Przyszli bezdomni, bezrobotni, chorzy, samotni i potrzebujący. Przygotowania do świąt trwały w Barce od kilku dni. Nad wszystkim czuwała Grażyna Dylewska.
- Sałatki jest 80 kg, 100 litrów żuru, 400 kiełbas, 300 porcji kurczaka - wylicza Grażyna Dylewska. - Mam chorobę Parkinsona. Ja nie jestem w stanie sama sobie nic zrobić. Jestem tu już kolejny raz. Przychodzimy, by nie być samotnym w takim dniu. Przychodzimy pogościć się z samotnymi, bezdomnymi, biednymi - mówią potrzebujący.
- Jestem liderem Barki, jestem związany z fundacją wiele lat. 20 lat już nie piję, też bym nie musiał tutaj być, bo mam szóstkę swoich dzieci, ale to jest siła przyzwyczajenia. To jest tak samo, jak ja przeżyłem 20 lat na ulicy wcześniej. Teraz - jak jestem w Poznaniu, to nie ma siły, by nogi mnie nie zaprowadziły na dworzec - mówi wolontariusz Barki.
Na świątecznych stołach w Barce potrzebujący mogli zjeść wszystko to, co w rodzinnych domach. Od jajek i białej kiełbasy po sałatki i wielkanocne baby. Barka, która w tym roku świętuje 30-lecie działalności, śniadanie wielkanocne dla potrzebujących zorganizowała już po raz 20. Pomagali przy nim członkowie Wspólnoty Barka, którym udało się wyjść z nałogów czy bezdomności.
Około stu osób samotnych i bezdomnych zjadło wielkanocne śniadanie w Gnieźnie. Posiłek w stołówce sióstr miłosierdzia zorganizowała gnieźnieńska Caritas.
Uczestnicy śniadania mówili, że jest ono dla nich bardzo ważne. Były tradycyjne potrawy: jajka, kiełbasa biała, szynka, baby wielkanocne. - Na tym śniadaniu siostry miłosierdzia też podają swoje serce i to jest chyba najważniejsze mówili ludzie.
Wszyscy złożyli sobie świąteczne życzenia, a na zakończenie jeszcze otrzymali żywnościowe paczki do domów.