NA ANTENIE: Tytuł tygodnia
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

Wirusolog: Poziom przeciwciał po zachorowaniu jest nawet dziesięciokrotnie niższy niż po zaszczepieniu

Publikacja: 08.10.2021 g.10:09  Aktualizacja: 08.10.2021 g.13:23 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
Trzecia dawka jednak konieczna? - Pół roku po szczepieniu liczba przeciwciał znacznie spada – przypomina poznański wirusolog.
Doktor Paweł Zmora - Wojciech Chmielewski
Fot. Wojciech Chmielewski

O konieczności przyjmowania trzeciej dawki szczepionki mówił w audycji „Kluczowy Temat” doktor Paweł Zmora z Instytutu Chemii Bioorganicznej PAN. Rząd wprowadza taką możliwość między innymi dla medyków. "To dobra decyzja" – ocenił dr Paweł Zmora.

Niestety, to już wiemy na pewno i o tym świadczą głównie nasze badania, które my prowadzimy w Poznaniu, przeciwciała zanikają w przeciągu pięciu do sześciu miesięcy. Obserwujemy spadek nawet o 90 procent. Tak więc praktycznie te wszystkie przeciwciała po zaszczepieniu po około pięciu lub sześciu miesiącach zaczynają zanikać. Stąd tak naprawdę decyzja o tym, aby ta trzecia dawka się pojawiła

- mówi dr Paweł Zmora.

Wirusolog stwierdził, że najlepiej byłoby, aby każda osoba, która przyjęła dwie dawki szczepionki, otrzymała także trzecią. Tym bardziej, że poziom przeciwciał po szczepieniu jest prawie dziesięciokrotnie wyższy, niż po przechorowaniu COVID-19. Dlatego ozdrowieńcy są bardziej narażeni na ponowne zakażenie. Organizm ma też inne formy obrony. Na przykład tak zwane komórki pamięci, które w przypadku infekcji same powinny zacząć produkować przeciwciała.

Poniżej cała rozmowa w audycji Kluczowy Temat:

Łukasz Kaźmierczak: Patrzę na statystki ostatnich dni. Psychologiczne bariery padają. Najpierw tysiąc zakażeń dziennie w całym kraju, a od kilku dni mamy już powyżej dwóch tysięcy. Zastanawiam się. 50 procent wyszczepialności w kraju, sporo osób, które przechorowały już koronawirusa, więc skąd się biorą te duże piki zakażeń?

Paweł Zmora: Cały czas musimy pamiętać, że 50 procent to nie jest wystarczający poziom, aby całkowicie zatrzymać rozprzestrzenianie się koronawirusa. Niestety cały czas, połowa naszej populacji, mimo że Poznań jest w czołówce miast na poziomie wyszczepialności, połowa naszej populacji cały czas jest podatna na zakażenie koronawirusem. Musimy pamiętać, że osoby, które przeszły zakażenie, mogą zakazić się ponownie. Z tego względu, że przeciwciała po zakażeniu, w zależności od tego, jaki był przebieg tego zakażenia, czy ono było bezobjawowe, czy bardzo ciężkie, będą zanikały stopniowo.

Czyli szybciej zanikną niż po szczepionce?

Tak. Zdecydowanie tak. Poziom przeciwciał po zachorowaniu jest nawet dziesięciokrotnie niższy niż po zaszczepieniu. Niestety, to już wiemy na pewno i o tym świadczą głównie nasze badania, które my prowadzimy w Poznaniu, przeciwciała zanikają w przeciągu pięciu do sześciu miesięcy. Obserwujemy spadek nawet o 90 procent. Tak więc praktycznie te wszystkie przeciwciała po zaszczepieniu po około pięciu lub sześciu miesiącach zaczynają zanikać. Stąd tak naprawdę decyzja o tym, aby ta trzecia dawka się pojawiła. Jest to rzeczywiście bardzo dobra decyzja.

Chciałem o to zapytać. Ale nie rozumiem jednej rzeczy. Był taki moment, kiedy ta czwarta fala właściwie była zwiastowana przez wydarzenia w Izraelu i tamtejszy wzrost zakażeń. W państwie, które było reklamowane jako najbardziej wyszczepione społeczeństwo na świecie. I skąd tak duże piki w tak wyszczepionym społeczeństwie?

Pomimo tego, że Izrael reklamował się jako najbardziej wyszczepione państwo na świecie, to poziom zaszczepienia nie przekroczył nawet 70 procent. Tak więc pozostaje nadal 30 procent osób, które niestety były podatne na zakażenia i to właśnie te osoby były zakażane. Musimy pamiętać, iż w każdym przypadku, czy Izraela, Stanów Zjednoczonych, Portugalii, gdzie widzieliśmy te wzrosty zakażeń, te zakażenia dotyczyły właściwie tylko i wyłącznie osób niezaszczepionych. Czwarta fala w Polsce to również głównie osoby niezaszczepione.

Dzisiaj Portugalia akurat luzuje obostrzenia, bo ma spadki jak sprawdzałem świeże informacje. I to gwałtowne spadki.

A dlaczego? Portugalia to jest teraz czołowe państwo z poziomem zaszczepienia. Portugalia, Holandia i chyba Dania mają praktycznie całe społeczeństwo zaszczepione. Tam rzeczywiście obserwujemy brak osób chętnych na zaszczepienie, z tego względu, że zdecydowana większość się zaszczepiła, dlatego też te poziomy zachorowań są na niskim poziomie.

Szczepienia szczepieniami, ale w gronie znajomych kolega dwukrotnie zaszczepiony preparatem AstraZeneca, niedawno przeszedł koronawirusa, wynik pozytywny i mówi, że miał jedną taką noc, kiedy miał gorączkę 39 stopni, strasznie się spocił, stracił smak i węch. Zaszczepiony człowiek, a jednak go dopadło.

Tak zdecydowanie. Musimy pamiętać o tym, że szczepionki nie dają nam stuprocentowej gwarancji, żadna szczepionka nie daje nam stuprocentowej gwarancji. Tak naprawdę dzięki nowoczesnej technologii mRNA te szczepionki i tak są zdecydowanie bardziej skuteczne, niż szczepionki tradycyjne i co więcej mają zdecydowanie mniej skutków ubocznych, chociażby bóle głowy, gorączka, bóle stawowe, niż te wcześniejsze szczepionki, jak chociażby szczepionka na grypę wykorzystywana, z tego względu, iż nie posiadają w swoim składzie tak zwanych adiuwantów. Niestety, rzeczywiście żadna szczepionka nie jest stuprocentowo skuteczna, zatem mogą pojawiać się przypadki zakażeń u osób niezaszczepionych, przy czym to trzeba podkreślić, te osoby, które się zaszczepiły, nie będą przechodziły ciężko COVID-19, nie będą hospitalizowane, z tego względu nie było tak naprawdę żadnych przypadków osób zaszczepionych, które musiały być hospitalizowane, z powodu ciężkiego przebiegu COVID-19.

Tak, ale były przypadki śmierci wśród osób zaszczepionych. Dwa dni temu rzecznik ministra zdrowia mówił o tym, że to koło 20 przypadków, przy czym podawał, że te osoby miały inne choroby współistniejące, ale to były osoby zaszczepione zakwalifikowane do grupy zmarłych z powodu koronawirusa.

Tak. Nasze prawo, z tego co pamiętam, które mówi o tym, że niepożądane odczyny poszczepienne, to odczyny, które pojawiają się nawet do dwóch miesięcy po zaszczepieniu. Niestety, ale w ciągu tych dwóch miesięcy po zaszczepieniu pojawia się tak wiele zdarzeń, może nas równie dobrze trafić piorun i ta śmierć, która jest spowodowana, nie jest spowodowana bezpośrednio przez szczepienie, ale jest spowodowana jakimiś innymi chorobami współistniejącymi.

Nie mamy się niepokoić tymi statystykami?

Zdecydowanie nie. Przypomnijmy sobie, że jeżeli by się okazało, że te 20 zgonów byłoby spowodowanych nie tylko i wyłącznie szczepionką, to na chwilę obecną prawie 20 milionów polaków przyjęło to szczepienie. To jest znikomy odsetek tak naprawdę. Każdy lek, każda szczepionka może mieć skutki uboczne, również paracetamol, który my Polacy przyjmujemy nałogowo jako lek przeciwko choćby gorączce, również może mieć skutki uboczne i również może spowodować zgon.

Ale po co nam ta trzecia dawka. Dwie miały wystarczyć. Tak nam mówiono i to przedstawiano. Ja jestem po dwóch i na tym nie koniec?

Powiedziałbym, że pan potrzebuje trzeciej dawki. To jest takie dmuchanie na zimne, jak ja to nazywam. Myślimy cały czas o tym, że te dwie dawki powinny być wystarczające, widzimy spadek poziomu przeciwciał, przy czym, naukowo rzecz biorąc, nasz organizm oprócz przeciwciał ma inne formy obrony. Tą formą są tak zwane komórki pamięci, które w momencie, gdy poziom przeciwciał będzie spadał, powinny wziąć na siebie odpowiedzialność i powinny zacząć produkować przeciwciała, neutralizując zagrożenie.

Ponieważ one już kiedyś w naszym organizmie się pojawiły?

Tak. One zostają w naszym organizmie, pamiętają tego naszego wroga. W momencie, gdyby on się znów pojawił, ten wirus znowu zakaził, one powinny produkować te przeciwciała, przy czym tak naprawdę w tej chwili patrząc się na to, jak ważny jest koronawirus, jak wiele przypadków się pojawia, wolimy dmuchać na zimne, wolimy, żeby ten poziom przeciwciał był na wysokim poziomie, tak, abyśmy byli jak najlepiej chronieni.

Osoby po 50. roku życia są w tej chwili rekomendowane do przyjęcia tej trzeciej dawki. Pan rekomendowałby jeszcze jakieś inne grupy? Pewnie medycy, ze względu na kontakt z chorymi. Czy to powinno być szersze grono? Wszyscy powinni trzecią dawkę przyjąć?

Na chwilę obecną sądzę, że tak naprawdę wszystkie osoby, które zostały zaszczepione, powinny przyjąć tak około pięciu do sześciu miesięcy po tej drugiej dawce, tą tak zwaną dawką przypominającą, dlatego, że ona bardzo podnosi poziom przeciwciał w porównaniu z tym co jest wcześniej.

Pytanie na jak długo. Mam dane cytowane niedawno przez agencję Reutera. Skuteczność szczepionki Pfizer przeciw COVID-19 spadła po pół roku z 88 procent do 47 procent. To jest dramatyczny spadek.

Tak, ale pamiętajmy, że to mimo wszystko 50 procent osób, które się zaszczepiło, jest chronionych. To nie jest takie dramatyczne, jeśli popatrzymy na całe społeczeństwo. Tak więc, żeby ten wzrost zaobserwować, żeby dalej ta największa rzesza osób była chroniona przed zakażeniem. Musimy przyjąć tę dawkę przypominającą. Jedno dodatkowe ukłucie. Nic wielkiego. A zdecydowanie podniesiemy poziom przeciwciał, ta skuteczność szczepionki wzrośnie do tego, co na początku było oferowane.

Te same badania jednocześnie wskazują, że skuteczność szczepionki w zapobieganiu śmierci utrzymuje się na poziomie 90 procent przez minimum sześć miesięcy. Także w przypadku innych wariantów, takich jak delta.

Musimy o tym pamiętać, że nie mamy różnych szczepów koronawirusa. Mamy warianty, które różnią się, jednak te różnice nie są znaczące, w przypadku szczepionek tak naprawdę nie ma różnic. Wszystkie szczepionki są skuteczne w ramach tych wariantów.

Mówi pan, że to jeszcze jedno ukłucie, a czy ktoś nie powie mi za pół roku, że czas na kolejne ukłucie?

Oczywiście, że tak może być. A co tak naprawdę powoduje te dodatkowe ukłucie. To, że jesteśmy tylko bardziej chronieni.

Czy będziemy się latami szczepić?

Sczepimy się co roku, a przynajmniej powinniśmy, przeciwko grypie. To jest szczepienie, które jest rekomendowane tak naprawdę.

Podobno od lat nie było tylu przypadków grypy w różnych odmianach. To też mówią specjaliści.

Mamy bardzo dużo szczepów wirusa grypy, a mamy tak naprawdę najlepsze remedium przeciwko chorobom zakaźnym, czyli szczepionki. Tak więc szczepmy się.

Ale nie ma w tym elementu wielkiego biznesu? Pojawiają się takie teorie. Czytam wypowiedzi prezesa firmy BioNTech, który mówi, że w przyszłym roku będzie potrzebna nowa formuła preparatu, bo nowe warianty będą jego zdaniem w stanie przejść system immunologiczny, to jest samonapędzające się. Popyt, podaż i biznes się zgadza.

Trochę tak. Ja również byłem sceptyczny wobec trzeciej dawki proponowanej dużo wcześniej przez prezesów Moderny i Pfizera. Ale teraz moja opinia jest oparta na faktach naukowych. Na podstawie tego, co robimy chociażby w instytucie, na podstawie badań, które oferowaliśmy poznaniakom. Widzimy spadek poziomu przeciwciał. I tutaj nie ma zmowy koncernów farmaceutycznych, że szczepionka jest tak zaprojektowana, żeby co pół roku trzeba było ją powtarzać. To nie jest zaprojektowany spadek przeciwciał. Ten spadek wynika z biologii koronawirusów. Z tego co obserwujemy co roku. Nasza odporność taka naturalna wynikająca z zachorowania również spada w przypadku tych koronawirusów przeziębieniowych, takich typowych, którymi można się zakażać co roku. Tak więc nie dziwota, że w przypadku Sars-COV-2 ta odporność będzie spadała.

Czy pańskim zdaniem będziemy musieli się kłuć długo? Piąty, szósty, siódmy raz? Czy ta pandemia może przyjąć formę endemiczną, czyli po prostu będzie czymś, z czym będziemy żyli?

Musimy wziąć na wstrzymanie i poczekać co przyniesie czas i badania naukowe. To jest pierwszy raz użyta szczepionka z taką technologią, to jest pierwszy raz, kiedy koronawirus spowodował pandemię. My możemy przenosić dane, które chociażby znamy z pandemii grypy, które mamy w tej chwili, ale nie jest to wiedza, którą możemy bezpośrednio wykorzystać. My uczymy się cały czas i będziemy się uczyć jeszcze przez wiele lat. Również medycyna i biologia to nie są nauki matematyczne, gdzie raz coś powiedziane, jest ważne przez następne tysiące lat.

Boję się, że uczymy się na własnej skórze, bo to jest bolesne mimo wszystko.

W przypadku medycyny zawsze uczymy się na własnej skórze i zawsze uczymy się na własnych błędach.

https://radiopoznan.fm/n/HkXT0N
KOMENTARZE 0