Początkowo przyprowadzano tam jedynie zwierzęta gospodarskie. Teraz można zobaczyć także zwierzęta egzotyczne. Wierni wierzą, że to uchroni ich inwentarz przed chorobami.
Wczoraj była już przygotowywana trzy godziny uprząż, a koniec dziś od 3.30. Gąski są piękne i też muszą być pobłogosławione. My jesteśmy mieszkańcami Mikstatu, co roku jesteśmy. Pamiętam od najmłodszych lat, że prowadziło się inne zwierzęta, a teraz wnuki też inne zwierzęta prowadzą. Jakoś tę tradycję utrzymujemy. Trzeba w to wierzyć, trzeba tę kulturę wspierać, uszlachetniać. Ja tam konie lubię i hoduję i po śmierci mają mnie na cmentarz zawieźć
- mówią mieszkańcy.
W korowodzie pierwsze idą konie i później kolejno ustawiają się mniejsze zwierzęta. Legenda głosi, że miejscowej ludności, która w XVIII w. zmagała się z zarazą, ukazał się na wzgórzu św. Roch. Po tym zdarzeniu choroba ustała. Mieszkańcy uznali, że stało się to za przyczyną świętego - patrona zwierząt domowych i chroniącego od zrazy. Wówczas mieszkańcy postawili kościół i od tego czasu co roku przyprowadzają tam swoje zwierzęta.
Kilka lat temu obrzęd został wpisany na krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego, stając się tym samym wizytówką ziemi ostrzeszowskiej.