W przedszkolu numer 131 imienia Kubusia Puchatka nikt nie zgłosił się do konkursu na dyrektora, a w przedszkolu numer 140 "Majsterklepka" po nagłej rezygnacji dyrektora, żaden z pracowników nie chciał pełnić tej funkcji. Na czele połączonych przedszkoli na razie ma stanąć była dyrektorka jednej z placówek, która zgodziła się wrócić do pracy.
Według radnego Przemysława Alexandrowicza z PiS problemem są zbyt małe pieniądze, które dostają dyrektorzy przedszkoli.
Nowych kandydatów nie ma, bo trzeba trochę być straceńcem, żeby zarabiając tyle, ile nauczycielka dyplomowana w przedszkolu, posiadając zupełnie inny zakres odpowiedzialności i nie idąc po pięciu godzinach dydaktycznych do domu jak nauczyciel dyplomowany z 20-letnim stażem, żeby brać na siebie taki obowiązek
- mówi Przemysław Alexandrowicz.
Pensje dytektorów są uzależnione między innymi od liczby oddziałów. Dyrektor Wydziału Oświaty w Urzędzie Miasta Poznania Przemysław Foligowski mówił, że w ubiegłym roku dzięki decyzjom prezydenta dwukrotnie podniesiono dodatek funkcyjny.
W przypadku dyrektorów przedszkoli akurat właśnie ich dwukrotnie objęła ta zmiana, niezależnie od tego, że rozumiem, że chcielibyśmy, żeby była wyższa. (...) Mogę tylko powiedzieć, że w przypadku zespołu przedszkoli ten dodatek będzie wyższy, bo będzie więcej oddziałów, po drugie dyrektor zespołu ma swojego wicedyrektora, więc w tym względzie będzie wspomagany
- mówi Przemysław Foligowski.
W trakcie dyskusji radna Dorota Bonk-Hammermeister z klubu Wspólny Poznań zwracała uwagę, że kryzys kadrowy w przedszkolach dotyczy nie tylko dyrektorów, ale również innych pracowników. Pomysł utworzenia zespołu przedszkoli i połączenia dwóch placówek na Osiedlu Przyjaźni poparło 25 z 34 poznańskich radnych.