NA ANTENIE: Rockoteka
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Jest nowa opinia biegłych ws. śmierci dziennikarki Głosu Wielkopolskiego

Publikacja: 28.12.2022 g.10:39  Aktualizacja: 28.12.2022 g.15:45 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
35-letnia Anna Karbowniczak zginęła przed dwoma laty w wypadku drogowym. Wyjeżdżała z podporządkowanej drogi. Wjechał w nią bus.
anna karbowniczak  - wielkopolska policja
Fot. wielkopolska policja

Poprzedni biegły stwierdził, że do wypadku przyczyniła się dziennikarka, nowa opinia rzuca inne światło na sprawę. Krakowscy biegli uznali, że za spowodowanie wypadku częściowo odpowiada kierowca busa. Mówił o tym w porannej rozmowie Radia Poznań redaktor naczelny Głosu Wielkopolskiego Wojciech Wybranowski.

To jest taki smutny triumf, bo od śmierci Ani Karbowniczak minęły dwa lata, od umorzenia śledztwa w sprawie jej śmierci minął już rok i po roku dowiadujemy się, że to co pisaliśmy, w Głosie Wielkopolskim, okazuje się prawdą. Mianowicie prokuratura i policja, a przede wszystkim biegli z niekompetencji, nieudolności zawalili śledztwo

- mówi Wojciech Wybranowski.

Prokuratura początkowo postawiła zatrzymanym zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, ucieczki z miejsca wypadku i zacierania śladów, ale później opierając się na opinii biegłego, wycofała te zarzuty. Oskarżeni zostali skazani tylko za nieudzielenie pomocy. Teraz - po wpłynięciu nowej opinii - prokuratura daje sobie trzy miesiące na podjęcie decyzji.

Poniżej cała rozmowa:

Łukasz Kaźmierczak: Dziś zadzwoniłem do Głosu Wielkopolskiego, odebrał redaktor naczelny Wojciech Wybranowski. Zaglądam przede wszystkim na pierwsze strony w Głosie Wielkopolskim, od dwóch dni króluje Powstanie Wielkopolskie . Wczoraj okładka "Potrafimy zwyciężać", dziś "Wciąż pamiętamy o naszych bohaterach". Jest taki dopisek: "Zwycięstwo trzeba było wywalczyć, nikt nam go nie dał". To ja od siebie dodam - podobnie jest chyba z pamięcią, nikt nam tej pamięci nie zapewni, jeżeli sami tego nie zrobimy, więc dobrze, że te okładki są na pierwszej stronie Głosu, natomiast niewiele, a może nawet powiem zero w mediach ogólnopolskich na ten temat. Nie ma pan wrażenia, że tutaj cały czas wygląda to słabo?

Wojciech Wybranowski: No nie, tak źle nie było. Warto przypomnieć, że wczoraj Wiadomości TVP zrobiły duży materiał o rocznicy wybuchu Powstania Wielkopolskiego. Pan prezydent Andrzej Duda też wziął udział w specjalnym spocie, który promował Powstanie Wielkopolskie. Natomiast ciągle ta historia Powstania Wielkopolskiego w tych mediach centralnych i przez historyków niestety, również tych centralnych, jest zakłamywana, bo mówi się o półtora, dwumiesięcznym Powstaniu Wielkopolskim, które zaczęło się 27 grudnia, a skończyło 16 lutego rozejmem w Trewirze i że w półtora miesiąca Wielkopolanie odbili całą Wielkopolskę, a to nieprawda. Powstanie Wielkopolskie nie skończyło się 16 lutego, rozejm w Trewirze tak naprawę był w dużej mierze fikcją, Nie przetrwał nawet doby. Przecież dzień czy dwa po rozejmie w Trewirze powstańcy zdobyli pociąg pancerny i te walki trwały aż do podpisania traktatu wersalskiego.

Dokładnie, dopiero to tak naprawdę nam zagwarantowało Wielkopolskę w granicach niepodległej Polski, ale ja mimo wszystko będę się upierał, że w mediach przynajmniej pisanych było niewiele na ten temat, ale to już boczna sprawa. Powstanie pięknie upamiętnione wczoraj. Przeglądam dalej Głos i widzę, że macie też taką - dla was osobiście ważną sprawę na koniec roku - okazuje się, że prawdopodobnie jest szansa na przełom w sprawie śmierci dziennikarski Głosu Anny Karbowniczak. To jest pewnie między innymi skutek trochę waszego śledztwa, które prowadziliście po tym, jak tak naprawdę nie zostali wskazani sprawcy tego, co się tam stało. Przypomnę, ona zginęła w wypadku samochodowym w 2020 roku. Przypomnijmy tak krótko może tę historię i czy rzeczywiście jest szansa na przełom w tej sprawie?

To jest taki smutny triumf, bo od śmierci Ani Karbowniczak minęły dwa lata, od umorzenie śledztwa w sprawie jej śmierci minął już rok i po roku dowiadujemy się, że to co pisaliśmy, w Głosie Wielkopolskim, to, co pisała między innymi Justyna Piasecka, okazuje się prawdą. Mianowicie prokuratura i policja, a przede wszystkim biegli z niekompetencji, nieudolności zawalili śledztwo. Ja przypomnę, że Ania Karbowniczak zginęła wyjeżdżając rowerem z polnej drogi, na drogę krajową, leśną. Potrącił ją bus prowadzony przez człowieka, który był pod wpływem alkoholu i narkotyków. Najprawdopodobniej narkotyków, policja nie zbadała w sposób właściwy krwi, nie prowadziła badań krwi na ilość narkotyków, a też mogła i powinna. Robili wyłącznie badania moczu na obecność narkotyków i sprawcy zbiegli z miejsca wypadku. Ukrywali się, policja ich szukała, znalazła po kilku dniach. Początkowo postawiono im zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, ucieczki z miejsca wypadku i zacierania śladów, po czym prokuratura w czasie śledztwa opierając się na opinii jednego biegłego Adama Pachołka spod Poznania, uznała, że...

Że to Anna jest winna temu wypadkowi.

A skoro ona spowodowała wypadek, to nie można im postawić zarzutu ucieczki z miejsca wypadku. Kuriozalna teza, więc to umorzyła, a oskarżeni następnie zostali skazani nieprawomocnymi wyrokami za nieudzielenie pomocy.

A nie za to, że uciekli, bo rzeczywiście uciekli z tego miejsca.

Uciekli z miejsca wypadku, ukrywali samochód. Teraz jest szansa na to, że przynajmniej ten zarzut ucieczki z miejsca wypadku zostanie im postawiony.

Jest nowa ekspertyza.

Jest ekspertyza z Krakowa, która wskazuje z jednej strony i tu będziemy pewnie podważać, dlatego, że ekspertyza opiera się na kamerce, którą dziennikarka miała na rowerze i wskazuje, że dziennikarka wyjechała na drogę nie zachowując należytej ostrożności. Samochód mógł jednak wykonać manewr, mógł hamować, mógł ją ominąć, a jednak ją uderzył. Badania z tej kamerki też nie do końca są wiarygodne, bo gdyby się oprzeć na tej kamerce, to wynikałoby z tego, że dziennikarka jechała skrótem przez pola uprawne.

No tak, a być może rzeczywiście wszystko jeszcze będzie podlegało weryfikacji. Tak czy owak sprawa wraca na stół, to jest najważniejsze.

Prokuratura dała sobie trzy miesiące czasu na podjęcie decyzji, ale przypomnę, że tak naprawdę prokuratura poznańska nie chciała tej sprawy dalej prowadzić, upiera się, że trzeba ją umorzyć. Nieoficjalnie słyszeliśmy, że chodzi o ekonomikę procesową, że jeden biegły wystarczy, że po co robić koszty. Natomiast dopiero po publikacji Głosu Wielkopolskiego Prokuratura Krajowa nakazała wznowienie śledztwa i prowadzenie go od początku.

To w takim razie ciśnijcie w tej sprawie. Ja tak miękko do podsumowań przejdę, bo to jednak jest koniec roku, a ten rok to odmieniane przez wszystkie przypadki słowo: wojna, chociaż pamiętam tak, jak w 1939 roku, na początku mówiono: nie, wojny pewnie nie będzie. Zapytam o takie pańskie podsumowanie, taką refleksję na temat tego wszystkiego, co wydarzyło się po 24 lutego tego roku.

No, wojny nie będzie, tak stwierdził chociażby wiceprezydent Poznania Mariusz Wiśniewski spotykając się z konsulem rosyjskim na uroczystościach tzw. wyzwolenia miasta Poznania. Jacek Jaśkowiak, Mariusz Wiśniewski zaprosili przecież konsula Federacji Rosyjskiej na te uroczystości.

23 lutego.

Mariusz Wiśniewski opowiadał, że Rosja - kraj, który przeżył gehennę II wojny światowej i wielkiej wojny ojczyźnianej, na pewno nie zaatakuje Ukrainy tak, jakby nie było wcześniejszej wojny na Ukrainie, wcześniejszej agresji na Gruzję, jak było nie było wojny z Czeczenią, ale wiele osób tak myślało, że to jednak są tylko takie manewry rosyjskie, straszak, że Putin pokazuje co Rosja może i mamy tak naprawdę już prawie rok okrutnej wojny za wschodnią granicą, gehennę prześladowania tysięcy ukraińskich kobiet, dzieci, cywilów.

Ja teraz czytałem taki bardzo przejmujący reportaż w Głosie Plus, który też się na waszych łamach ukazał między innymi z pobytu we Lwowie, gdzie właściwie codziennie odbywają się pogrzeby młodych ludzi. Jak zawsze jest ten widok, kiedy nadjeżdża trumna, ludzie klękają, płaczą i to jest codzienny widok, a o alarmach rakietowych to nikt nie myśli, bo po prostu to jest codzienność, ludzie już nawet na to nie zwracają uwagi.

Problemy z prądem, z wodą, elektrycznością, jedzeniem. Jest tam akcja Caritas, ale też piekarza z Poznania pana Polewskiego, który otwierał w Charkowie piekarnię, pomagał, jechał z żywnością.

W Buczy też tej skrwawionej, symbolicznej Buczy, tam też był Jacek Polewski.

I tu też warto zwrócić uwagę czy Poznań pomaga czy władze miasta Poznania pomagają zbombardowanemu Charkowowi należycie, bo to nasze miasto partnerskie. Natomiast w samym Charkowie słychać, że ta pomoc ze strony Poznania jest prawie żadna.

Pan ma takie informacje: Byli tam jacyś dziennikarze Głosu i takie sygnały mieli?

Tak, mamy kontakty z Ukraińcami, którzy mieszkają w Charkowie, którzy studiowali w Poznaniu i oni mówią: tej pomocy z miasta Poznania - oczywiście z Caritasu, ludzi, PCK, instytucji społecznych ta pomoc jest, ale ze strony władz miasta nie bardzo.

Aczkolwiek teraz ostatni akord z sesji miejskiej to jest przyznanie 300 tysięcy dla Charkowa w postaci agregatów prądotwórczych.

Tak, teraz to ruszyło.

To akurat możemy pochwalić i pewnie w ogóle jest pan zaskoczony postawą Polaków w tym wszystkim, co stało się w naszym społeczeństwie. Arcybiskup Gądecki wczoraj w jednym z wywiadów powiedział, że runął mit o ksenofobii Polaków.

Ja też nie jestem do końca zaskoczony, bo trzeba pamiętać, że Polacy zawsze stali po stronie słabszych, pokrzywdzonych. To mamy już w genach, to nasz polska solidarność, która się budzi, kiedy nasz dotyka nieszczęście i kiedy dotyka nieszczęście innych, to za wolność naszą i waszą.

Wie pan, że były różne prognozy, że my się tu gdzieś pozabijamy za chwilę, że się nie zmieścimy, że będzie nas zalewała fala uchodźców, że tu będą niesnaski, konflikty społeczne, na ulicach dosłownie. Nic takiego się nie stało.

A kartonowe państwo padnie po miesiącu, bo nie udźwignie ciężaru uchodźców, też na prawicy było coś takiego, np. Łukasz Warzecha, ale też takie teorie bardzo mocno podnosili Konfederaci, drugi oddech brali ludzie Korwina Mikke, którzy próbują zaistnieć na scenie politycznej dzięki szerzeniu takich podziałów. Ja tylko przypomnę, że to są politycy, którzy weszli do parlamentu w 2019 roku strasząc nas mityczną ustawą 467 i Żydami, którzy mają zaraz przyjść i odebrać nam nasze domy, kamienice, mieszkania, sklepy, a teraz próbowali łączyć taką fobię antyukraińską wśród Polaków. Natomiast Polacy doskonale wiedzą, kim są Rosjanie, jaka jest rosyjska mentalność. Te lata trudnego sąsiedztwa ze strony Putina, Rosji, bo to jest wojna Rosjan z Ukrainą, nie może się spodziewać niczego dobrego.

To może nie jest najbardziej właściwe, żeby to wszystko przeliczać, ale mamy świeże informacje. Wczoraj Polski Fundusz Rozwoju podał mniej więcej, jak wygląda pomoc Polski dla Ukrainy i uchodźców, bo to wszystko razem musimy liczyć. To jest około 35-40 mld złotych i do tego wchodzą pieniądze z budżetu na pomoc, także na broń, ale też pieniądze prywatne od ludzi, którzy je przekazali. To jest ponad 10 mld złotych i także samorządy i organizacje pożytku publicznego - od Caritas po wszystkie inne - również 10 mld złotych i uzbierała się z tego ogromna suma.

Tak, pomoc jest potężna, w tym wszystkim najważniejsza i najcenniejsza była ta pomoc, którą Polacy udzielili Ukraińcom w pierwszych dniach wojny na granicy, przyjmując głodnych, wypędzanych z domów przez działania Rosjan. Kobiety, dzieci, cywilów witali na granicy ciepłymi posiłkami, w domach żywnością, ubraniami, przecież zachodnie media mówiły, że w Polsce dzieje się coś niemożliwego, coś, co nie miało miejsca nigdzie indziej na świecie. Polacy przyjmowali Ukraińców nie w specjalnie budowanych obozach, ale we własnych domach.

I to też jest piękne, że nie działo się to tylko na granicy, ale też tu w Wielkopolsce, w wielu domach zagościli Ukraińcy. To jeszcze o Poznaniu chwileczkę porozmawiajmy. Symbol tego roku dla pana Poznania, niech pan sobie wybierze. Tramwaj na Naramowice, dziurach w ziemi, koparka, może coś jeszcze innego?

Ja myślę, że symbolem rządów Jacka Jaśkowiaka jest brudny, rozkopany Poznań, który omijają turyści, w którym padają sklepy, padają firmy, w którym ludzie zamykają swoje maleńkie przedsiębiorstwa prowadzone przez 40 lat, Poznań, w którym nie ma już koncertów, nie ma imprez kulturalnych na dużą skalę, który staje się coraz bardziej prowincjonalnym miastem.

Natomiast prezydent Jacek Jaśkowiak też na ostatniej sesji zapowiedział, że wielki remont dobiega końca.

No cóż, idą wybory, trzeba będzie powiedzieć, że coś się zrobiło. Ta kumulacja remontów, to nie jest tak, jak mówi Jaśkowiak, że nie można ich było zrobić w innym terminie, bo pieniądze unijne by przepadły, można było zaplanować i rozłożyć je tak, by nie zamykać miasta dla przedsiębiorców, dla seniorów, dla drobnego handlu. Idą wybory i Jacek Jaśkowiak marzy o trzeciej kadencji, chce pokazać, że to będzie ładnie wyglądało, a czy będzie ładnie wyglądało, nie wiem, bo ładnie miało też być ze św. Marcinem i Placem Kolegiackim, a wygląda to fatalnie.

No właśnie, czy Jacek Jaśkowiak będzie startował na prezydenta Poznania, czy marzy mu się jednak mimo wszystko kariera ogólnopolska?

W wywiadzie dla Głosu Wielkopolskiego powiedział, że raczej posłem by nie chciał być. Natomiast w kuluarach PO mówi się, że on oczywiście zazdrości bardzo mocno swojej byłej żonie i chciałby być tym parlamentarzystą. Natomiast pytanie, czy PO na niego postawi czy on nie jest już takim zużytym potencjałem. On sam szuka trochę innego zaplecza, uśmiechał ostatnio do PiS, do środowisk pozarządowych albo też bliskich rządowi. Już nie jest tym wojującym Jackiem Jaśkowiakiem, jakiego go wcześniej pamiętamy.

To jest inna kadencja Jacka Jaśkowiaka też bym powiedział w porównaniu z tą pierwszą. Już nie mówi np. o brudnych butach ministra Szynkowskiego.

To prawda i już nie mówi, że mówimy w Poznaniu "herzlich willkommen". Wczoraj pojawił się na obchodach Powstania Wielkopolskiego, co mu się w pierwszej kadencji zdarzyło nie być.

To tutaj pochwalimy prezydenta, to akurat jest odrobiona lekcja.

Dobry PR polityczny. Natomiast ja pamiętam Jacka Jaśkowiaka z czasów, kiedy nie był jeszcze prezydentem, kiedy zdarzało mu się publikować artykuły czy komentarze w Gazecie Wyborczej, w których np. potępiał lewacką bojówkę Antifa, a jak został prezydentem, stał z nimi w pierwszym szeregu na manifestacjach, więc ja bym tutaj większego przywiązania do deklaracji Jacka Jaśkowiaka jakichkolwiek ideologicznych, gospodarczych czy politycznych nie przykładał.

Dla mnie dobrym podsumowaniem jest filmik, który się tuż przed świętami ukazał z przeróbką Kevina samego w Nowym Jorku. Pewnie pan widział Poznańskiego Trójkąta Bermudzkiego zatytułowany: rozkopane 2022.

Tak jest, tak jest.

To niech będzie w takim razie nasze podsumowanie.

https://radiopoznan.fm/n/jMhBok
KOMENTARZE 0