Pączki to dziś najczęściej dowożony towar do cukierni. W tłusty czwartek tylko poznaniacy zjedzą ich półtora miliona sztuk, średnio trzy na osobę. W poznańskich cukierniach ruch zaczął się już rano.
- Kupiłam dwa pączki z marmoladą. Te są najlepsze. Przeważa tradycja, o której przypomniał mi dzisiaj przechodzień, który zajadał się czymś. Spojrzałam, co je i przypomniało mi się, że dzisiaj jest czwartek i koniecznie pewnie tłusty. Na ilu pączkach się dziś skończy tego nikt nie wie - przyznawali poznaniacy, z którymi rozmawiała nasza reporterka. Ekspedientki w cukierniach mówiły, że głównie schodzą pączki z marmoladą i ajerkoniakiem, choć są też nowe nadzienia - różano-śliwkowe lub śmietanowe.
W kalendarzu chrześcijańskim tłusty czwartek to ostatni czwartek przed Wielkim Postem, znany także jako zapusty. Rozpoczyna ostatni tydzień karnawału. W Polsce - według tradycji - w tym dniu dozwolone jest objadanie się. Trzeba jednak pamiętać, że jeden pączek ma około 300-u kalorii. By to spalić trzeba maszerować przez ponad godzinę lub skakać na skakance przez 30 minut.
W staropolskiej tradycji okres ten nazywano zapustami lub mięsopustem. Zanim upowszechniły się pączki w ten dzień zajadano się głównie potrawami z mięsa.
Choć ten zwyczaj sięga starożytnej Europy, to w znanej dzisiaj formie pojawił się w średniowieczu. W przeszłości koniec karnawału był czasem najadania się na zapas, przed nadchodzącym postem.
W Polsce sama tradycja ucztowania w ten konkretny dzień wywodzi się z Małopolski i sięga XVI wieku. Wtedy w wielu miastach oprócz ucztowania urządzano też huczne zabawy, wśród nich na przykład "babski comber" na krakowskim rynku.
Dziś prawie połowa Polaków deklaruje, że w ten dzień zje pączka lub inną słodką przekąskę. W ubiegłych latach w tłusty czwartek w Polsce zjadano około 100 milionów pączków.