldemokratów, Zielonych i mniejszych partii lewicowych na zaledwie 44,5 proc. Gotowość współpracy centroprawicy ze Szwedzkimi Demokratami jest więc podyktowana pragmatyzmem: albo to, albo kolejna przegrana jak w 2018 r.

Nowy sojusz niepokoi socjaldemokratów i także w tym należy szukać przyczyn ich zwrotu w kwestii migracji. Nowe przepisy, które mają trafić pod obrady parlamentu w maju i wejść w życie w lipcu, to próba osłabienia tego sojuszu i odebrania mu wyborców. Prawicowy blok zdążył zresztą już złożyć kontrpropozycję, czyli jeszcze bardziej restrykcyjne przepisy migracyjne, które utrudniłyby jeśli nie uniemożliwiły łączenie rodzin i wykluczałyby udzielenie azylu na gruncie humanitarnym. Krajom, które nie chcą wziąć z powrotem swoich obywateli, którzy nie otrzymali azylu w Szwecji, ma być ponadto odebrana pomoc rozwojowa. Według Åkessona Szwecja musi stać się „druga Danią”, gdzie przepisy imigracyjne są o wiele bardziej restrykcyjne. Dla „humanitarnego supermocarstwa” na północy rozpoczyna się więc nowa era. Pod presją rzeczywistości w imigranckich gettach, rosnącego niezadowolenia obywateli oraz presji ze strony coraz bardziej popularnych Szwedzkich Demokratów, kraj kończy z tradycją gościnności wobec przybyszy, i wszystko wskazuje na to, że będzie to zmiana trwała. Taka, od której nie ma już odwrotu.

https://radiopoznan.fm/n/TEEwLO
KOMENTARZE 1
Piotr Pazucha
Pozhoga 14.05.2021 godz. 09:58
Jak Pan Bóg kogoś chce pokarać, to mu rozum odbiera. A potem to już od człowieka zależy, czy się opamięta, czy będzie dalej brnąć w szaleństwo.