Ptasia grypa grozi embargiem na polski drób? Znamy stanowisko ministra Szłapki

Przyglądam się zdjęciu muzyków na wewnętrznej okładce płyty i rozpoznaję ich twarze. Dariusz Kociołek, Lech Niedźwiedziński, Robert Szukała i Artur Gołaszewski, obecni na leszczyńskiej scenie blues-rockowej od kilku dekad. Tak, są doświadczonymi muzykami i ukształtowanymi przez różne zespoły, w których grali. Nie raz przecież widziałem i podziwiałem zespół Niebieska Sowa, podczas wypadów na imprezy festiwalowe w Wielkopolsce. Gitarzysta Lech Niedźwiedzi to jeszcze dłuższa historia, sięgająca nagrań i koncertów z nieodżałowanym Wojciechem Skowrońskim.
Otóż zespół nazywa się Droga Do Nieba i jak się okazuje zaistniał na firmamencie muzycznym już w 1994 roku. To nie był spektakularny początek, bo po zaledwie kilku latach, nagle droga tym muzykom się urwała. W 2016 roku otwarł się jednak drugi rozdział grupy Droga Do Nieba. Również w tym czasie nie było łatwo usłyszeć kapeli na żywo. W tym miejscu nasuwają się dwa wnioski. Po pierwsze muzycy za mało promowali swoje działania. Ja mogłem oczywiście częściej na własną rękę szukać dat i miejsc koncertów kwartetu. Ale jak to się mówi: do trzech razy sztuka. Właśnie teraz nastąpiło prawdziwe wejście smoka. Jest konkret. Ukazała się debiutancka płyta zespołu Droga Do Nieba opatrzona lekko humorystycznym tytułem „Płyta Rocku… i Bluesu”. Co wcale nie znaczy, że muzycy podeszli do muzyki, którą tworzą, z przymrużeniem oka.
Płyta przynosi 13 utworów autorstwa członków kapeli. Najwięcej kompozycji dostarczył Dariusz Kociołek, bo aż 8. Pozostałe piosenki są efektem współpracy Dariusza z Lechem Niedźwiedzińskim i Mikołajem Sikorskim. Wszystkie teksty napisał również Dariusz Kociołek. Tenże na płycie śpiewa i gra na perkusji. Jako wokalista opowiada w tekstach o swoim życiu, o namiętnościach, sugestywnie opisuje rozmaite sytuacje i nie boi się zwierzeń o huśtawce uczuć jaka często towarzyszy związkowi dwojga ludzi. Bardzo dobrze, że słowa piosenek nie są wyszukane i nazbyt podniosłe. Blues i rock jest wiarygodny, gdy w opowieściach czuć szczerość i bezpośredniość. Przykładem tej „surowej prawdy” są utwory „Takie życie”, „Sponiewieraj mnie” i „Następny bar”. W kolejnej piosence „Więcej ciała” zespół wyraża podziw dla puszystych kobiet.
Od strony muzycznej mamy okazję posłuchać bardzo wyważonego łączenia bluesa i rocka w tradycyjnym wydaniu. To nie jest zarzut a raczej uznanie dla konsekwentnie budowanej formy utworów i nasycenia jej mocnymi elementami riffów, akordów i rytmów. Role wszystkich instrumentów zostały ściśle określone. Droga Do Nieba proponuje mięsiste brzmienie gitarowe i porządny fundament sekcji rytmicznej. Co warte podkreślenia to duże zróżnicowanie poszczególnych utworów. Nie ma mowy o schematycznym podejściu do kompozycji.
W nagraniu „Zielone” wykorzystano zmianę metrum utworu, typowy beat bluesowy przechodzi w shuffle. W tym nagraniu warto wyróżnić także efektowne solo gitary. Może przydałoby się odrobinę więcej precyzji w całym zespole. Częste koncerty powodują, że trudniejsze utwory przebiegają płynniej i zyskują na efektowności. Z kolei bardzo ciekawy jest utwór „Pozytywka”, utrzymany w stylu i klimacie muzyki Tadeusza Nalepy. Jeszcze ciekawiej brzmi nagranie „Spokojny dom” z melodyką orientalną i konsekwentnym budowaniem napięcia utworu. To z pewnością jedna z najbardziej ambitnych pozycji na płycie. Dla słuchacza bardzo pociągająca może być motoryka utworu „Sponiewieraj mnie”. W tym przypadku cały zespół demonstruje świetne zgranie. Gitarowy pazur objawia się wielokrotnie, a zwłaszcza w nagraniu „Krótki list”. Niespodzianek muzycznych znaleźć można na tej płycie wiele, aż do końcowego nagrania „Bourbon”.
Warto było cierpliwie czekać na tę kolekcję utworów i na to co dojrzewało przez lata w tej ambitnej leszczyńskiej kapeli. Po 49 minutach przesłuchania płyty nie ma wątpliwości, że muzycy z Drogi Do Nieba mają bluesa i rocka we krwi.