Zofia Nierodzińska ma zapłacić dwa tysiące złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym. "Wyjaśnienia oskarżonej to nieudolna próba obrony" - mówiła sędzia Katarzyna Kosmalewicz...
Sąd nie ma wątpliwości, że oskarżona dopuszczając się czynu w sposób jej zarzucany, mogła przewidywać wyrażając swój gest, że dokona obrazy uczuć religijnych, skoro zdecydowała się na rzut jajkami w kościół, który był otwarty dla wszystkich i następnie jeszcze umieściła nagranie z tego zdarzenia na swoim profilu na portalu Facebook. Oskarżona twierdziła, że w tym kościele było pusto, cicho, drzwi były zamknięte. Sąd wskazuje, że oskarżona w żaden sposób nie sprawdzała, czy w kościele faktycznie ktoś się znajduje, co jednoznacznie wynika z nagrania z momentu rzutu jajkami.
Wyrok nie jest prawomocny. Oskarżona już zapowiedziała, że będzie się odwoływać. Wyrok jest dyskryminujący dla moich uczuć feministycznych - mówiła po wyjściu z sali...
Ja się nie zgadzam z tym wyrokiem. Oczywiście jestem niewinna i tutaj danie wiary księżom, no jest po prostu nie fair, jest niesprawiedliwe. Nie wiem, dlaczego głos obywatelki został uznany za niewiarygodny, a głos księży został wysłuchany. Ja się z tym absolutnie nie zgadzam. Oczywiście jest to dyskryminujące dla moich uczuć feministycznych i będziemy składać apelację.
Prokuratora ani pokrzywdzonych nie było dziś na ogłoszeniu wyroku. Przed sądem oskarżoną wspierały działaczki Strajku Kobiet, które, kiedy Zofia Nierodzińska wychodziła z sądu, skandowały: "Nigdy, przenigdy nie będziesz szła sama".