Wokół wszystko jest też zaorane, by w razie ponownego pokazania się płomieni, odgrodzić go od ocalałego lasu
- mówi Ada Bończyk z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Poznaniu.
W Nadleśnictwie Gniezno ruszą teraz prace komisji, która ma przeanalizować sobotnie wydarzenia i ocenić, co zadziałało sprawnie, a gdzie konieczne jest poprawienie działań.
Sobotni pożar był największym w ostatnich latach na terenie poznańskiej dyrekcji. Spaliło się 25 hektarów lasów. Ogień zajął drzewka zasadzone po huraganie w 2017 roku. Leśnicy przystąpią teraz do szacowania strat. Na posadzenie nowych drzew trzeba będzie poczekać.
Nie możemy od razu przystąpić do nowego sadzenia, gdyż z pożarzyskami związany jest gatunek grzyba - przyczepka falista, który mógłby zaszkodzić małym sadzonkom
- dodaje przedstawicielka Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Poznaniu.
Przywracanie lasu może się rozpocząć za rok lub dwa. W sobotniej akcji gaśniczej uczestniczyły trzy samoloty oraz 26 zastępów PSP i OSP.