"Większość delegatów zagłosowała za połączeniem, to pokazuje, że postawili na rozwój, obawiają się też konsekwencji finansowych wspomnianej umowy" - tłumaczy Przemysław Jagła, przewodniczący rady nadzorczej OSM Czarnków.
To jest bowiem gaz, który został zakupiony i musi zostać zużyty. A jeśli go nie zużyjemy, to i tak za niego zapłacimy w formie kary. Tu nie potrzeba żadnej czarodziejskiej różdżki, tylko po prostu będziemy chcieli negocjować tę umowę. My razem z Mlekovitą, patrząc na wartość ich majątku, u nas 90 mln, a tam 2 miliardy, to tę karę możemy zapłacić. Spółdzielnia Mlekovita nawet tego nie odczuje, to dla spółdzielni będzie jak złotówka. Wiadomo też, że Mlekovita nie łączy się z nami, by tracić, nie chce nas likwidować, ale rozwijać siebie, sieć handlową oraz produkcję
- mówi Przemysław Jagła.
Przeciwnicy połączenia wskazywali jednak, że sytuacja finansowa czarnkowskiej spółdzielni nadal jest dobra, a niekorzystna umowa gazowa nie wpływa znacząco na zadłużenie.
Jacek Norkowski, spółdzielca i przewodniczący komisji rewizyjnej, który głosował przeciwko połączeniu, obawia się też likwidacji lokalnych produktów.
Tym bardziej że to jest lokalna firma z tradycjami. Ludzie lubią te produkty, bo są smaczne, zdrowe, ekologiczne, a teraz będziemy mieli tzw. masówkę.
Obawia się Pan, że niektóre produkty znikną z półek?
Większość na pewno zniknie. Pozostawią jedynie te, których nie mają w swojej ofercie.
Temu zaprzecza jednak prezes Mlekovity Dariusz Sapiński, który podkreśla, że większość produktów pozostanie. Planuje się też zwiększyć produkcję. Aby doszło do połączenia obu spółdzielni, podobne głosowanie muszą przeprowadzić jeszcze spółdzielcy Mlekovity. Połączenie firm wymaga też zgody Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Obecnie Mlekovita ma 22 zakłady. OSM Czarnków prowadzi zakład w Czarnkowie i Chodzieży.