Roman Wawrzyniak: Zacznijmy od dzisiejszej rezolucji Parlamentu Europejskiego, który uznał Rosję za państwo sponsorujące terroryzm. Czy taka rezolucja przyniesie konkretne konsekwencje?
Tomasz Teluk: Sama rezolucja jest deklaracją i nie wynikają z niej żadne posunięcie, ale łatwiej będzie o ten konsensus wokół kolejnych sankcji czy blokowania sprzedaży rosyjskiej ropy, czyli przychodów, z których czerpie Putin, aby finansować tą zbrodniczą wojnę. Choć są też państwa, które będą blokowały jakieś bardziej radykalne kroki - mam na myśli np. Węgry, które mają swoją politykę, mają na pieńku z Brukselą i będą wykorzystywały tę sytuację, żeby dać o sobie znać. Ale jest to krok we właściwym kierunku, z pewnością wszyscy przywódcy widzą, jak bolesna jest ta wojna dla Ukrainy. Mamy też przecieki związane z Borisem Johnsonem.
Chciałem do tego nawiązać. Były premier Wielkiej Brytanii zdradził CNN, jakie było nastawienie Niemców i Francuzów na początku wojny. Ta wypowiedź obiega cały świat, władze Francji zaprzeczały agresji na Ukrainę, a z kolei Niemcy wolały szybką klęskę Ukrainy, niż niekorzystny dla Berlina przedłużający się konflikt wojskowy na wschodzie. Bardzo ciekawe, prawda?
Ale to nie jest coś, czego byśmy nie wiedzieli.
To prawda.
Ambasador Melnyk usłyszał, że zostało kilka dni i nie ma sensu Ukraińcom pomagać, Francja też udawała, że nic się wielkiego nie dzieje. Prezydent Macron jako petent wyjeżdżał do Moskwy. Nic nowego, tylko my byliśmy lojalni, co widzieli Brytyjczycy i Amerykanie, dlatego stawiają na Polskę, a nie na Niemcy. Niemcy chcą odgrywać rolę w budowaniu bezpieczeństwa Europy, ale to pozycja nie do końca wiarygodna, bo Niemcy dużo deklarują, a mało robią - tak jest z pomocą wojskową dla Ukrainy, która jest pomocą okrężną. Niemcy pomagają Ukrainie cudzymi rękami, Polska nie zgodziła się na ten deal z Niemcami, Czechy i Słowacja zgodziły się na wymianę. Niemcy nie pomagają tak, jakby mogli, są przecież czwartą gospodarką świata. Opieranie bezpieczeństwa europejskiego na Niemcach jest ryzykowne.
W Polsce wiedzieliśmy o tym, co powiedział Boris Johnson. Kiedy mówi to były premier Wielkiej Brytanii to wydaje się, że rezonans jest mocniejszy, o tyle jest to nowe. Mieliśmy ostatnio po incydencie na wschodzie szczyt NATO w Hiszpani. Czy po tym szczycie możemy się czuć bezpieczniej?
Bezpiecznie możemy się czuć, kiedy sobie gwarantujemy bezpieczeństwo i tak robimy. Polska buduje wielopoziomową tarczę antyrakietową, która będzie chroniła strategiczne obiekty przed tego typu zdarzeniami, które miały miejsce przy naszej wschodniej granicy, i mamy też zapewnienia naszego największego sojusznika - USA - że będzie bronił Polski. Mamy dobre kontakty w rejonie Trójmorza, ta współpraca przebiega bardzo dobrze, mamy cichy sojusz z Brytyjczykami. Możemy się czuć coraz bardziej bezpiecznie, przede wszystkim mamy to, o czym pisał portal Politico - ambicją budowania drugiej armii NATO.
To jeden z najbardziej wpływowych europejskich portali politycznych. On napisał, że stajemy się przyszłym supermocarstwem wojskowym w Europie. Jak Pan odebrał ten tekst?
To jest potwierdzenie tego, o czym mówi nasz resort obrony, unaocznienie opinii publicznej tych zamiarów, które ma nasz rząd. Polska podpisała dwa gigantyczne kontrakty na dostawę uzbrojenia na 23 mld zł z Amerykanami na dostawę czołgów Abrams, kolejny kontrakt dotyczący myśliwców F35 i z drugiej strony ogromne zakupy u Koreańczyków - m.in na czołgi K2. Staniemy się bez wątpienia jedną z najlepiej wyposażonych armii Europy, a jeśli dodamy do tego zwiększenie liczebności do 300 tys. to staniemy się regionalnym mocarstwem, ale najmocniejszą armią w Europie.
W tym tekście pojawiają się informacje, że Polska już teraz ma więcej czołgów i chałbic, niż Niemcy.
Tak, te plany Niemiec, propozycja pomocy Polsce w zakresie udostępnienia systemu Patriot są oczywiście miłym gestem, ale potem, jak dochodzi do konkretów to okazuje się, że nie wiadomo, kiedy będą przekazane.
I czy na pewno mieli na myśli Polskę.
Tak wygląda współpraca z Niemcami, czy budowanie jakiejś alternatywnej tarczy antyrakietowej w ramach kilku krajów europejskich, projekt, który jeszcze nie ma akredytacji NATO, którym też my nie jesteśmy zainteresowani, bo jak mówią nasi wojskowi, gdybyśmy zaczęli uczestniczyć w tym projekcie, to cofnęlibyśmy się pod względem wojskowym o jakieś 5-10 lat, bo my już mamy ten system prawie gotowy. Niemcy bardzo by chciały odgrywać jakąś rolę, ale nie mają czym, amunicji starczyłoby im na kilka dni wojny.
Pytanie, jak zareagowałyby Niemcy, na jaką pomoc moglibyśmy liczyć, gdyby Rosja zaatakowała Polskę.
Trzeba powiedzieć jasno, gdyby nie determinacja Polski, gdyby nie pomoc Ukrainie i zwrócenie uwagi na to, że Ukraina broni całej Europy, to bez wątpienia mielibyśmy Rosję u swoich wschodnich granic, natomiast w przyszłości najpewniej okaże się tak, że to Polska będzie bronić Niemcy i Francję, a nie odwrotnie.