Dwie mieszkanki bloku przy ulicy Powstańczej sprzeciwiły się odpłatności, wskazując między innymi na to, że decyzje nie były konsultowane z lokatorami. Sąd Okręgowy uznał ich racje i uchylił uchwałę w tej sprawie, ale spółdzielnia odwołała się do Sądu Apelacyjnego.
Dziś jej pełnomocnik adwokat Wiktor Andraszak przekonywał, że opłaty miały uporządkować zasady parkowania.
Miejsc parkingowych na terenie nieruchomości jest niewystarczająco, nie daje to możliwości zaparkowania wszystkim mieszkańcom tej nieruchomości. Konieczne było uporządkowanie zasad parkowania na tej nieruchomości, co też spółdzielnia uczyniła, a nadto uchwała, która spółdzielnia wprowadziła w życie, dotycząca tego parkowania, pozwala też obniżyć koszty utrzymania tej nieruchomości z tego względu, że koszt naprawy nawierzchni, naprawy bramy są pokrywane właśnie z tych opłat
- mówił adwokat.
Dlatego opłatami miały być obciążone tylko te osoby, które chcą parkować samochody. Mieszkańcy - zgodnie z uchwałą - mieli płacić miesięcznie 24 złote plus VAT. Mieszkanki, kierując sprawę do sądu, wskazywały też na utrudniony dojazd do bloku - między innymi karetek. Na drodze dojazdowej ustawiony jest szlaban otwierany przez dozorcę pilotem.
Sąd dociekał dziś, gdzie mieszka dozorca. Pełnomocnik spółdzielni przyznał, że mężczyzna faktycznie nie mieszka w tym budynku, ale niedaleko i jest w stanie szybko pojawić się na miejscu.
Pełnomocnik mieszkanek chce utrzymania wyroku. Ostateczny wyrok w tej sprawie zapadnie na początku przyszłego miesiąca.