Chyba każdy z nas zetknął się z tą nowoczesną formą zachęcania do wydawania pieniędzy. Sms-y przychodzące na nasze telefony komórkowe zawierają zachęty w rodzaju "Wygrałeś 100 tys. Mamy przygotowany dokument wydania wygranej. Napisz". Problem w tym, że wysłanie sms-a z potwierdzeniem to wpakowanie się w kłopoty. Będziemy zachęcani do wysyłania kolejnych, zwykle nie wiedząc że jedna wiadomość kosztuje w wypadku tej "zabawy" ponad 4 zł.
W pułapkę sms-owych zabaw wpadają często starsze osoby, które wierzą w to co napisano w wiadomościach wyświetlających się na ekranie komórki. Dla nich "gwarantowana wygrana" rzeczywiście to oznacza, więc decydują się odpowiedzieć. Robią to wielokrotnie, co kończy się źle. Rachunki wynoszą po kilkadziesiąt, a nawet kilkaset złotych. Czy osoby odpowiadające na sms-y z zachętą "wygrałeś" same sobie są winne? A może zabawy sms-owe, którymi jesteśmy nękani to zwykłe naciąganie?
Okazuje się, że ktoś wreszcie zajął się sprawą. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta w Poznaniu bada sprawę niechcianych sms-ów pod kątem łamania praw klientów przez firmy wysyłające wiadomości na komórki. Firmom wysyłającym takie sms-y grożą wysokie kary. Ale czy ukaranie dwóch lub trzech firm ukróci proceder wysyłania niechcianych wiadomości na nasze telefony? Raczej wątpliwe, bo szansa na wciągnięcie klienta w zabawę jest duża... Chyba więc potrzebna jest zmiana w prawie...
A jaki sposób na niechciane sms-y mają nasi Słuchacze? Czy daliście się kiedyś wciągnąć w grę? Czym to się skończyło?