Chociaż polskie prawo mówi, że "zwierzę nie jest rzeczą", to zapis ten niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. Zwierzęta jak rzeczy traktują chociażby rodzice, którzy kupują dziecku psa, kota czy chomika na prezent, pod choinkę. Kilkanaście dni po świętach psy bywają podrzucane pod bramami schronisk dla zwierząt, a koty zwyczajnie wyrzuca się za drzwi. Małe gryzonie: chomiki, świnki morskie bywają traktowane przez dzieci jak zabawki i porzucane po zabawie, podobnie jak samochodzik na baterie czy popsuta lalka. W ten sposób dzieci od małego uczą się, że zwierzęta można traktować jak rzecz i jeśli się znudzi - porzucić ją.
Zdarzają się też przypadki drastyczne. Już prawie 100 tys. osób podpisało się pod petycją o surową karę dla trzech mężczyzn, którzy ciągnąc psa na lince za samochodem... urwali mu głowę. W Koninie właściciel zostawił na powolną śmierć ciężko rannego psa, po zderzeniu z pociągiem. Zatrzymany przez policję podejrzany, zgłosił wniosek o dobrowolne poddanie się karze i prokurator wyraził zgodę na karę 12 miesięcy ograniczenia wolności, która będzie wykonywana w ten sposób, że oskarżony będzie musiał odpracować każdego miesiąca 20 godzin w schronisku dla zwierząt w Koninie.
Kilka tygodni temu społecznością internetową wstrząsnął umieszczony w sieci film pokazujący "zabawę" trzylatka, który trzymał kota za ogon i kręcił nim "młynka". Scenę filmował 15-letni brat malucha. Policja wpadła na ślad zwyrodnialca i zapowiedziała skierowanie sprawy do sądu. Zajmie się nią sąd rodzinny i dla nieletnich, co oznacza, że orzeczona kara nie będzie karą surową.
Obrońcy praw zwierząt zwracają uwagę, że wymiar sprawiedliwości w Polsce zbyt łagodnie traktuje przestępstwa na zwierzętach. Za drastyczne przypadki znęcania się nad zwierzętami orzeka się zwykle karę grzywny, a bardzo rzadko pozbawienia wolności. Zabicie psa czy kota nielubianemu sąsiadowi także może skończyć się karą grzywny, bo sąd uznaje, że niska jest wartość "zniszczonego przedmiotu", czyli zwierzęcia, które zginęło.
Sytuację mogłaby zmienić zmiana prawa. Ale na to jeszcze długo poczekamy. W przygotowaniu jest projekt nowej ustawy, którego współtwórcami są organizacje zajmujące się zwierzętami. Kiedy trafi pod obrady Sejmu? Nie wiadomo. Zwykle tego typu aktu prawne długo czekają na swoją kolej, bo parlamentarzyści tłumaczą, że najpierw muszą zająć się sprawami ważniejszymi - budżetem, inwestycjami drogowymi czy bałaganem na kolei. Wydaje się, że jedynym sposobem poprawy losu zwierząt jest uważne obserwowanie tego, co się dzieje wokół nas i każdorazowe zgłaszanie przypadków znęcania się nad zwierzętami odpowiednim służbom: straży miejskiej, policji, Towarzystwu Opieki nad Zwierzętami czy inspektorom weterynarii. Nasza obojętność pozwoli sprawcom czuć się bezkarnie.
Czy można zrobić coś dla poprawy zwierząt w Polsce? A może "ochrona praw zwierząt" to jakaś fanaberia "miastowych", którzy nie znają życia i realiów panujących na wsi? Zapraszamy do dyskusji na antenie i w internecie.