Muzycy bezpardonowo występowali przeciwko władzy, elitom, przeciwko wojnie w Wietnamie i ówczesnej strukturze amerykańskiego społeczeństwa. W utworach MC5 dokonywał się proces krystalizacji rocka jako nowej siły w muzyce. W 1969 roku utworem „Kick Out The Jams” zespół nadał własnemu przekazowi silną pieczątkę autentyzmu.
Wszystko co działo się później w Detroit na scenie, było konsekwencją rockowej zaciekłości MC5. Wystarczy przypomnieć zespoły The Stooges z Iggy Popem, Mitcha Rydera i jego Detroit Wheels, albo gitarowe tyrady Teda Nugenta czy zespół Grand Funk Railroad z pobliskiego Ann Arbor. Późniejsza fala nowojorskiego podziemia muzycznego i jeszcze bardziej brytyjski punk-rock z połowy lat 70. czerpały również inspiracje z koncepcji MC5.
Kapela działała z energią przez dobre dziesięć lat. Przez następne dwie dekady stała się efemerydą, nie kwapiąc się do nagrywania płyt. Po reaktywacji na początku lat 90-tych fani cieszyli się z samego faktu, że MC5 działa i koncertuje. W 2022 roku rozniosła się informacja, że zawiadujący grupą gitarzysta Wayne Kramer pracuje w studiu, planuje trasę koncertową i że będzie płyta. Życie pisze najbardziej dramatyczne scenariusze. W lutym 2024 roku Wayne Kramer zmarł. Trzy miesiące później zmarł w wieku 75 lat oryginalny perkusista zespołu Dennis Thompson. Zagrał na płycie w dwóch utworach. Wiosną ogłoszono także, że zespół MC5 zostanie wprowadzony w poczet Rock And Roll Hall Of Fame. Nagrany album miał nosić tytuł „We Are All MC5”. Po śmierci muzyków z oryginalnego składu, krążek stał się sierotą i ukazał się dzień przed ceremonią Rock And Roll Hall Of Fame z nowym tytułem „Heavy Lifting”. Pierwszy album studyjny po 50 latach przerwy.
Muzyka na płycie to ostra jazda, jakby w studiu grali mocno nakręceni 20-sto latkowie, a nie faceci po 70-ce. Producentem płyty jest Bob Ezrin, a podpałki do ognia dorzucili Tom Morello, Slash, Vernon Reid, Steve Salas, Abe Laboriel Jr. Angielski magazyn Mojo napisał, że ta płyta to ostatnia wola i testament MC5. Powiedziałbym raczej, że to solowa płyta Wayne’a Kramera, pod szyldem swojej macierzystej kapeli. Muzyk jak zawsze musiał wystrzelić z politycznymi komentarzami w utworach „Barbarians At The Gate” o ataku na Capitol i „Change, No Change” o powszechnym dostępie do broni w USA.
Na płycie króluje bezkompromisowy rock, trafiają się wypady w stronę funky z dodatkiem sekcji dętej w utworze „Hit It Hard”. Dużo mocnej rockowej gry, bez nowatorskich pomysłów, ale można się wkręcić na trzy kwadranse.