W książce, w którym narrator jest alter ego autora, takich absurdów znajdziemy też sporo. Jednocześnie młodość – bezpowrotnie utracona – z perspektywy wspomnień zyskuje nieodwołalny czar i takich odautorskich westchnień do przeszłości także znajdziemy tu całkiem sporo. Westchnień, ale nie flirtów z komunistyczną Polską. Ta widziana jest jednoznacznie, ale ton opowieści toczy się pogodnie, w klimacie ciepłej anegdoty.
Ważnym i ciekawym wątkiem powieści jest postać ojca – autorytetu, mądrego dorosłego, który stanowi wyrazisty punkt odniesienia. I nawet jeśli syn został, jak sam pisze, "obibokiem", to relacja z ojcem wsparta jest na zrozumieniu i wspólnych wartościach. W tym sensie "Jak ograłem PRL na rowerze" jest też po części hołdem dla ważnej relacji ojca i syna, nie znajdziemy tu jednak łzawych historii lub tropów psychicznej krzywdy. To nie ojciec, który w powieści Wojciech Kuczoka wrzeszczał do syna "Ty gnoju".
"Jak ograłem PRL na rowerze" to pierwszy tom trylogii, kolejne dwa mają ukazać się jeszcze w tym roku. W tym tygodniu fragmenty książki prezentujemy w cyklu Tytuł Tygodnia. Uważni Słuchacze będą mogli wygrać ją w konkursach na naszej antenie.
Witek Łukaszewski, "Jak ograłem PRL na rowerze", wydawnictwo Szara Godzina.