Zielonogórska prokuratura, która prowadziła śledztwo w tej sprawie, oskarżyła trzech policjantów o przekroczenie uprawnień. Według śledczych, podczas interwencji mogli zamiast broni użyć innych środków - pałek czy psów, które mieli ze sobą.
Sędzia Renata Żurowska mówiła dziś, że oskarżeni działali w ramach przysługujących im uprawnień i odpowiadali na atak pokrzywdzonego.
Teraz analizując to z perspektywy trzech lat, nie jesteśmy w ogóle w stanie postawić się w sytuacji osób, na które biegnie osoba, która jest bardzo zakrwawiona, która nie reaguje na żadne wydawane wcześniej polecenie, która wzbudzała już wcześniej przerażenie, która jest osobą chorą
- mówiła sędzia.
Sędzia podkreślała, że biegły analizował sprawę prawie rok, a policjanci mieli na decyzję i odparcie ataku chorego człowieka 23 sekundy. Mówiła, że na nagraniu z monitoringu widać, że strzały padają wyłącznie w tym momencie, kiedy pokrzywdzony naciera na policjantów i w części ciała poniżej pasa. Nie strzelali tak, by zabić.
Policjanci pojechali do poznańskiego Antonika, by zabezpieczyć sytuację, nie zatrzymywać mężczyznę, nie można w ich zachowaniu dopatrzeć się celowego działania nacechowanego złą wolą
- uzasadniał sąd.
Obrońcy policjantów domagali się uniewinnienia. Są zadowoleni, że sąd poparł ich stanowisko w sprawie - mówi adwokat Paweł Głuchowski.
Wiadomo, że to jest wyrok pierwszej instancji i zapewne będzie apelacja ze strony, czy oskarżyciela publicznego czy oskarżycieli posiłkowych. Takie najbardziej satysfakcjonujące, jeżeli tak można powiedzieć - jest to, co powiedziała sędzia, że motywy rozstrzygnięcia wyroku w zasadzie stanowią powielenie naszych stanowisk, co daje naprawdę ogromną satysfakcję
- mówi adwokat.
Wyrok nie jest prawomocny. Prokurator, który nie chciał komentować wyroku, już zapowiedział apelację. Policjanci po wyjściu z sali nie chcieli rozmawiać z dziennikarzami. W kierunku pokrzywdzonego funkcjonariusze oddali 17 strzałów. Mężczyzna trafił do szpitala.