Wokalista i gitarzysta Bruce Soord w 1999 roku musiał dopiero zacząć swoją wędrówkę muzyczną i wybrał pseudonim „Złodzieja ananasa”. Propozycja Soorda okazała się bardzo ponętna, a na potrzeby koncertów, musiało dojść do uformowania realnej grupy. Od początku Soordowi towarzyszy basista Jon Sykes. Kiedy w końcu dołączył perkusista Gavin Harrison – wcześniej w King Crimson i Porcupine Tree - atrakcyjność koncertowa The Pineapple Thief bardzo zyskała.
Na pozycję w czołówce brytyjskich zespołów nowego prorocka The Pineapple Thief zapracował świetnymi płytami i współpracą z wydawnictwem KScope. Tym samym zespół znalazł się w szczególnie silnym obozie muzycznym, gdzie działały grupy Porcupine Three, Anathema i Crippled Black Phoenix. Krótko mówiąc, wspaniałe siedlisko niezależnej muzyki rockowej, w którym liczą się przede wszystkim wizje artystyczne, a zespoły konkurują ze sobą w obszarze kreatywności.
Od wczesnych płyt zespół Bruce’a Soorda odciął się zdecydowanie od rozwiązań klasyków takich jak Yes, Genesis czy Pendragon. Grupa wyraźnie korzystała z bardziej agresywnych stylów grunge i metal. Z drugiej strony – podobnie jak u wielu grup nowego pokolenia – pojawiały się nawiązania do stylistyki zespołu Radiohead. W 2022 roku The Pineapple Thief wydał płytę „Give It Back”, która była szczególną płytą. Ponieważ w zespole zaczął grać Gavin Harrison, muzycy postanowili sięgnąć do wcześniejszych kompozycji i z tak wybornym muzykiem dokonali transformacji utworów z dawnego repertuaru. Utwory zyskały zupełnie nowy wymiar i charakter.
Tegoroczna płyta „It Leads To This” prezentuje także krwistą muzykę, bazującą na skokach dynamiki, długich frazach melodycznych, a jednocześnie odchodzącą od rozwlekłości, dłużyzn, instrumentalnej miałkości. Na 15 studyjnej płycie The Pineapple Thief jest osiem utworów, które zamykają się w 40 minutach muzyki. Poszczególne kompozycje mają zwartą budowę, ze zdecydowanym bitem, zaś aranżacje podkreślają wigor gry i zmienność nastrojów.
Bruce Soord - podobnie jak Steven Wilson z Porcupine Tree - potrafi czarować wokalem, zupełnie bez stosowania środków mocniejszej ekspresji. Brzmienie wokalu zyskuje przez nakładanie w wielu miejscach kolejnych ścieżek. Jak pięknie atomowe granie perkusji, gitar i instrumentów klawiszowych dopełnia ten melancholijny śpiew, można stwierdzić w nagraniu tytułowym. Prawdę mówiąc pierwsze dwa nagrania są bez właściwości, trudno o nich powiedzieć coś więcej, raczej zapoznają słuchacza z ostrym brzmieniem i testują jego stopień uwagi. W utworze „Now It’s Yours” smutek i depresja bijące z delikatnie prowadzonego śpiewu, atakują szczególnie riffy „grubej” gitary, wspierane przez syntezator i fortepian. Jeszcze więcej zamieszania instrumentalnego przynosi nagranie „Every Trace Of Us”.
Na płycie nie ma utworu tej miary, żeby natychmiast po przesłuchaniu chciało się do niego wrócić i nasycić. Natomiast jest wiele, które mają dużą siłę oddziaływania. W finałowym kawałku „To Forget” ucieszy uszy jędrna partia solowa gitary, podsycana inwencją gry perkusisty Gavina Harrisona. Cała płyta godna wielokrotnej kradzieży naszego czasu, jaki potrafimy poświęcić na dobrą muzykę.