- Kiedy normalne szpitale mogły przyjmować pacjentów, nie było potrzeby kierowania zakażonych do szpitali tymczasowych. Rząd został przez opozycję bardzo ostro i bardzo niesprawiedliwie krytykowany - mówi Szymon Szynkowski vel Sęk.
Dzisiaj chyba nikt sensu powstanie tych szpitali nie kwestionuje. Poznański szpital ma otwarte w tej chwili trzy funkcjonujące moduły w ramach, których potencjalnie może przyjąć 94 pacjentów. To jest kwota, która jest wypełniona w zasadzie niemal w stu procentach. Do otwarcia są przygotowywane w najbliższych dniach, na wniosek wojewody, kolejne dwa moduły.
Dziś w szpitalu na poznańskich targach jest 89 pacjentów na 94 miejsca. W dwóch dodatkowych segmentach będzie 56 łóżek.
- Szpitale tymczasowe to rodzaj polisy ubezpieczeniowej, którą zdecydował się wykupić rząd po pierwszej fali pandemii - mówi poznańska posłanka Jadwiga Emilewicz.
Podważanie sensowności takiej inwestycji jest równe z tym, jak byśmy chcieli podważać sensowność wykupu polisy ubezpieczeniowej. Wykupujemy ją nie po to, że czekamy na wypadek, aby móc z niej skorzystać, ale właśnie na wypadek, gdyby była potrzebna, żebyśmy się nie musieli martwić. Dzisiaj to nie jest dzień triumfu, wolelibyśmy powiedzieć, że szpitale tymczasowe na szczęście nie muszą przyjmować pacjentów. Niestety jesteśmy w przede dniu czy w trakcie trzeciej fali pandemicznej.
W Wielkopolsce we wszystkich szpitalach, które zajmują się zakażonymi, jest w sumie 1789 miejsc, na drugim poziomie, czyli tam, gdzie leczy się COVID - 1381 i tu wolnych jest dziś 225 miejsc dla chorych. Zajętych jest w regionie 105 respiratorów, wolnych 68.