"Opłacalność w rolnictwie wciąż spada" - tłumaczy dyrektor biura Wielkopolskiej Izby Rolniczej w Poznaniu Grzegorz Wysocki.
I dodatkowo ten niekontrolowany import bezcłowy z Ukrainy zupełnie rozchwiał te rynki. w tym momencie Unia Europejska strzela sobie w kolano, gdyż wieloletnia praca, żeby te rynki rolne były stabilne, idzie teraz w zapomnienie. Natomiast generalnie - Zielony Ład jest krytykowany przez środowiska rolnicze, a te słynne ekoschematy, można powiedzieć, nie sprawdziły się w całej Unii Europejskiej
- mówi Grzegorz Wysocki.
Wielkopolska Izba Rolnicza nie organizuje protestów, ale rolnicy w niej zrzeszeni już tak - zaznacza dyrektor Grzegorz Wysocki. Samorząd rolniczy popiera jednak postulaty protestujących rolników.
Protestujący narzekają na wprowadzane przez Unię Europejską ograniczenia i wymagania zmierzające do bardziej ekologicznej produkcji rolnej. Podkreślają, że uprawy na Ukrainie nie muszą spełniać podobnych wymagań i dlatego towary ze Wschodu są tańsze.
Rolnicy z powiatów: pilskiego, złotowskiego, wałeckiego i chodzieskiego dołączają do ogólnopolskiego protestu rolników. W północnej Wielkopolsce kierowcy muszą liczyć się z utrudnieniami na drogach krajowych numer 10, 11 i w samej Pile. Na drodze krajowej numer 10 rolnicy o godzinie 11.00 wyjadą z Kosztowa w kierunku Piły. W samej Pile około 13.00 - 14.00 chcą dojechać do placu Staszica. Pilska policja informuje, że utrudnienia na "dziesiątce" mogą potrwać do godziny 18.00. Kierowcom samochodów osobowych zalecają objazd przez: Wyrzysk, Osiek nad Notecią, Białośliwie i Kaczory.
Na krajowej jedenastce między 12.00 a 14.00 rolnicy protestować będą na trasie między Jastrowiem a Podgajami w powiecie złotowskim, a także w okolicach Budzynia w powiecie chodzieskim - również od 12.00 do 14.00.
Udział w akcji zapowiedzieli też rolnicy z powiatu wałeckiego. Utrudnień można spodziewać się w okolicach Mirosławca i Tuczna.
AKTUALIZACJA - 13:03
Protestujący rolnicy z północnej Wielkopolski zbliżają się do Piły. Lada moment mają się zgromadzić na Placu Staszica.
Rolnicy z powiatów: pilskiego, złotowskiego, wałeckiego i chodzieskiego o godzinie 11.00 wyjechali z Kosztowa, są też na krajowej jedenastce między Jastrowiem a Podgajami w powiecie złotowskim, a także w okolicach Budzynia w powiecie chodzieskim. Udział w akcji zapowiedzieli też rolnicy z powiatu wałeckiego. Utrudnień można spodziewać się w okolicach Mirosławca i Tuczna.
Sam protest ma zwrócić uwagę na zbyt wysokie ceny paliw rolniczych, a także problem ukraińskiego zboża, które wciąż ma nielegalnie przedostawać się na polski rynek.
Policja zaleca omijać krajową "10", sugeruje trasy alternatywne przez Białośliwie czy Wągrowiec.
AKTUALIZACJA - 13:45
"Dzisiaj protestujemy pokojowo, ale jeśli się nic nie zmieni, wyjedziemy na drogi" - tak dzisiaj w Krzemieniewie koło Leszna deklarowało ponad 150 rolników z powiatów leszczyńskiego i gostyńskiego. Na znak protestu na parkingu przy drodze krajowej nr. 12 ustawili ponad 50 ciągników. Zorganizowali pikietę, by - jak podkreślali - na razie zasygnalizować, z jakimi borykają się problemami.
W Jerce w powiecie kościańskim koło 20 ciągników zablokowało dojazdy do ronda, ale ruch samochodowy przepuszczają wahadłowo.
Rolnicy z północy Wielkopolski zjechali do Piły, gdzie na tamtejszym Placu Staszica rozpoczyna się wiec i konferencja prasowa.
AKTUALIZACJA - 15:50
Prawie 300 ciągników i innych maszyn rolniczych dwókrotnie objechało dziś centrum Konina. Na jeden ze 150 protestów rolniczych do centum regionu zjechali z całej Wielkopolski Wschodniej. Organizatorzy szacują, żetutejsza manifestacja była największą w całym województwie. Cieszy mnie takduża frekwencja, bo to dla decydentów informacja o skali problemów na wsi - mówi szef Wielkopolskiej Izby Rolniczej Mieczysław Łuczak.
Wśród głównych powodów rolniczego niezadowolenia są decyzje Komisji Europejskiej związane z Zielonym Ładem oraz niekontrolowany napływ zboża z Ukrainy. Będziemy protestować aż do skutku - zapewnia Łuczak, dodając, że protest w Polsce jest kolejnym głosem środowisk rolników europejskich.
Jeśli już rolnicy niemieccy, francuscy - wyszli na ulicę, a przecież te dwa kraje są największym beneficjentem wspólnej polityki rolnej, to myślę, że ta wspólna polityka rolna nie zmierza we właściwym kierunku i teraz mówimy już o protestach rolników europejskich i jesteśmy głęboko przekonani, że ten niekorzystny trend zostaniwe odwrócony prze KE
- mówi Łuczak.
Parokilometrowa kawalkada traktorów przez 3 godziny utrudniała ruch w Koninie, jednak mieszkańcy często pozdrawiali protestujących, wykazując zrozumienie dla ich determinacji.
No - żeby zboża nie dostarczała Ukraina do Polski, bo wtedy nasi rolnicy nie mogą sprzedać. To proste. Bo sprowadzają z zagranicy zboże a nasi rolnicy mają rodziny na utrzymaniu. Ja popieram protestujących
- mówili uczestnicy.
Rolnicy powinni pracować a nie protestować
- mówi prezes WIR, dodając, że polski rolnik jest cierpliwy, ale do czasu.
Mamy nadzieje, że nie będziemy zmuszeni do eskalowania protestów, a resort rolnictwa i komisarz Janusz Wojciechowski doprowadzą do kortzystnych dla nas zmian na rynku rolnym
- mówi Mieczysław Łuczak.
„Żądamy blokady ukraińskiego zboża" - wzywali dziś w Pile protestujący rolnicy. Blisko 80 traktorów od godziny 11.00 blokowało drogę krajową nr 11 między Kosztowem a Piłą. Później protest przeniósł się do samej Piły.
„Chcemy pokazać, że sprzeciwiamy się masowemu sprowadzaniu zboża z Ukrainy, które zgodnie z prawem, powinno być tylko przewożone przez nasz kraj, ale tak naprawdę rozlewa się po Polsce” – tłumaczy Józef Kołos, rolnik i główny organizator protestu.
Nie ma kontroli, to wszystko się dzieje w tej Polsce, jak 100 lat temu w Stanach Zjednoczonych, czyli dziki zachód. To wszystko trafia do hurtowni. Pszenica kosztuje dzisiaj średnio 800 złotych za tonę, a z Ukrainy można kupić całą ciężarówkę pszenicy za 600 złotych. To proszę mi powiedzieć, który polski rolnik w takiej sytuacji sprzeda swój towar
- mówi Józef Kołos.
Rolnicy sprzeciwiają się też przepisom zawartym w tzw. Europejskim Zielonym Ładzie. Te ograniczają stosowanie nawozów i środków ochronny roślin, co dla polskiego rolnictwa jest jak wyrok – mówi Kazimierz Wotzka ze związku sadowników RP.
Ogranicza się nam preparaty, które były wcześniej dostępne. Dwa lata temu można było wykorzystywać ponad 1500 preparatów, a w tym roku przyszła taka propozycja, że może być stosowane tylko 300 preparatów ochrony roślin. Samo z siebie to wychodzi, że ta ekologia ogranicza nam możliwości produkcji. Dlatego w tym ujęciu, nie chcemy takiej Unii Europejskiej
- mówi Kazimierz Wotzka.
Protest zakończył się około godziny 15.00, rolnicy rozjechali się do swoich domów. Protestujący chcą złożyć petycję ze swoimi postulatami na ręce starosty pilskiego. Dodajmy, że Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi twierdzi, że zakaz importu zboża z Ukrainy cały czas obowiązuje, a jeśli ktoś zauważył, że jest ono gdzieś sprzedawane, to powinien powiadomić odpowiednie służby.