Nowe zastawki dostały dwie około 70-letnie pacjentki, u których ze względu na wiek i dodatkowe schorzenia, niemożliwe było przeprowadzenie tradycyjnej operacji związanej z rozcięciem mostka - mówi ordynator oddziału kardiochirurgicznego dr Paweł Bugajski.
Jest to olbrzymi przełom dla naszego szpitala, dla Wielkopolski. Procedura, którą zaproponowaliśmy starszym, mocno obciążonym pacjentom, jest procedurą mało inwazyjną. Dotychczas nie była w naszym szpitalu stosowana i stosowana była w Wielkopolsce tylko w jednym centrum. To stawiało nas jako Wielkopolan w dosyć niekomfortowej sytuacji, bowiem w wielu regionach Polski takie procedury wykonuje się w większej liczbie jednostek
- mówi dr Paweł Bugajski.
Starania o przeprowadzanie takich zabiegów w Szpitalu imienia Strusia trwały od 11 lat. W kolejnych miesiącach nowe zastawki dostaną następni pacjenci. W Wielkopolsce na taki zabieg czeka się w tej chwili około roku.
Na wykonywanie takich operacji byliśmy przygotowani już przed pandemią - mówi kierownik Pracowni Serca i Naczyń dr Janusz Rzeźniczak.
Nie było praktycznie w czasie zabiegu żadnych momentów, które by wskazywały na to, że jest to pierwszy zabieg. To jest coś nieprawdopodobnego. Ja muszę powiedzieć, że długo czekaliśmy na tę procedurę. Myśmy do tej procedury byli przygotowaniu już przed pandemią w pełni
- mówi dr Janusz Rzeźniczak.
Oba zabiegi przeprowadził kardiolog Jarosław Mańczak z zespołem.
Zabieg wykonaliśmy z dostępu obwodowego, od tętnicy udowej, tak się wykonuje najczęściej. Bez znieczulenia ogólnego, tylko znieczuleniu miejscowym i lekkim uśpieniu pacjenta. Ta zastawka u osób operowanych jest bardzo chora, uszkodzona, mocno zwapniona. Po takim wstępnym poszerzeniu, implantujemy właściwą zastawkę. Początkowo jest ona zapakowana, złożona w specjalnym systemie dostarczającym
- wyjaśnia kardiolog.
Wykonywanie tego typu zabiegów umożliwia sala hybrydowa, która powstała w szpitalu. To pomieszczenie, w którym - jeżeli jest taka potrzeba - wspólnie mogą działać kardiochirurdzy i kardiolodzy interwencyjni.