Jak podkreśla dowódca batalionu wozów bojowych CSWL, ppłk Maciej Łukarski, najnowszy model różni się od poprzednich, chociaż na pierwszy rzut oka nie każdy to zobaczy.
Mówimy tutaj o lepszej protekcji załogi poprzez zastosowanie lepszego pancerza, którego też gołym okiem nie zobaczymy. On z zewnątrz wygląda tak samo. Natomiast jest o wiele inny i chroni o wiele lepiej. Mówimy tutaj o systemie kierowania ogniem, mówimy o systemie zarządzania polem walki
- zaznacza ppłk Maciej Łukarski.
Abramsy korzystają z gładkolufowej armaty o kalibrze 120 milimetrów. Maksymalny zasięg strzału to nawet 5 kilometrów.
Pierwszy polski żołnierz po amerykańskim kursie Master Gunner, chor. Adam Wojciechowski tłumaczy, że system celowania jedynie pomaga żołnierzom wprowadzić poprawki balistyczne.
Ze względu na panujące warunki atmosferyczne, czyli boczny wiatr, temperaturę powietrza, ciśnienie powietrza. Na tak dalekich odległościach, na jakich prowadzimy strzelania z czołgów Abrams, jest to niezwykle istotne.
W pierwszym dniu na strzelnicy żołnierze przygotowywali czołgi do zdalnego wystrzału. Dzięki takiej próbie poznawali systemy maszyny i jednocześnie sprawdzali gotowość pojazdu do dalszych ćwiczeń. W kolejnych dniach będą strzelać do celu.
Poznańskie centrum ma do dyspozycji 14 czołgów Abrams w najnowszej wersji M1A2 SEPv3. Docelowo w polskiej armii będzie ich 250.