NA ANTENIE: Muzyczny Merkury
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Czerwiec '56. Tak było 63 lata temu w Poznaniu

Publikacja: 27.06.2019 g.06:31  Aktualizacja: 29.06.2019 g.08:24 Jacek Butlewski
Poznań
W czerwcu 1956 roku po raz pierwszy w PRL robotnicy zorganizowali strajk generalny i wyszli na ulice, demonstrując niezadowolenie i sprzeciw wobec sytuacji w kraju.

Na transparentach widniały hasła: "Chcemy wolności", "Chcemy chleba", "Chcemy religii w szkołach". Do strajkujących z Zakładów Cegielskiego - wtedy Zakładów Stalina - dołączyli robotnicy z innych fabryk i mieszkańcy miasta.

Czesław Milanowski miał 26 lat, w dniu zrywu miał odebrać dyplom. Dołączył do manifestujących, został postrzelony na moście Uniwersyteckim, po kilkugodzinnej operacji zmarł. Jego rówieśnik, Leszek Raś, także uczył się na Wydziale Elektrycznym, został postrzelony na ulicy Poznańskiej - w domu czekała na niego ciężarna żona. Trzecią ofiarą był student Wydziału Budownictwa Lądowego - 23-latek Michał Dąbrowicz, który następnego dnia miał wziąć ślub. Został znaleziony martwy z raną postrzałową. W całym powstaniu zginęło prawie 60 osób, kilkaset zostało rannych.

Protesty zostały krwawo spacyfikowane przez wojsko, milicję i funkcjonariuszy UB. Przeciw ludziom wołającym o chleb i wolność władza wysłała 359 czołgów i ponad 10 tysięcy żołnierzy, którzy wystrzelili około 180 tysięcy pocisków z broni ręcznej i maszynowej. W walkach zginęło co najmniej 58 osób, rannych zostało około 600. Po pacyfikacji protestów zatrzymano blisko 700 mieszkańców Poznania, a ponad 300 poddano brutalnemu śledztwu. Byli zastraszani psychicznie, znęcano się też nad nimi fizycznie. Mówiono im, że zapadły wobec nich wyroki śmierci i czekają już tylko na egzekucję. Oskarżono 22 osoby. Odbyły się trzy procesy, w których uczestników Czerwca '56 przedstawiano jako pospolitych bandytów, a nie robotników walczących o swoje prawa. Większość z oskarżonych otrzymała kilkuletnie wyroki.

Poznański Czerwiec utorował drogę do tak zwanej październikowej odwilży w stosunkach społeczeństwa z reżimem komunistów. Protest robotników Poznania był jednym z ważniejszych buntów wolnościowych i antytotalitarnych w Europie Środkowej lat 50. XX wieku.

Posłuchaj wspomnień kombatantów Czerwca '56, którzy brali udział w uroczystościach rocznicowych.

Prezes Instytutu Pamięci Narodowej Jarosław Szarek przypomina, że wydarzenia z czerwca 1956 roku miały niezwykłą symbolikę.

- Następowała zmiana tych, którzy stają na czele walki. Wcześniej to było pokolenie Polskiego Państwa Podziemnego, to była walka polityczna - PSL, pierwsze lata powojenne, konspiracja antykomunistyczna, podziemie zbrojne, Żołnierze Wyklęci. Czerwiec '56 rok to jest klasa robotnicza - wyjaśnił Jarosław Szarek.

Prezes IPN przypomniał, że komunistyczne władze bezwzględnie spacyfikowały poznański zryw.  - Czołgi na ulicach, strzały do bezbronnych ludzi maszerujących pod biało-czerwonymi flagami, domagających się chleba i wolności, okrzyki domagające się wolnych wyborów. Bo ten protest o podłożu ekonomicznym - to było tym zapalnikiem - szybko przerodził się w protest polityczny, czyli domaganie się wolnych wyborów. Przybrało to wymiar antykomunistyczny, antysowiecki - podkreślił Jarosław Szarek.

Dlatego, przypomina prezes Instytutu, choć komunistyczne władze zastosowały terror wobec protestujących w Poznaniu, to niepodległościowego ducha nie udało się im się zdławić. - Pierwszy moment - Poznański Czerwiec. Potem pójdą następne - grudzień 1970 roku i brutalna rozprawa z robotnikami wybrzeża oraz czerwiec '76 roku - Radom, Ursus, Płock - mówił. Jarosław Szarek dodał, że kolejnym etapem walki z władzą komunistyczną, który stoczył świat pracy, był sierpień '80 roku i "Solidarność".

28 czerwca 1956 roku, robotnicy w Poznaniu wystąpili przeciwko komunistycznej władzy. W ulicznych walkach zginęło blisko 60 osób, a kilkaset zostało rannych. Po raz pierwszy w PRL robotnicy zorganizowali strajk generalny i wyszli na ulice, demonstrując niezadowolenie i sprzeciw wobec sytuacji w kraju. Na transparentach widniały hasła: "Chcemy wolności", "Chcemy chleba", "Chcemy religii w szkołach".

Demonstracje przerodziły się w starcia z uzbrojonymi oddziałami wojska, milicji i służb bezpieczeństwa. Protesty zostały krwawo stłumione przez wojsko i milicję. W starciach zginęło blisko 60 osób, a kilkaset zostało rannych. Propaganda PRL przedstawiała te wydarzenia jako chuligańskie rozruchy i tylko taka wersja była rozpowszechniana.

https://radiopoznan.fm/n/PCKX9n
KOMENTARZE 0