Jędrzej Solarski powiedział, że płyta Starego Rynku najpierw zostanie otwarta, ale będą jeszcze trwały procedury formalno-prawne, dotyczące odbioru inwestycji.
"To jest końcówka ostatniej prostej" - mówił Jędrzej Solarski.
Jeszcze raz przepraszam, że nie udaje się tego zrobić w terminie, ale naprawdę zmierzamy do końca i już jest pięknie, a będzie jeszcze piękniej. (...) To będzie tak, że mieszkańcy będą mogli w całości korzystać, a my nadal będziemy to oddawać pod względem formalno-prawnym. Już teraz wchodząc na Stary Rynek, przecież on jest już prawie cały wykończony
- mówi Solarski.
Wiceprezydent Jędrzej Solarski nie podał jednak przewidywanej daty zakończenia inwestycji. Zaznaczył jednak, że jest optymistą co do tego, że jeszcze w grudniu tramwaje przejadę wyremontowanymi ulicami w rejonie Starego Rynku.
Poniżej cała rozmowa:
Łukasz Kaźmierczak: Można powiedzieć, że prezydent Jędrzej Solarski odpalił nam wczoraj odliczanie do Bożego Narodzenia. Rozbłysła choinka miejska.
Jędrzej Solarski: Tak jest. Wspólnie z mieszkańcami odliczaliśmy, potem rozbłysła choinka w niesamowitej scenerii. Muszę przyznać, że nie pamiętam początku grudnia z taką świąteczną, zimową aurą.
Ja też.
No właśnie… padający śnieg. Myślę, że ostatni raz, to 30 lat temu. Myślę, że dla wszystkich to była wielka radość, szczególnie dla dzieci.
Takie nasze dzieciństwo, bo w naszych czasach takie zimy bywały.
Absolutnie. Zawsze było takie szczęśliwe, beztroskie dzieciństwo. Cieszy bardzo to, że tak licznie nasi mieszkańcy przyszli. Cały plac Kolegiacki był wypełniony. To znaczy, że takie właśnie spotkania, całymi rodzinami, w miejscu publicznym ze śpiewaniem kolęd, muzyką, są potrzebne.
To wszystko jest bardzo piękne. Cieszę się, że Pan mówi o tej świątecznej atmosferze. Zastanawiam się tylko, przy okazji słynnego Betlejem Poznańskiego. Nie wiem, jak jest na pl. Kolegiackim, czy w innych miejscach, ale wiem, jak jest na Targach. Te ceny, które rozeszły się już po całej Polsce takim trochę memem. Czy to jest sukces, czy porażka, to jak jest odbierane Betlejem Poznańskie? Bo ludzi dużo, chociaż nie kupują.
Myślę tak, że trudno powiedzieć. Uważam, że absolutnie to jest sukces. Ja rozumiem… te ceny zawsze są wysokie i tak samo na innych jarmarkach. Przed chwilą dostałem prasówkę i właśnie czytałem informację z jarmarku z Krakowa, podobna sytuacja.
Ale, dziennikarze sprawdzili, na przykład we Wrocławiu jest taniej. Nie mówię już o Niemczech – tam jest w ogóle taniej, bo były wrzucane takie zdjęcia.
Myślę, że trzeba potraktować poważnie naszych współpracowników w zakresie firm prywatnych, wystawców, którzy się wystawiają, bo wystawiają takie ceny, które pozwolą im zwrócić koszty tej działalności.
Ale we Wrocławiu jednak można taniej, mimo wszystko, było to ze sobą zestawione.
Uważam, że ludzie są rozsądni i jak dadzą za wysoką cenę, to ludzie po prostu nie będą kupować, no przepraszam bardzo, a to się nikomu nie opłaci. Te czasy, kiedy ceny były odgórnie ustalane, dawno minęły i chyba nikt nie chce, żebyśmy do nich wrócili.
To prawda.
A prawda jest taka, że jeżeli będą wysokie ceny, to mieszkańcy nie będą kupować i im się to po prostu nie opłaci.
A może pomyśleć o jakichś zmianach na przyszłość? Może da się znaleźć tańszą firmę, bo może ta firma, której właścicielem jest Niemiec, po prostu przelicytowała? Jarosław Pucek wrzucał zdjęcia z Lipska, gdzie było taniej, jak sobie to przeliczyłem.
Myślałem, że aby sprawdzić poszczególne produkty… Przypomnę, że to jest tak, że na placu Wolności jest jarmark organizowany przez zagraniczną firmę, niemiecką, ale wystawcy nie są z Niemiec. Te same, podobne ceny, są na targach, gdzie jarmark jest organizowany przez firmę polską, w Krakowie pewnie podobnie. Ceny są wysokie. Nie znam sytuacji na rynku wrocławskim, czy na innych jarmarkach, ale myślę, że ceny w Polsce są generalnie, być może jeden produkt tańszy, drugi droższy.
U nas grzaniec 18 zł, a we Wrocławiu 15 zł – pierwsze z brzegu porównanie.
To jest 15 proc. różnicy, no jest to dużo, no ale takie są ceny…
Dla poznaniaka, panie prezydencie, to jest morze pieniędzy… Może inaczej, bo chyba nie jest dobrym pomysłem przynoszenie własnych kanapek i grzańca w termosie. Średni pomysł prezydenta Jaśkowiaka.
Nie będę tego w żaden sposób komentował, bo to jest też z kontekstu wyrwane. Najważniejsza na takich jarmarkach jest atmosfera.
Tak, tu się zgodzę.
To jest najważniejsze, a nie to, żeby wypić hektolitry wina.
Z drugiej strony poświętować… nie mówię o hektolitrach, ale zjeść sobie jakiegoś szaszłyka, ale nie w cenie, która przyprawia o zawał. Tak, czy owak, atmosfera jest rzeczywiście udana, ludzi jest dużo. Szkoda, że tego nie da się przełożyć, bo po raz kolejny nie będzie Sylwestra miejskiego. To już, jeżeli dobrze liczę, czwarty rok z rzędu.
Myślę tak, że większość miast rezygnuje z Sylwestra miejskiego. Mamy taki, a nie inny budżet. Są po prostu ważniejsze wydatki. Pamiętajmy, że impreza Sylwestrowa jest to impreza jednodniowa, wieczorna, a generuje wysokie koszty, a tych pilnych i potrzebnych wydatków mamy w budżecie bardzo dużo. Trzeba brać pod uwagę, co jest ważniejsze i właściwsze.
Czyli na razie nie zapowiada się, żeby w najbliższych latach impreza wróciła. Swoją drogą, sprawdziłem, że z dużych miast, to w tym roku chyba tylko Gdańsk organizuje miejskiego Sylwestra.
Powiem tak, że cieszę się, że w Gdańsku jest ten Sylwester organizowany, pewnie kosztem innych imprez w Gdańsku. Jesteśmy samorządni i każdy się rządzi na swój sposób, to, co uważa dla niego za ważniejsze. Przypomnę naszym słuchaczom i mieszkańcom, że nasz budżet przez zmiany podatkowe z Polskiego Ładu doprowadziły, że w kieszeniach naszych mieszkańców jest więcej, to nie ulega wątpliwości…
Dobrze, że Pan to podkreślił.
Zawsze staram się być sprawiedliwy w tych ocenach. Natomiast budżety miast i gmin na tym bardzo mocno ucierpiały, bo my żyjemy przede wszystkim z PIT, czyli podatku od osób fizycznych i mamy w budżecie pół miliarda mniej. Gdyby nie te zmiany, to mielibyśmy pół miliarda więcej. To moglibyśmy organizować wtedy Sylwestry marzeń…
Sylwester marzeń w Poznaniu to byłoby ciekawe. Muszę zapytać o remonty i tę nieszczęsną datę. Nie śni się Panu po nocach ten 21 Listopada? To miał być „deadline” zakończenia remontu Starego Rynku. Gdzieś, ktoś to powiedział w przestrzeni publicznej i już tak zostało. Przykleiło się.
Myślę, że nasi mieszkańcy, którzy bywają w centrum miasta w rejonie Starego Rynku widzą, że idziemy do zakończenia tego remontu. Ja bardzo uprzejmie, jeszcze raz, po raz któryś przepraszam naszych mieszkańców, że nie wszystko udało się w terminach skończyć z różnych względów…
Pan wie, ile razy te terminy były przekładane. To jest w tym najbardziej bolesne, bo zakładamy, ile to może potrwać.
Każdy, kto robił mały remont u siebie w domu, nigdy w terminie tego nie… ale to nie jest żadne uzasadnienie. Oczywiście nam jest trudniej, bo mamy ustawę o finansach i zamówieniach publicznych. To jest zupełnie inna sytuacja i tu działamy na organizmie, który żyje. To nie jest tak, że się usprawiedliwiam. Jeszcze raz przepraszam, że nie udaje się tego zrobić w terminie, ale naprawdę zmierzamy do końca i już jest pięknie, a będzie jeszcze piękniej.
To już nie pytam, kto rzucił ten termin 21 listopada. Jacek Jaśkowiak mówi, że nie on, że może jego zastępcy – pamięta pan tę wypowiedź. Myśli Pan, że do końca roku da się oddać płytę rynku z oświetleniem, ze wszystkimi uliczkami, które dochodzą do Starego Rynku? Już nie wychodzę dalej… do użytku normalnego, nie takiego pobojowiskowego. Taka wypowiedź prezydenta też się pojawiła, że ten koniec roku jest realny. Teraz łapię za słowo pana prezydenta Jaśkowiaka.
Nie chcę mówić o datach, bo będzie…
Jest pan już ostrożny.
…poślizg jeden, czy dwa dni i znów będziemy mieli problem. Naprawdę to jest ostatnia prosta, końcówka ostatniej prostej.
Mniej więcej możemy się spodziewać tego okresu? Dwa dni w tę, czy tamtą…
Nie chcę mówić o żadnych datach, ale naprawdę…
Ale się pan przestraszył, panie prezydencie.
Może nie. Proszę zapytać spółki PIM i Tormel, dobrze.
Jasne, a oni powiedzą, wie pan jakie są komunikaty PIMu, że aktualny harmonogram, dotyczący końca realizacji, jest w aktualizacji – i co ja mam z tym zrobić, jako dziennikarz?
Wie pan, jaka jest sytuacja. My się spodziewaliśmy, że podczas remontu będziemy znajdować artefakty, ale nie spodziewaliśmy się, że w aż takiej ilości. To było niebywałe.
Rozmawiałem z prezesem Tromelu i wiem, ile tego było. To prawda, zgadzam się. Natomiast mimo wszystko teraz jest już taki moment, że ludzie chcieliby poznać mniej więcej te terminy. Wiem, że teraz jest zima, że to też może wszystko trochę opóźnić. Myślę, że ludzie są na tyle rozsądni, że potrafiliby powiedzieć, gdzie jest wina. Przede wszystkim to planowanie remontów. Cały czas jest problem z tym, że to jest nieustannie, cały czas przesuwane i dlatego chcielibyśmy, mimo wszystko, do jakiegoś konkretu zmierzać, a nie do PIMu.
To są dwie rzeczy – kiedy mieszkańcy będą mogli korzystać i to jest najważniejsze, na przykład z płyty Starego Rynku, a kiedy będzie ten właściwy odbiór ze wszystkimi szczegółami, dotyczącymi wydania pozwolenia na użytkowanie. To będzie tak, że mieszkańcy będą mogli w całości korzystać, a my nadal będziemy to oddawać pod względem formalno-prawnym. Już teraz wchodząc na Stary Rynek, przecież on jest już prawie cały wykończony, patrząc…
Prawie…
No prawie, bo wiemy, że są pewne fragmenciki bez kostki i w środku tzw. „Kurzanoga” między Arsenałem a Odwachem. Tam jest jeszcze trochę do zrobienia.
No właśnie. Dotknęliśmy ważnego miejsca. Arsenał i Odwach. Zapytam o słynny daszek plastikowy, plastiglasowy, jak zwał, tak zwał, który się pojawił. Nikomu się nie podoba. A Panu?
Patrzę na to trochę inaczej. Oczywiście patrząc na to z góry, a to rzadko ktoś robi, to rzeczywiście to nie wygląda najlepiej…
Z dołu też.
Ale pamiętajmy też o jednej rzeczy. Na razie, jak sam pan przed chwilą powiedział, mamy plac budowy. Myślę, że najlepiej będzie oceniać, jak działa ten dach między Arsenałem a Odwachem, kiedy tam zaczną się dziać wydarzenia kulturalne…
Ale prezydent Jaśkowiak powiedział, że jemu się nie podoba ten daszek.
Jednemu się podoba to, innemu się podoba to. Ja naprawdę nie będę tego oceniał.
A panu się podoba?
Ocenię, kiedy tam rzeczywiście będą się działy wydarzenia kulturalne, społeczne, międzypokoleniowe, kiedy będziemy mogli tam rzeczywiście przebywać i wtedy powiem, czy mi się podoba, czy nie. Myślę, że to nie jest najważniejsze, tym bardziej, że ten remont się jeszcze nie skończył.
Czyli to jest prowizorka? Tak mogę powiedzieć? To się może jeszcze zmienić?
To nie jest prowizorka, tylko to jest zupełnie inna funkcja. Funkcja jest taka, że tam mają się odbywać wydarzenia kulturalne…
Pomysł jest słuszny, tylko żeby estetycznie to jeszcze grało.
… i będą się odbywać. Proszę uwierzyć, że tam będzie inna aranżacja, jeżeli chodzi o spód, to, co będą mieszkańcy widzieć i naprawdę będzie bardzo fajnie.
Zabawmy się w sędziów, którzy oceniają łyżwiarzy figurowych. W skali od 1 do 10, jaka jest szansa, że do końca roku będzie rzeczywiście otwarty Start Rynek i wyremontowanymi ulicami pojedzie tramwaj? PIM do tego dąży i to zakłada. Daję panu tabliczki od 1 do 10.
Jeśli chodzi o przejazd tramwajów, to tu jestem dużym optymistą, że to się zadzieje jeszcze w grudniu, a grudzień już jest…
Czyli dajemy 10.
Ja powiem 9,5, żeby nie było, że znów…
Uznajmy, że jest jeszcze tabliczka z tą połową.
To jest ocena, rzekłbym, że najlepsza. Mam nadzieję, że ten rynek będzie oddany w pełni naszym mieszkańcom, ale będziemy robić ewentualne poprawki i odbiory.
Ile da pan za Stary Rynek?
Tu nie będę…
8?
Nie będę w ten sposób, żeby mnie potem nie chwytać za słowa. Tam oceniłem realnie, a tutaj nie będą. Mówię, że będziemy się starać, żeby jak najszybciej rynek był oddany mieszkańcom. Będę też powtarzał, że nikomu nie zależy bardziej niż nam, urzędnikom, żeby oddać remontowany Poznań mieszkańcom. A że się nie zawsze udaje w terminach, jest suma pewnych wydarzeń, nie wszystkich zależnych od miasta. Tam, gdzie my popełniliśmy błędy, bardzo za to jeszcze raz przepraszam naszych mieszkańców.