Idea była komunikacyjna, zbudowanie szlaków przesyłowym północ-południe. Być może przystąpią Szwedzi i Finowie, oni też mają skłonność do postrzegania nie układu horyzontalnego, a wertykalnego w Europie. Raczej idea służąca przyszłości, tylko ona, jeżeli będzie się rozwijała to raczej krocząco.
Zapytany o współkształtowanie wartości w Unii Paweł Soloch powiedział, że trzeba szukać jak najwięcej punktów wspólnych. Jak zaznaczył, już przed wojną i pandemią, były różnice w kwestii wolności człowieka - w Polsce oparte bardziej na duchu Jana Pawła II. Zostały spory np. związane z sądami. Unia - jak mówi Soloch - ma do nas pretensje, że wpływ na obsadzanie stanowisk sędziowskich mają politycy, tymczasem we Francji i Niemczech także politycy o tym decydują.
Bartosz Garczyński: Jakie wnioski po debacie? Jak mamy współkształtować wartości w Unii.
Paweł Soloch: Musimy szukać jak najwięcej punktów wspólnych, jesteśmy skazani na siebie, również wobec wyzwań ostatnich lat - pandemia, kryzys na granicy z Białorusią i wojna. Podstawą jest wspólnota losów przeszłości i teraz współcześnie. Przed pandemią pewne różnice choćby w kwestii wolności człowieka, gdzie w Polsce jest bardziej w duchu Jana Pawła II, niż w takim, w jakim pojawiają się w programach partnerów z UE. Tego rodzaju sporu pozostały, dotyczące zakresu suwerenności, związane z sądami, ale coraz większe znaczenie odgrywa bezpieczeństwo. Sama idea budowy wspólnej organizacji europejskiej wynikała z kwestii zabezpieczenia się przed tym, co wydarzyło się w Europie w czasie II wojny.
Wspomniał pan o kwestii sądów. W Polsce, kiedy słyszymy o wartościach europejskich, w tym kontekście, że ich nie przestrzegamy. Czy Polska mija się z europejskimi wartościami w obecnej interpretacji? Podam cytat z Deutsche Welle - na temat niemieckiego wyboru sędziów: "Ten system wyboru sędziów dopuszcza do głosu wszystkie siły polityczne, reprezentowane w parlamentach. W praktyce o wyborze decydują dwa wielkie ugrupowania polityczne, chrześcijańscy demokraci i socjaldemokraci. Inne partie odgrywają w najlepszym razie drugorzędną rolę". Nikt nie ukrywa, że w Niemczech politycy mogą wybierać sędziów, czy mają wpływ na wybór sędziów, podczas gdy w Polsce, dużo mniej wpływ wywołuje oburzenie. Gdzie równość europejska?
To najbardziej rażący przykład. Suwerenność ustroju sądowniczego w Polsce sięga Kazimierza Wielkiego, kiedy on uczynił najwyższą instancją nie sąd w Magdeburgu, ale u króla. Król Polski był suwerenem jeśli chodzi o ustrój. To, co napisała Deutsche Welle można odnieść do innych państw, do Francji, gdzie siły polityczny mają wpływ na sędziów. A u nas to spór o suwerenność, tylko, że w tym sporze biorą również u nas udział przedstawiciele sił politycznych, którzy mówią - tak, wy zewnętrzni przedstawiciele innych krajów macie rację, popierajcie nas, bo my też jesteśmy przeciwko temu. Jest polska dyskusja, w Niemczech takiej nie ma, tam jest jedność poglądów i nikt nie kwestionuje tego, że główne siły polityczne mają wpływ na obsadę stanowisk, bo to element suwerenności państwa - jak Niemcy je pojmują. My Polacy mamy wewnętrzne spory, trudności z uzyskaniem. O ile w wymiarze geopolitycznym mamy stanowisko w ocenie zagrożenia rosyjskiego, sojuszów z USA, mamy stanowisko jednolite, o tyle w tej kwestii (obsady stanowisk) mamy stanowiska rozbieżne. W Niemczech tego nie ma i we Francji i to stanowi o przewadze tych krajów nad nami.
Dyktują nam warunki. Albo się do nich dostosujemy albo poniesiemy konsekwencje, nie otrzymujemy pieniędzy na KPO. Europoseł prof. Ryszard Legutko mówił ostatnio w europarlamencie: "Poseł jest wybierany przez głosujących i musi być odpowiedzialny przed wyborcami, którzy go wybrali, ale nie w Unii Europejskiej. Pomysł by np. hiszpańscy, niemieccy, francuscy posłowie, odpowiedzialni wobec swoich własnych krajowych wyborców mogli dyktować warunki np. węgierskiemu społeczeństwu lub jakiemukolwiek innemu społeczeństwu, przed którym nie są odpowiedzialni, jest po prostu kuriozalny. Nazwijcie to jak chcecie, ale to nie jest demokracja ".
To jest bardzo dobry przykład tego, że w imię Europy może dojść do sytuacji, tutaj prof. Legutko wskazuje rozwiązanie systemowe, w której w imię interesów narodowych narzuca się swoją wolę pod hasłami europejskimi. Podstawowa trudność UE to znalezieniem balansu między suwerennością poszczególnych państw i narodów, a koniecznością współdziałania i prowadzenia wspólnej polityki. Tak duże kraje, jak Niemcy wobec wyzwań globalnych, nie stanowią wystarczającej siły, żeby zabezpieczyć przyszłość swoich obywateli. To sytuacja kuriozalna, nie możemy dążyć do tego, żeby posłowie reprezentujący swój elektorat narzucali wolę innym narodom, w imieniu całej Europy, de facto działając w imieniu własnego elektoratu.
Ale tak się dzieje, czyli teraz co -Trójmorze, czy Unia? Czy Trójmorze w ramach Unii Europejskiej?
Trójmorze ze względu na potencjał, ale także ze względu na inne optyki uczestniczących państw na ten moment, trudno sobie wyobrazić, żeby stanowiły alternatywę dla Unii, natomiast może to być grupa państw w ramach UE, realizująca wspólne, autonomiczne do UE projekty. Idea była komunikacyjna, zbudowanie szlaków przesyłowym północ-południe. Być może przystąpią Szwedzi i Finowie, oni też mają skłonność do postrzegania nie układu horyzontalnego, a wertykalnego w Europie. Raczej idea służąca przyszłości, tylko ona, jeżeli będzie się rozwijała to raczej krocząco.