Przeciwko wejściu w życie od stycznia nowego obowiązku jest część samorządów i przedsiębiorców. Rząd cały czas pracuje nad nowelizacją przepisów.
Wszystko wskazuje na to, że system kaucyjny będzie wprowadzony z pewnym opóźnieniem, opóźnieniem kilkumiesięcznym, natomiast ja to akceptuję, jeżeli to będzie opóźnienie maksymalnie do sześciu miesięcy, to jest to do zrobienia. Natomiast ja nie osobiście nie rekomenduję dłuższego przedłużania, dlatego że tego systemu potrzebujemy
- wyjaśnia Aneta Sowińska.
Odpowiedzialna za wprowadzenie systemu kaucyjnego podsekretarz stanu Aneta Sowińska powiedziała, że projekt przyjętym w zeszłym roku przez poprzedni rząd jest niebezpieczny i wymaga zmiany.
On nie zawiera tak zwanego podążania kaucji za butelką, czyli bardzo duża część handlu jest wyłączona z tego systemu, a to powoduje, że jest wielka dziura, która może prowadzić do defraudacji. Poza tym nie ma wystarczającej kontroli nad operatorami i ten nowy projekt naprawia to wszystko
- dodaje Sowińska.
Projekt nowelizacji czeka na zatwierdzenie rządu i dalsze prace w parlamencie. Głównym założeniem systemu kaucyjnego jest obowiązek skupywania butelek i innych opakowań przez większe sklepy.
Wiceminister nie chciała wskazać kto jest "głównym hamulcowym", ale powiedziała, że być może niektóre podmioty mogą stracić na wprowadzeniu systemu kaucyjnego.
Według doniesień medialnych, przeciwko nowemu obowiązkowi są firmy odpadowe, które mogą stracić zyski, a także samorządy. Gminy mają być rozliczane z poziomu recyklingu, a nowy system obniży statystyki.