Poznański IPN rozpoczął w tym roku poszukiwania nieodkrytych mogił. Jak podkreśla doktor Karolina Bittner, badań na taką skalę nie prowadzono tutaj od lat.
Poza ekshumacją powojenną z 1945 lub 1946 roku, o której mówią też mieszkańcy Zakrzewa, niewiele więcej wiemy czy odbyły się tutaj jakieś prace. Z notatek prasowych wiemy, że jesienią 1967 roku w lasach pod Palędziem znaleziono masowy grób, ale z tej ekshumacji nie zachowały się żadne dokumenty, żaden protokoły i żadne oględziny szczątków
- mówi dr Karolina Bittner.
Historycy dotarli do naukowca, który miał brać udział w ekshumacji, ale mężczyzna zmarł zanim udzielił jakichkoliwek informacji. Przez ostatnie dwa tygodnie zespół poszukiwawczy badał okolice Kwatery Siedmiu Grobów. Nie wykryto jednak żadnych grobów, ludzkich kości lub prochów.
Prace będą kontynuowane w kolejnych latach. Na ich efekty liczy organizatorka corocznych Marszów Pamięci Zofia Dobrowolska ze Stowarzyszenia Miłośników Dopiewca.
Potem lub równolegle powinien tutaj powstać instytut czy muzeum do zbadania tej zbrodni. Chociażby małe muzeum, tak jak w Łodzi dla dzieci z Przemysłowej, małego Oświęcimia. Trzyosobowy zespół, ale to jest zespół naukowców, którzy pracują non stop, szukają w archiwach, zbierają pamiątki, i takiego działania moim zdaniem potrzeba
- mówi Zofia Dobrowolska.
Niemcy nie pozostawili żadnych oficjalnych raportów na temat zbrodni w Lasach Palędzko-Zakrzewskich. Historycy swoją wiedzę w dużej mierze opierają na informacjach przekazywanych przez mieszkańców okolic. Dlatego nie wiadomo dokładnie ile było ofiar i grobów.
Organizowane od pięciu lat Marsze Pamięci rozpowszechniają wiedzę o miejscu kaźni Wielkopolan. Co roku biorą w nich udział uczniowie poznańskich szkół, żołnierze, duchowni oraz przedstawiciele rządu i samorządu.