NA ANTENIE: Motomagazynek
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Przyszłoroczna rekrutacja do szkół ponadpodstawowych będzie jeszcze trudniejsza niż tegoroczna

Publikacja: 12.12.2022 g.10:59  Aktualizacja: 12.12.2022 g.11:09 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
Dyrektor wydziału oświaty poznańskiego Urzędu Miasta mówił w porannej rozmowie Radia Poznań, że tylko w Poznaniu będzie o półtora tysiąca więcej absolwentów ósmych klas niż w tym roku...

Niestety jest tych uczniów więcej, musimy też brać pod uwagę fakt, że w ostatnim roku przyrosła nam liczba dzieci uczęszczających do poznańskich podstawówek. Myślę, że jest wiele czynników. Niektórzy mówią również o czynniku związanym z rekrutacją i tym, że są tacy rodzice, którzy przemeldowują swoje dzieci, albo wprost - po zameldowaniu u znajomych, rodziny - przepisują je do poznańskich szkół, żeby występowały w systemie jako dzieci poznańskie

 - mówił Przemysław Foligowski.

Takim dzieciom samorząd musi zapewnić miejsce w swoich szkołach, ale o przyjęcie do poznańskich liceach starają się także uczniowie z powiatu poznańskiego i całej Wielkopolski.

W tym roku Poznań przyjął do szkół ponadgimnazjalnych ponad 10 tysięcy uczniów - dwa razy tylu, ilu było absolwentów ósmych klas w Poznaniu. W tym roku tych absolwentów będzie ponad 6700. Dlatego miasto już rozmawia z powiatem poznańskim o rozwiązaniu tej sytuacji. Wystąpiło też do ministerstwa o większe pieniądze na oświatę, skoro do poznańskich szkół trafiają dzieci z całego regionu.

Łukasz Kaźmierczak: Trochę już sobie rozmawialiśmy przed programem o przyszłorocznej rekrutacji do szkół średnich, bo to jest temat, który cały czas spędza sen z powiek także rodzicom, którzy non stop dają mi sygnały, że ten niepokój jest coraz większy i ja mam prośbę, żebyśmy dziś porzucili urzędowy optymizm i porozmawiali tak, jak o wygląda w rzeczywistości. W przyszłym roku to będzie gorsza i trudniejsza rekrutacja niż rekrutacja, z którą w tym roku mieliśmy do czynienia, a już było ciężko.

Przemysław Foligowski: Na pewno będzie trudniejsza. Będzie trudniejsza z dwóch powodów. Po pierwsze, będzie więcej absolwentów klas ósmych, tylko w Poznaniu będzie to o półtora tysiąca więcej dzieci niż w tym roku.

A pamięta pan naszą rozmowę - kiedyś powiedział pan, że być może będzie mniej dzieci z Poznania.

Niestety jest tych uczniów więcej, musimy też brać pod uwagę fakt, że w ostatnim roku przyrosła nam liczba dzieci uczęszczających do poznańskich podstawówek. Myślę, że jest wiele czynników. Niektórzy mówią również o czynniku związanym z rekrutacją i tym, że są tacy rodzice, którzy przemeldowują swoje dzieci, albo wprost - po zameldowaniu u znajomych, rodziny- przepisują je do poznańskich szkół.

Żeby były traktowane jako dzieci poznańskie.

Żeby występowały w systemie rzeczywiście jako dzieci poznańskie. Drugim elementem, który na to wpłynął, jest fakt - trudno powiedzieć, czy tylko kryzys gospodarczy, ale różne czynniki wpłynęły na to, że rodzice przepisują dzieci ze szkół niepublicznych, również z tych funkcjonujących poza miastem i wracają one do Poznania.

Panie dyrektorze, tylko czy te dane dobrze szacujecie, bo wiceprezydent Mariusz Wiśniewski mówi o 14 tysiącach uczniów. Taka jest liczba, rodzice, z którymi rozmawiałem, którzy robią sobie taką własną listę, mówią, że to będzie co najmniej 16 tysięcy. Liczą dzieci z Poznania, z powiatu poznańskiego plus prywatne podstawówki i dodają około tysiąca, dwóch tysięcy dzieci z powiatów jeszcze dalszych: Kościan, Śrem, Środa, Szamotuły, Oborniki itd.

Ja zwracam na to uwagę, bo ta sama sytuacja wystąpiła, kiedy był podwójny rocznik, że ta liczba dzieci, która pojawia się na pierwszym etapie rekrutacji, w tym roku to również było 14 tysięcy, ona się już nie powiela w momencie, w którym nabór się kończy. Pamiętamy tę sytuację.

Ubywa trochę dzieci.

Ubywa dlatego, że możliwość startowania w wielu rekrutacjach jednocześnie powoduje, że ten sam uczeń, ten sam absolwent pojawia się w rekrutacji w Poznaniu, w powiecie śremskim, średzkim i jeszcze w placówkach prowadzonych przez inne podmioty i publiczne i niepubliczne, które w tym systemie rekrutacji prowadzonym przez miasto nie występują.

Czyli może być trochę mniej dzieci. Tak czy owak macie przygotowane na dziś 9 czy ewentualnie 9 i pół tysiąca miejsc to jest maks. Powiem od razu - to jest za mało. Zastanawiam się, na co liczycie?

Jasne, ale pamiętajmy o tym, że na etapie pierwszej rekrutacji - nie mówię, że chcemy powtórzyć ten scenariusz, bo wszystkim nam zależy, żeby rekrutacja przebiegła jak najspokojniejszy i najbardziej komfortowy sposób - też na pierwszym etapie rekrutacji mieliśmy tych miejsc niecałe 8 tysięcy. Trzeba pamiętać, że są proste ograniczenia.

Dużo za mało to było.

Powiem tak: to było dużo za dużo dla poznaniaków, za mało dla wszystkich chętnych. Pamiętajmy o tym, że nie można przerzucać na miasto Poznań pełnej odpowiedzialności za zrekrutowanie wszystkich chętnych.

Ale sami uczniowie decydują, gdzie chcą iść.

Jasne, oni decydują wskazując placówkę, do której chcą pójść, ale tak de facto przesądza o tym liczba punktów zdobędą. Tak jest ta rekrutacja skonstruowana, to to kryteria ministerialne, decyduje liczba zgromadzonych punktów i oczywiście jest zasada powszechnej dostępności - cieszymy się, że te zdolne dzieci pokonują nawet poznańskie dzieci i dostają się do naszych szkół, to jest wielki kapitał, witamy je tutaj serdecznie.

Może zostaną kiedyś w Poznaniu.

Oczywiście, na to liczymy, a jeżeli nawet nie zostaną, to zasilą być może zakłady pracy, firmy, które funkcjonują w Poznaniu, będą pracować na to, żeby nasze miasto, jak najwspanialej się rozwijało. Natomiast przychodzi taki moment, kiedy jest duża liczba osób niezrekrutowanych - z różnych przyczyn  - brak miejsc był jedną z takich przyczyn w ostatniej rekrutacji. Zakładamy, że w tej rekrutacji tych miejsc będzie jednak zdecydowanie więcej. Natomiast duży wpływ na tę liczbę niezrekrutowanych, miały złe wybory. To znaczy rozminięcie się liczby punktów, którą się zgromadziło z aspiracjami. Jeżeli ktoś wskazuje wśród szkół, do których chce się dostać, dobre licea, a ma punkty, które do tego go nie kwalifikują, to w żaden sposób zrekrutowany nie zostanie.

To są oczywiście kwestie indywidualne. Natomiast co do zasady, to cały czas nam się arytmetyka rozjeżdża. Tych miejsc jest za mało. Ja się tak zastanawiam, bo rozmawiałem z radnymi, którzy mówili, że są takie klasy w dobrych liceach, gdzie nawet więcej niż 70 procent dzieci jest spoza Poznania.

Oczywiście.

To są dzieci, które w pierwszym etapie zyskały najlepsze wyniki, to są te dzieci najzdolniejsze i wyobrażam sobie taką sytuację, że tych dzieci może być nawet 80 procent w niektórych kasach. To co zrobi Poznań, bo musi przyjąć te dzieci.

Nic nie zrobi, z chęcią przyjmie te dzieci, bo takie są zasady rekrutacji.

Ale tych miejsc nadal jest mało.

I dlatego będziemy robili wszystko, ale nie sami jako Poznań, bo ja cały czas to powtarzam, koniec końców w tej rekrutacji, która się zakończyła, otworzyliśmy ponad 10 tysięcy miejsc - dwa razy tyle, ilu było absolwentów z Poznania. W przyszłym roku absolwentów z Poznania będzie ponad 6700. Więcej również będzie absolwentów z powiatu. Liczymy na to, że wspólnie z powiatem poznańskim, innymi samorządami stworzymy taką liczbę miejsc, żeby do takiej sytuacji nie doszło, ale nie można oczekiwać, że Poznań zrobi to za nich.

Tylko chcielibyście, żeby Poznań stworzył tyle miejsc, ile ma absolwentów. Jeżeli w powiecie poznańskim jest półtora tysiąca miejsc w tej chwili i jeżeli powiat miałby stworzyć 6 tysięcy miejsc, bo tyle gdzieś będzie dzieci, to to jest nierealne.

Oczywiście, chociaż jest na pewno w stanie stworzyć tych miejsc znacząco więcej niż stworzył w ostatnim roku. Natomiast my się nie odżegnujemy od współpracy i tworzenia dodatkowych miejsc. Mówimy jakie są ograniczenia - one są obiektywne. To są ograniczenia związane z wolnymi przestrzeniami, to są ograniczenia finansowe, a przede wszystkim są to ograniczenia związane z brakiem nauczycieli.

Tylko te dzieci i tak do was przyjdą i co wtedy.

Będzie dokładnie tak samo, ale mam nadzieję, że nie odbędzie się to tak samo w przyszłym roku, jak w tym roku, ale mierząc się z podobnym problemem przeprowadziliśmy rekrutację w tym roku. Od początku gwarantowaliśmy jedno, że dla każdego dziecka z Poznania, znajdziemy miejsce i to się udało. Udało się to nieco za późno niż byśmy chcieli, co wynikało z harmonogramu rekrutacji, bo mogliśmy podjąć działania interwencyjne dopiero po 26 sierpnia, a więc u progu roku szkolnego.

Teraz będzie szybciej.

Będzie szybciej, dziękujemy panu kuratorowi, jesteśmy bardzo wdzięczni, że tego głosu wysłuchał.

O ile zwiększacie liczbę miejsc wobec tegorocznej rekrutacji?

Na razie możemy powiedzieć, tylko o tej liczbie miejsc, którą mamy oszacowaną wspólnie z dyrektorami. Proszę pamiętać, że to nie jest tak, że urzędnicy siadają i wymyślają, ile miejsc otworzy ta czy inna szkoła. Tę liczbę muszą utworzyć dyrektorzy. Oni muszą mieć do tego kadrę.

Nadal widzę to jak takie odkładanie problemu, który wróci.

Nie, absolutnie.

Jestem przekonany, że te dzieci spoza Poznania dostaną się tutaj, część dostanie się w pierwszym naborze, część nadal będzie próbowała rozpaczliwie znaleźć miejsce. To też dotknie dzieci z Poznania, bo miejsc będzie mniej, rykoszetem dostaną tak samo. Miejsc jest za mało.

I dlatego od momentu, w którym się ten rok szkolny rozpoczął, jak tylko kurz po ostatniej rekrutacji opadł, to od razu przystąpiliśmy do rozmów, do rozmów z panem kuratorem. Dzięki wsparciu pana kuratora wystąpiliśmy do pana ministra w kwestiach związanych z finansowaniem szkolnictwa ponadpodstawowego w takich samorządach, jak Poznań, gdzie jest dużo dzieci spoza danej jednostki samorządu. Wystąpiliśmy do powiatu o podjęcie rzeczowego dialogu, liczymy na ten dialog. Zaproponowaliśmy powiatowi różne rozwiązania, między innymi utworzenie związku powiatów i tworzenie wspólnie oferty szkolnictwa ponadpodstawowego.

Tylko wiemy, że mówiąc kolokwialnie - musimy połknąć tę żabę, bo za rok będzie już niż demograficzny.

Ale to nie jest problem jednoroczny dla miasta Poznania, bo ten wyż rocznikowy, który przyjmujemy, przyjęliśmy, będziemy przyjmować do naszych szkół, ten zdublowany rocznik niemalże, trzeba utrzymać w placówkach przez cały okres edukacyjny. To jest 26 mln złotych rocznie, które mieszkańcy Poznania wypracowujący dochód, muszą dopłacić do kształcenia dzieci spoza miasta, a więc do tworzenia oferty, z której nie korzystają.

Taka teoria spiskowa krąży, że Poznań specjalnie przygotowuje mniej miejsc, żeby te miejsca dyrektorzy magiczną różdżką wyczarowali w trzecim etapie rekrutacji, kiedy to będą już miejsca tylko dla dzieci z Poznania, bo taki jest obowiązek w tym momencie i celowo zaniżacie tę liczbę miejsc.

Liczba miejsc, która jest ogłoszona, jest liczbą miejsc uzgodnioną z dyrektorami i od początku znaną. To, że później dyrektorzy mają prawo zwiększyć ten limit - niektórzy zwiększają, inni nie - do takiego, jaki uznają za racjonalny i realny to jest oczywiście inna kwestia.

Nie mówicie: zaniżcie trochę?

Absolutnie nie mówimy o zaniżaniu, wszyscy mają równy ten wskaźnik liczby miejsc w danym oddziale, przynajmniej na początku rekrutacji tak, by system racjonalnie przyjmował te dzieci. Natomiast oczywiście mówimy na końcu tej rekrutacji, kiedy kończy się rekrutacja uzupełniająca oparta o zasady powszechnej dostępności, żeby dyrektorzy pamiętali, że jesteśmy miastem na prawach powiatu odpowiedzialnym za potrzeby naszych mieszkańców i w pierwszej kolejności musimy zaspokoić potrzeby mieszkańców Poznania.

To wiemy, tylko, że potem powtarza się sytuacja taka, jaka w tym roku miała miejsce, gdzie tak naprawdę wszyscy byli nieszczęśliwi.

I liczymy na to, że nie będzie takiej sytuacji.

Zniechęcacie?

Nie, nie zniechęcamy. Liczymy, że nie będzie takiej sytuacji z dwóch powodów. Po pierwsze, zakładamy, że rekrutacja będzie o wiele krócej trwała.

To jest już dużo, to akurat jest prawda.

To jest pierwszy element, bo na to nie mamy wpływu i tu jeszcze raz dziękujemy panu kuratorowi za zrozumienie. Drugi element to jest kwestia tworzenia oferty. Jesteśmy umówieni z powiatem poznańskim na rozmowy. Liczymy na to, że i otworzy więcej miejsc i że weźmie odpowiedzialność za tworzenie miejsc dla mieszkańców powiatu przez miasto Poznań, co niestety kosztuje.

Może po prostu powiat się dołoży finansowo, tak mam rozumieć tę sugestię?

Powiat już się dokłada w kontekście szkolnictwa specjalnego.

Branżowego również.

W przypadku rozliczeń między miastem akurat nie, ale zakładając, że w poczuciu odpowiedzialności, zakładając, że powiat takiej liczby miejsc nie w stanie stworzyć, powiat wspólnie z miastem pomoże.

Czyli wszystko rozbija się o pieniądze.

Nie tylko o pieniądze.

Ale głównie.

Od początku mówię, że to jest też kwestia miejsca. Jeżeli to miejsce miałoby być uruchomione, to też są konkretne potrzeby, przede wszystkim etatów, a właściwie nie tyle etatów, co braku nauczycieli.

Kwestia tych kontenerów, bo to był taki pomysł, który pan na komisji oświaty wygłosił.

Może nie tyle pomysł, co nasza analiza. Rzeczywiście to analizowaliśmy.

To jest realna rzecz?

Jest to możliwe. W tej chwili przygotowujemy jedną z inwestycji, akurat nie związaną ze szkolnictwem ponadpodstawowym i jest to możliwe w stosunkowo krótkim czasie, kilku miesięcy.

A ośrodki zamiejscowe, jakieś liceum otwiera gdzie w jakiejś podstawówce, gdzie są miejsca, taką filię?

Po przyjęciu prawie 5 tysięcy dzieci ukraińskich w naszym mieście, niestety szkoły podstawowe to są te placówki, które w pierwszej kolejności przyjmowały dzieci ukraińskie, bo taki był wiek tych dzieci, takie były potrzeby.

Te dzieci też będą w rekrutacji ponadpodstawowej.

Oczywiście, już  w ostatnie rekrutacji to było kilkaset dzieci oczywiście startujących na tych samych zasadach, co polskie dzieci, bez żadnych preferencji. One też zdały egzamin ósmoklasisty, ukończyły szkołę podstawową w Polsce.

Ostatnie pytanie - ponad 8 tysięcy osób podpisało petycję dotyczącą tego, by zając się dziećmi także z powiatu poznańskiego. To jest w ogóle petycja dotycząca ratowania całego rocznika zapomnianego 2014/2015 - to jest rok, kiedy poszły do szkoły, bo to jest rzeczywiście problem. Te dzieci są biedne tą liczbą, która są, tą masą i pytanie, czy chcielibyście się z tymi rodzicami spotkać, bo oni na razie mają takie poczcie jakby było unikanie takiego spotkania.

Już do takiego spotkania doszło w obecności pana prezydenta na ostatniej wspólnej komisji oświaty Rady Miasta i powiatu poznańskiego. Tak, że ta petycja jest nam dobrze znana.

Poważnie ją traktujecie?

Poważnie ją traktujemy, zakładamy, że powiat poznański, którego mieszkańcy w zdecydowanej większości tę petycję podpisali, również traktuje tę petycję poważnie.

Myślę, że to jest szersza petycja, bo podpisali ją także zaniepokojeni rodzice dzieci z poznańskich podstawówek.

Panie redaktorze, krótkie podsumowanie - takie są skutki reform. Jeżeli się nakładają reformy i nikt nie analizuje, jakie będą ich skutki, to płacą za to na końcu dzieci.

Niestety, taka prawda.

https://radiopoznan.fm/n/7F5QJA
KOMENTARZE 2
Asia Thiem
Mama ósmoklasisty 05.01.2023 godz. 23:30
Niestety, Panie Dyrektorze, ale Pana wypowiedzi chyba nikogo nie uspokoiły i nie dają nadziei, że tegoroczna rekrutacja będzie lepiej przygotowana....Czas ucieka, a rozwiązań brak:( Przykre!
Magdalena Mackiewicz
Magdalena Mackiewicz 12.12.2022 godz. 12:44
Szkoły poznańskie jako jedyne w Polsce mają ustalony bardzo wysoki próg punktacji średnio 170pkt. W żadnym mieście w Polsce nawet do topowych szkół nie trzeba mieć takiej ilości punktów. Szkoda ze nie padł taki komentarz. To nie jest sprawiedliwy dostęp. Inne ośrodki w Polsce poradzily sobie.Zrzucanie winy na reformę tyle lat temu....Dzieci nie są winne zmianom wprowadzanym przez rząd.