Wczoraj w 31. Bazie Lotnictwa Taktycznego w podpoznańskich Krzesinach wylądowało w sumie dwanaście myśliwców z USA - dziesięć samolotów F-15 i dwa F-16. W manewrach udział biorą też polskie MiG-29 oraz samolot wczesnego ostrzegania typu AWACS.
- Każdego dnia planowane są dwa wyloty - wyjaśnia rzeczniczka prasowa 2. Skrzydła Lotnictwa Taktycznego, kapitan Anna Issel.
Przeprowadzane będą zadania tankowania w powietrzu. Piloci przećwiczą prowadzenie walki powietrznej w różnych konfiguracjach. Będą wykonywać misje defensywne i ofensywne. Realizowane przez pilotów operacje połączone COMAO i duże tempo wykonywania zadań powodują, że przed nami dwa bardzo intensywne tygodnie.
Ćwiczenia Aviation Detachment odbywają się w naszym kraju regularnie. Analityk Polityka Insight, Marek Świerczyński, podkreśla, że takie
manewry zaplanowane były dużo wcześniej, a więc nie stanowią reakcji na gromadzenie wojsk rosyjskich przy ukraińskiej granicy. Ekspert zwraca jednak uwagę na liczbę zaangażowanych F-15. - Rzadko uczestniczą w ćwiczeniach w naszym regionie - mówi Marek Świerczyński.
W zeszłym roku było ćwiczenie obrony powietrznej. Tam główną rolę odgrywały samoloty F-16 z Niemiec, które są przeznaczone do przełamywania obrony powietrznej. Dzisiaj mamy do czynienia z przewagą tych samolotów zwalczających samoloty przeciwnika, czyli F-15, które potrafią zestrzelić Suchoje z odległości 100 kilometrów.
Marek Świerczyński przekonuje, że to największy pokaz sił powietrznych sojuszu w Polsce od zlotu samolotów NATO Tiger Meets z 2018 roku. W międzyczasie w krajach bałtyckich odbyły się ćwiczenia żołnierzy naprowadzających precyzyjne ataki.
Pentagon oficjalnie zaprzeczył, aby ćwiczenia miały związek z sytuacją na Ukrainie.
Wszystkie takie manewry mają na celu odstraszanie i obronę
- tłumaczy Marek Świerczyński i dodaje, że jedynym przeciwnikiem NATO w naszym regionie jest właśnie Rosja.