Rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych cofnęło zgodę na funkcjonowanie placówki.
Jednocześnie trzech pracowników uznano za osoby niepożądane na terytorium Federacji Rosyjskiej. Mają oni do 10 stycznia opuścić Rosję. Moskwa podała, że to odpowiedź na zamknięcie rosyjskiej placówki w Poznaniu, które nazwano „wrogą polityką wobec Rosji”.
Na terytorium Federacji pozostały jeszcze dwa Konsulaty Generalne w Irkucku i Kaliningradzie oraz wydział konsularny przy ambasadzie w Moskwie.
Radosław Sikorski, odnosząc się do odpowiedzi Rosji na zamknięcie jej konsulatu w Poznaniu, czyli zamknięcia konsulatu RP w Petersburgu, oświadczył: "Przyjmujemy tę decyzję rosyjską z dostojną obojętnością, bo się jej spodziewaliśmy".
Rosja tak naprawdę nie ma prawa do kontrposunięć, bo zamknięcie konsulatu w Poznaniu było spowodowane aktami dywersji w Polsce i krajach sojuszniczych. Te akty dywersji to są przestępstwa, które tylko dzięki szczęśliwym zbiegom okoliczności nie doprowadziły jeszcze do ofiar. Ale Rosja jaka jest, każdy wie
- dodał szef polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Radosław Sikorski zapowiada zamknięcie wszystkich rosyjskich konsulatów w Polsce, jeśli Moskwa będzie dalej przeprowadzać akty dywersji.
Po zamknięciu rosyjskiego konsulatu w Poznaniu pozostały jeszcze placówki w Krakowie i Gdańsku. Polska cofnęła zgodę na działanie rosyjskiej placówki w Poznaniu z powodu aktów dywersji, które miały być inspirowane przez Moskwę. Chodzi między innymi o ataki hakerskie i podpalenia we Wrocławiu.
IAR/PAP