Prawnik skomentował przyjęcie przez Sejm ustawy o finansowaniu in vitro z budżetu państwa. Jak podkreślał Nikodem Bernaciak, wbrew narracji zwolenników metody, nie jest to leczenie niepłodności.
Tak samo jak leczeniem wady wzroku nie jest na przykład noszenie okularów. To jest pewne ominięcie problemu, który stoi za niepłodnością. Przyczyny niepłodności są oczywiście różne, może to być styl życia, nadużywanie jakichś substancji, alkoholu, nikotyny i tak dalej, wiek kobiety, różnego rodzaju schorzenia genetyczne i leczenie oznaczałoby minimalizację skutków tych zaburzeń, tych przeszkód
- mówi prawnik.
Ordo Iuris nie popiera in vitro przede wszystkim ze względów etycznych. Nikodem Bernaciak wskazuje na aspekt eugeniczny.
Sześcioro dzieci jest powoływanych do życia tylko po to, żeby na początek pozwolić urodzić się jednemu, wyselekcjonowanemu na podstawie kryteriów medycznych i biologicznych
- tłumaczy prawnik Centrum Badań i Analiz.
O losie ustawy zdecyduje prezydent Andrzej Duda.
Poniżej cała rozmowa:
Roman Wawrzyniak: Wczoraj z ust wielu posłów słyszeliśmy słowa pełne emfazy, nie brakowało też wypowiedzi populistycznych, mających niewiele wspólnego z nauką i prawem. Zacznijmy od wyjaśnienia, na czym polega in vitro. Powołujemy najpierw do życia sześć zarodków, z których mogliby się urodzić Basia, Wojtek, Ania, Piotrek, Agata i Nikola, ale później udaje nam się urodzić tylko Nikolę, to co dalej z pozostałymi równie kochanymi i wyczekiwanymi jak rozumiem dziećmi? Jak długo mogą być zamrażane w termosach pozostałe dzieci?
Nikodem Bernaciak: Należałoby zacząć od tego, że zapłodnienie pozaustrojowe in vitro, my jako instytut Ordo Iuris uważamy za metodę nieetyczną, nawet gdyby zostały do tego wykorzystane tylko jeden lub dwa zarodki i wszystkie byłyby wszczepione do organizmu matki, a to z tego powodu, że metoda ta oddziela akt prokreacji od relacji międzyludzkiej, ale też ze względu na to, że obniża ona po prostu skuteczność narodzin takiego dziecka. Wszystkie te wątpliwości opisaliśmy w naszej broszurze z 2019 roku, natomiast głównym zastrzeżeniem wobec zapłodnienia in vitro w tym momencie, w takim kształcie, w jakim jest również ono uregulowane w polskiej ustawie przyjętej w 2015 roku, jest właśnie ten aspekt eugenicznym, że właśnie tych sześcioro dzieci jest powoływanych do życia tylko po to, żeby na początek urodzić się jednemu wyselekcjonowanemu na podstawie kryteriów medycznych i biologicznych.
To bardzo ważne co pan mecenas mówi. Dlaczego o tym rodzaju eugeniki na laboratoryjnym szkle w ogóle nikt nie mówi. Czy nie mamy tutaj do czynienia z pewnym rodzajem jednak aborcji? To jednak lekarz decyduje, które z tych wymienionych przeze mnie dzieci dostanie szansę na urodzenie, a które jednak nie dostanie takiej szansy?
Kryteria są medyczne i biologiczne. Po prostu wygrywa najlepszy, a reszta jest mrożona bezterminowo i przez 20 lat jest takie dziecko przechowywane w ciekłym azocie i dopiero po 20 latach, ten termin jest chyba przyjęty na takiej zasadzie, że przez 20 lat jeszcze matka hipotetycznie mogłaby jeszcze wziąć takie dzieci do urodzenia, natomiast po tych 20 latach jest oddawane do można powiedzieć adopcji. Ruch prolife traktowany dosłownie może faktycznie wydawać się takim ruchem w obronie życia, że pozwalamy człowiekowi przeżyć i nic ponadto, ale nie, ruch prolife jest ruchem godnego życia, co oznacza, że pozwalamy dzieciom urodzić się wtedy, kiedy jest to naturalnie spodziewane, pozwalamy się mu urodzić i poznać swoich biologicznych rodziców. Jeżeli to dziecko będzie przetrzymywane w ciekłym azocie przez 20 lat, albo dłużej, bo przecież nie od razu mogą znaleźć się chętni, to zostanie tego prawa do poznania swoich biologicznych rodziców pozbawione. Nie różni się to wiele od na przykład rosyjskich żołnierzy, którzy zabierają dzieci ukraińskim rodzicom teraz podczas wojny i również nie pozwalają im poznać swoich biologicznych rodziców, albo rozłączają je od nich do końca ich życia. W tym momencie nie wiemy ile jest takich zamrożonych zarodków w Polsce, natomiast w 2021 roku, kiedy pojawiło się jedyne jak do tej pory sprawozdanie z wykonania ustawy o in vitro, bo więcej nie było, było takich zarodków 120 tysięcy. Należy się spodziewać, że teraz jest ich nieco więcej.
I będzie pewnie przybywać. Czy godziwy cel jakim jest jednak posiadanie dziecka, może uświęcać skrajnie niegodziwe środki jakie są tutaj wykorzystywane?
Mamy tutaj do czynienia z konfliktem fundamentów naszej cywilizacji, mianowicie klasycznie przyjmuje się, że naczelną zasadą prawa naturalnego jest czynić dobro i unikać zła, tymczasem fundamentem takiej nowej cywilizacji czy antycywilizacji jest to, żeby wszystkim zmaksymalizować przyjemność, unikając nieprzyjemności. I w tej antyfilozofii to wszystko się składa w logiczną całość.
Co ciekawe często na swoich sztandarach mają to lewicowi politycy, którzy jednocześnie opowiadają się za prawem do zabijania poczętego dziecka choćby do 12 tygodnia czy nawet niektórzy dłużej.
W tej antyfilozofii życie nie jest wartością samą w sobie, a tylko jeżeli to życie jest chciane. Chcę dziecko, mam dziecko, nie chcę dziecka, mogę je zabić albo zamrozić. W tej antyfilozofii tak zwane prawo do szczęścia jest wynoszone na sztandary, prawo do szczęścia osoby, która już czuje, już ma ukończone końcówki nerwowe, już jest w pełni rozwiniętą dojrzałą osobą i takiej osobie zapewniamy prawo do szczęścia, pokazujemy ladę, na której leży sześć takich towarów, z których może wybrać sobie jedno dziecko, a resztę odłożyć pod ladę, zareklamować, niech one sobie tam czekają, może ktoś kiedyś je zechce.
To brzmi dramatycznie, co pan mówi, ale obrazuje problem, o którym dyskutujemy. To jednak są życia ludzkie. Jest jeszcze jedno chyba poważne kłamstwo, które jest używane w tej całej dyskusji o in vitro, że to jest leczenie bezpłodności. Dlaczego to jest oszustwo?
Ta ustawa w 2015 roku nosi tytuł o leczeniu niepłodności, jednak w rzeczywistości nie jest to leczenie, tak samo jak leczeniem wady wzroku nie jest na przykład noszenie okularów. To jest pewne ominięcie problemu, który stoi za niepłodnością. Przyczyny niepłodności są oczywiście różne, może to być styl życia, nadużywanie jakichś substancji, alkoholu, nikotyny i tak dalej, wiek kobiety, różnego rodzaju schorzenia genetyczne i leczenie oznaczałoby minimalizację skutków tych zaburzeń, tych przeszkód, skutkujące naturalnym poczęciem i urodzeniem dziecka, natomiast in vitro tych przyczyn nie leczy, in vitro w pełni uzależnia człowieka, uzależnia matkę, uzależnia rodziców od przemysłu in vitro, który zarabia na tym coraz większe sumy i jeżeli faktycznie zostanie teraz dofinansowany, ten przemysł kwotą 500 milionów rocznie, to na pewno nie będzie narzekał.
Jest taki poseł z Poznania, który słynie tutaj w naszym mieście z jazdy rowerem pod wpływem, a który wczoraj z mównicy sejmowej domagał się in vitro dla singielek i par tęczowych. Jak pan mecenas to skomentuje?
W polskim prawie rodzinnym jest taka zasada, że przysposobić wspólnie, czyli adoptować dziecko może tylko małżeństwo. Z różnych przyczyn może być to także osoba samotna, natomiast nie może to być konkubinat. Co więcej w doktrynie podkreśla się, że adopcja dziecka przez parę homoseksualną byłaby sprzeczna z podstawowymi zasadami prawa rodzinnego i to samo powinno dotyczyć także adopcji prenatalnej, jaką jest właśnie przyjęcie do swojego organizmu przez matkę homoseksualną takiego właśnie zarodka, które miałoby skutkować urodzeniem tego dziecka. No albo przyjęciem tego dziecka na zamówienie, to znaczy przez tak zwaną surogatkę, niestety Ukraina słynęła z tego przemysłu surogacyjnego i teraz wiele tych dzieci, które zostało zamówionych na Ukrainie przez wybuch wojny nie mogło zostać odebranych. Część rodziców przestała się interesować takimi dziećmi.
To jest osobny temat i osobny dramat. Czy prezydent podpisze taką ustawę o in vitro, zważywszy, że ona też jest jednak dyskryminująca dla tych, którzy też mają problemy z płodnością, chcieliby mieć dziecko, pragną tego dziecka, ale nie zgadzają się z metodą in vitro, ale oni już dofinansowani nie są prawda? Czy jest to jawna dyskryminacja?
Przypominam, że w programie wyborczym Prawa i Sprawiedliwości z 2011 roku, wtedy jeszcze był zaznaczony wyraźny sprzeciw wobec metody in vitro i chęć uregulowania jej w taki sposób, by nie naruszało to przyrodzonej i niezbywalnej godności człowieka, przysługującej mu od chwili poczęcia i warto, żeby zarówno prezydent Andrzej Duda, jak i premier Mateusz Morawiecki o tym pamiętali. Niestety premier Mateusz Morawiecki i 22 innych posłów wczoraj zdradzili te ideały, które przyświecały Prawu i Sprawiedliwości 12 lat temu.
Pytanie jak zachowa się prezydent.
Tak. Pytanie jak zachowa się prezydent. Myślę, że prezydent z chęcią podpisałby ustawy, która ograniczałaby zapłodnienie in vitro, natomiast faktycznie ten projekt nie reguluje czy in vitro w Polsce będzie, a jeżeli tak to jakie, tylko pozostawia cały stan prawny taki jaki był do tej pory, tylko dodaje dofinansowanie, czyli faktycznie zwiększy liczbę tych zabiegów in vitro, zwiększy liczbę dzieci, które poczną się w ten sposób i zostaną zamrożone, bo przecież większość jest zamrożona, albo umiera, natomiast wydaje mi się, że prezydent już zapowiadał, że to podpisze ustami swojego rzecznika Marcina Mastalerka. Oczywiście wszyscy mamy nadzieję, że czy to na forum Senatu zostaną wprowadzone takie poprawki jak na przykład obowiązek sprawozdawczości z ustawy in vitro co roku, a nie co pięć lat, czy na przykład ograniczenie tej procedury do małżeństw, czy na przykład zmniejszenie liczby zarodków ludzkich istnień, która jest powoływana i na pewno prezydent też tutaj będzie brał te czynniki pod uwagę. Natomiast zobaczymy jaka będzie jego decyzja, wszyscy mamy nadzieję, że będzie taka, która jak najbardziej sprzyja rozwojowi człowieka, jego prawu do życia i też programowi Prawa i Sprawiedliwości z 2011 roku.
Chcę zapytać też o drugą zapowiadającą się dopiero kontrowersje w polskim parlamencie. Lider opozycji Donald Tusk zapowiedział, że koalicja złoży w Sejmie projekt ustawy dotyczącej legalizacji aborcji do 12 tygodnia ciąży i pigułki dzień po. To są dwa dokładnie projekty Lewicy, pierwszy z nich penalizuje aborcję do 12 tygodnia ciąży, drugi z kolei zakłada wprowadzenie prawa do aborcji, co oznacza prawo do zabijania poczętego dziecka. Prawo do aborcji to brzmi naprawdę niewiarygodnie i jak te pomysły odnoszą się do obowiązującego w Polsce prawa i w ogóle aktów międzynarodowych też ewentualnie.
W żadnym akcie prawa międzynarodowego nie ma czegoś takiego jak prawo do aborcji, wielokrotnie próbowano wprowadzać takie prawo jednak zawsze było to blokowane, dopóki jeszcze żył Jan Paweł II, to także przez Stolicę Apostolską, natomiast na gruncie prawa polskiego artykuł 38. gwarantuje każdemu człowiekowi prawo do życia i Trybunał Konstytucyjny w dwóch orzeczeniach z 1997 roku oraz 2020 roku potwierdził, że prawo to przysługuje każdemu człowiekowi od chwili poczęcia, co oznacza, że wszelkie tego typu ustawy, które obniżałyby zakres tej ochrony narażałyby bezpośrednio życie ludzkie, są niekonstytucyjne i Trybunał Konstytucyjny, niezależnie od składu powinien stwierdzić tę niezgodność.
Jeszcze jedno bardzo ciekawe, interesujące, zaskakujące, porażające zdanie znalazłem w tej państwa analizie, ewentualne wejście w życie projektu spowoduje, że dziecko pozostające na płodowym etapie życia będzie chronione gorzej niż zwierzęta.
Tak. Jest to prawda. Zawsze dbamy o dobrostan zwierząt, o minimalizację jego cierpienia, natomiast tutaj w pełni to dziecko jest zależne od woli dorosłego, nie ma tutaj mowy o jakiejkolwiek godności, o jakiejkolwiek wolności, która by z tej godności wynikała, po prostu zależność jednego człowieka od drugiego.