Instytut Pamięci Narodowej zarzucił radnemu, że zataił współpracę z SB. Z dokumentów zebranych przez IPN wynikało, że Andrzej Bortel w latach 70. miał być tajnym współpracownikiem o pseudonimie "Sidło". Radny od początku sprawy zapewniał, że nie współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa. Po uchyleniu pierwszego wyroku zapewniał, że do końca będzie walczył o prawdę.
Już podczas pierwszego procesu poznański sąd wskazywał, że w teczce radnego nie ma podpisanego przez niego zobowiązania do współpracy ani żadnej no taki sporządzonej przez niego. Potwierdził to ponowny proces lustracyjny.
Sąd stwierdził, że oświadczenie radnego jest zgodne z prawdą i lustrowanego nie można uznać za tajnego współpracownika SB. - W jego teczce nie ma podpisanego przez niego zobowiązania do współpracy ani żadnej notatki sporządzonej przez niego - wymieniał sąd. Podkreślał, że dowody zgromadzone przez IPN w tej sprawie rodzą liczne wątpliwości, niedomówienia i sprzeczności. Wyjaśnienia radnego, który zapewniał, że nie współpracował z SB, sąd uznał za spójne i logiczne.
Wyrok nie jest prawomocny. Nie wiadomo, czy IPN będzie się odwoływał. W oddzielnym procesie w ubiegłym roku poznański sąd przyznał radnemu odszkodowanie za internowanie.