Konstrukcja stanęła na prywatnej działce ich sąsiada. Mieszkańcy zostali zaskoczeni, bo nikt nie informował ich o inwestycji, nie było konsultacji, a kiedy pytali o prowadzone prace, słyszeli, że powstaje studnia głębinowa. Potem w ciągu jednego dnia stanął maszt.
Mieszkańcy pytają, jak możliwa jest taka inwestycja na terenie, gdzie obowiązuje miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego z licznymi obostrzeniami, dotyczącymi między innymi wysokości.
Maszt stanął bez konsultacji mieszkańców, jest za wysoki. Nie mieliśmy informacji o tym, nie mogliśmy przeciwdziałać wcześniej. Tablica informacyjna została wystawiona dopiero w dni stawiania masztu, czyli 13 sierpnia. Mało, że jesteśmy zaskoczeni, były w ogóle błędne informacje. Ja się tu sprowadziłam na emeryturę, chciałam sobie pobyć, jest strasznie. Niestety maszt widać z okna. Nie wiem, jak to się stało. Wcześnie rano wyjeżdżając do pracy zauważyłam dwie duże konstrukcje i nagle w sobotę już maszt stał
- mówią mieszkańcy.
Według planu miejscowego stawiane obiektu mogą mieć do 12 metrów wysokości, maszt może mieć około 50. Mieszkańcy o sprawie zawiadomili policję, inspekcję sanitarną i Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska. Kolejne pisma szykują do prokuratury i Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
Z ich informacji wynika, że miasto nie zgodziło się na budowę masztu, ale inwestor się odwołał i dostał pozwolenie. Maszt jeszcze nie działa, dlatego mieszkańcy zbierają podpisy pod wnioskiem o wstrzymanie inwestycji.
W czwartek spotkał się z nimi poseł PiS Bartłomiej Wróblewski, który obiecał, że wystąpi do władz miasta i wojewody i będzie się domagał wyjaśnień w sprawie inwestycji.