NA ANTENIE: WONDERFUL LIFE/ZUCCHERO
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Dion i jego wspaniałe przyjaciółki - recenzja Ryszarda Glogera

Publikacja: 28.03.2024 g.13:01  Aktualizacja: 29.03.2024 g.15:01 Ryszard Gloger
Poznań
W październiku 1989 roku współzałożyciel zespołu Velvet Underground Lou Reed podczas ceremonii wprowadzania w poczet sław rock and rolla, wygłosił laudację poświęconą artyście znanemu pod pseudonimem Dion. Po 40. latach spektakularnej kariery artysta z dzielnicy Bronx w Nowym Jorku, zasłużył na zaszczytne miejsce wśród największych sław rock and rolla. Pełne nazwisko artysty brzmi Dion DiMucci.
Dion „Girl Friends” - okładka płyty
Fot. okładka płyty

Dion miał 19 lat, gdy założył zespół wokalny Dion & The Belmonts. Po kilku miesiącach piosenka grupy „I Wonder Why” weszła na 22 miejsce amerykańskiej listy przebojów. Przez następne dwa lata Dion i jego trzej koledzy, nagrali jeszcze 6 popularnych singli. Prawdziwy szał zaczął się jednak, gdy Dion rozpoczął karierę solową. Wtedy piosenki nagrane przez Diona „Rumaround Sue”, „The Wanderer”, „Little Diane”, „Ruby Baby”, „Donna The Prima Donna” wchodziły na sam szczyt bestsellerowych płyt. Te nagrania były tak charakterystyczne dla tamtych czasów, że dziesięć lat później angielski zespół 10CC nawiązał do tej stylistyki w swojej twórczości.

Zwykle artyści po osiągnięciu wysokiej pozycji korzystają bez większego wysiłku z nagromadzonego kapitału popularności. O wielu gwiazdkach z przełomu lat 50-tych i 60-tych, kiedy Dion stał się idolem nastolatków, bardzo szybko zapomniano. Nasz artysta należy do tych nielicznych, którzy postanowili dotrzymać kroku zmieniającej się muzyce popularnej. Dion nie szukał już tylko banalnych przebojów, lecz odkrywał nowe pola artystycznego rozwoju.

Piosenkarz zaskoczył kilkanaście lat temu, kiedy objawił się jako wykonawca bluesa i rhythm and bluesa. Nagrywał kolejno płyty, które potwierdzały, że obrany kierunek zainteresowań muzycznych nie był przypadkowy. Już w nowym tysiącleciu piosenkarz i autor piosenek, wszedł na ścieżkę bluesa takimi płytami jak „Bronx In Blue” oraz „Son Of Skip James”.

Jednak prawdziwe odrodzenie Diona jako dojrzałego artysty, nastąpiło w 2020 roku, wraz z wydaniem płyty „Blues With Friends”. Płytą zachwycił się Bob Dylan, a zestaw zaproszonych gości na nagrania w studiu był oszałamiający. Wystarczy wymienić kilka światowych sław: Jeff Beck, Van Morrison, Paul Simon i Bruce Springsteen. Stało się to możliwe dzięki entuzjazmowi znanego gitarzysty Joe Bonamassy, który w swojej wytwórni KTBA Records, wyprodukował nowe płyty Diona.

Dwa lata później, następna płyta „Stomping Ground” była równie wystrzałowa. O ile na poprzedniej płycie przeważały duety wokalne, to na krążku „Stomping Ground” ważne były instrumentalne girlandy, zawieszone przez wybornych gitarzystów w niemal każdym nagraniu. Dion przyznał nawet, że skomponował utwór „Dancing Girl” z myślą o brzmieniu gitary Marka Knopflera, którego zresztą poprosił o zagranie na płycie. Oryginalne dźwięki gitar, dodali również Boz Scaggs, Sonny Landreth, Jimmy Vivino, G.E.Smith, Śmietanka sławnych artystów obejmowała również takich mistrzów gitary jak Eric Clapton, Joe Bonamassa, Peter Frampton. Może jeszcze ważniejsze na tej płycie było to, że Dion napisał nowe piosenki, a parę pewnie wyciągnął z szuflady. Dla jeszcze większego efektu sięgnął po „Red House” Jimi’ego Hendrixa.

Podziw odbiorców dla obu wspomnianych płyt dotyczył zarówno doskonałej formy mocno starszego artysty, jak i samej muzyki, nie mającej nic wspólnego z sentymentalnym powrotem do przebrzmiałych piosenek w stylu pop z początku lat 60-tych. Dion zademonstrował przywiązanie do bluesa i rocka, a wsparty plejadą gwiazd muzyki wypadł na ich tle znakomicie. Ta ostatnia nosi tytuł „Girl Friends”. To płyta pełna wspaniałych artystek. Czasem partnerki Diona w nowych piosenkach, tylko grają gościnnie na gitarze, jak w przypadku Susan Tedeschi czy Debbie Davis.

Większość 12 nagrań to duety albo nawet tercety, jak w przypadku piosenki „Do Ladies Get The Blues”, w którym śpiewa z Dionem Christine Ohlman, zaś Debbie Davies prezentuje solo gitary. Właściwie każda piosenka zasługuje na pozytywny komentarz. Jednak są takie nagrania, które zniewalają słuchacza. Do tej kategorii należą „I Aim To Please” z świetną Danielle Nicole, „Stop Drop And Roll”, gdzie rasowy wokal nieznanej wcześniej Valerie Tyson zwala z nóg. Jak lekko i radośnie śpiewają Sue Foley i Dion w piosence „Hey Suzy”. W bluesie „Mama Said” lśni wokal Shemekii Copeland. Raz jeszcze Dion demonstruje solidne zapuszczenie korzeni w tradycyjnej muzyce amerykańskiej.

Nowa płyta pokazuje energię i pasję muzyczną godną prawdziwego przedstawiciela starej szkoły. Dion przypomina, że kobiety były zawsze obecne w jego życiu od pierwszych przebojów, po te nowe napisane z wielkim smakiem i pazurem. Na tej płycie nie ma także sztuczności lub produkcyjnego zafałszowania. Jest główny artysta w otoczeniu wielu fantastycznych wokalistek i instrumentalistek. Idol ery rock and rolla okazał się artystą z charyzmą, którego stać na kolejne znakomite płyty.

https://radiopoznan.fm/n/FmuLha
KOMENTARZE 0