Roman Wawrzyniak: Ile osób przewinęło się przez fundację i skorzystało z waszej pomocy?
Maciej Białka: Fundacja działa od roku. Natomiast z osobami w kryzysie bezdomności pracuje cztery lata, jeżeli chodzi o Domy św. Łazarza to pierwszy powstał trzy lata temu, jeszcze jak pracowałem w Fundacji Pro Publico w Poznaniu, od niecałego roku istnieje drugi. Ile przewinęło się osób? Dokładnie nie powiem, ale trzeba liczyć kilkadziesiąt.
Chciałoby się, żeby w ogóle.
Tak, patrząc na cel niesienia pomocy to chciałoby się, żeby nie było takiej potrzeby.
Ale nigdy tak nie jest, jednak zawsze tacy ludzie się znajdują, którzy są w problemach. Mówi się, że każdy z nas jest o kilka kroków od takiej sytuacji, w której znajdują się ci ludzie na ulicy.
Tak, nigdy nie wiadomo, kto i kiedy trafi na ulice, te ludzkie losy są różne, jeden z podopiecznych, już nieżyjący, był wykładowcą uniwersyteckim. Załamało mu się życie po stracie żony i był osobą bezdomną. Nigdy nie wiemy, z kim mamy do czynienia na ulicy.
Deklarujecie na stronie, że każdy może uratować ludzkie życie. Ja rozumiem, że lekarz, ratownik, strażak, policjant - może i owszem. Ale każdy?
Dokładnie tak, każdy może uratować ludzkie życie, dlatego, że każdy z nas spotyka osoby w kryzysie bezdomności na ulicy i każdy może w odpowiedni sposób zareagować. Tego uczymy przez nasz kanał na You Tubie, zapraszamy do śledzenia naszego kanału "Głos bezdomnego". Przez odpowiednią reakcję, jeżeli bezdomny podchodzi i mówi, że chce złotówkę czy dwie na jedzenie, to w samym Poznaniu są cztery jadłodajnie, tego jedzenia nie brakuje. Trzeba zamiast złotówki przekazać informację. Każda złotówka, nie ukrywajmy, jednak osoby bezdomne w większości mają problem z alkoholem, nie idzie na bułki, tylko na używki.
Sam tego doświadczyłem. Powiedziałem dobrze, to ja panu kupię, to coś tam się weźmie.
Proponuję kupić i jednocześnie z nim zjeść. Jest taka praktyka, że osoby bezdomne wymieniają jedzenie na alkohol z innym bezdomnym. Ja zawsze mówię, żeby poświęcić chwilę na rozmowę, co jest bardzo ważne w procesie wychodzenia z nałogu. Od tego się zaczyna się wychodzenie z kryzysu.
Jak działa, co robi Dom św. Łazarza?
Powstał w wyniku tego, że podczas konsultacji dla bezdomnych, osoba mówiła, że pójdzie na terapię alkoholową, ale co dalej? Bo moje gmina nie zapłaci za schronisko. Osoby w kryzysie bezdomności podlegają rejonizacji, czyli gminy ostatniego stałego zameldowania płaci za pobyt w schronisku. Człowiek pochodzi z Gdańska, a jest 10 lat w Poznaniu i nie może być w schronisku w Poznaniu, bo Gdańsk ma swoje schroniska. Dom św. Łazarza pomaga w takich sytuacjach. To hasło - każdy może uratować ludzkie życie. Jeżeli człowiek trafi na terapię i później do Domu św. Łazarza, to za pobyt płacą nasi mieszkańcy, biorą udział w kosztach domu od pierwszej wypłaty, bo od zakwaterowania gość ma 7 dni na podjęcie pracy i w tym pomagamy. Nie było problemu z tym, u nas wszyscy pracują. Ten pierwszy miesiąc to praca każdego z nas, praca darczyńców. każdy może wziąć udział, podarować ten miesiąc na start, żeby mógł zarobić na siebie przez ten pierwszy miesiąc i wziąć udział w kosztach utrzymania.
Czyli bardziej dajecie wędkę niż rybę, tak?
Zawsze. Czasem dajemy tylko spławik, a wędkę ktoś musi wziąć, zawsze jakiś element dajemy, ale o resztę panowie muszą zadbać sami.
Prowadzicie też schronisko w Gnieźnie.
Od maja prowadzimy dwa schroniska dla bezdomnych w Gnieźnie. Mamy 46 miejsc, 41 jest zajętych. To praca bardzo trudna, inna niż w Domu św. Łazarza, bo tam nie ma wymogu ukończenia terapii. Trafiają ludzie prosto z ulicy. Regulamin mówi o tym, że osoba przebywająca musi być trzeźwa, na czas zimy możemy kogoś przyjąć interwencyjnie do 1 promila, żeby - jeżeli są minusowe temperatury - żeby pomóc. Jak przez noc człowiek wytrzeźwiał, zaproponowaliśmy pomoc czy leczenie.
Korzystali z tego niektórzy?
Niektórzy tak. Niektórzy dziękują za noc i wychodzą.
Jak ci, którym pomagacie, spędzą święta?
Jeżeli chodzi o Dom św. Łazarza - 2-3 osoby wyjeżdżają do swoich bliskich. Jednym z elementów pomocy jest nawiązanie relacji z rodziną. Reszta traktuje ten dom, jak swój, zapraszamy też zaprzyjaźnione rodziny, przyjaciół z różnych wspólnot. Żeby nikt nie czuł się samotny.
Mówiliśmy, że każdy może uratować ludzkie życie. Jak my możemy wspierać fundację?
To ciągle mało nagłośnione, w jaki sposób pomóc osobie, która mnie zaczepi na ulicy. Każdy z nas może spotkać osobę bezdomną. Dać jej ulotkę, gdzie można znaleźć pomoc długofalową, bo damy złotówkę i te człowiek pójdzie z tą złotówką, a jak damy ulotkę to trafi na pomoc długofalową, a nie tylko odejdzie z bułką. Druga rzecz, proszę nie dawać pieniędzy ani jedzenia, taka ulotka wystarczy, żeby ten człowiek pomyślał, że warto, że jest pomoc, którą może otrzymać - w zakresie leczenia uzależnień czy wsparcia finansowego. Najlepiej udzielić informacji, gdzie taką pomoc otrzymać.