Kilkustronicowy list, w którym zespół kliniki opisuje sytuację w szpitalu, trafił do samorządu lekarskiego i ministra zdrowia. "To krzyk rozpaczy" - mówi prezes Wielkopolskiej Izby Lekarskiej dr Krzysztof Kordel.
My jesteśmy jednym z adresatów tego listu. Nie dziwi mnie, bo nie można pracować w takich warunkach. To jest dla mnie krzyk desperacji. Dwukrotna liczba pacjentów w stosunku do liczby miejsc. Znaczna część pacjentów to są dzieci po próbach samobójczych, one wymagają dozoru. Z drugiej strony zjawisko wypalenia zawodowego. Specjalizacja psychiatrii dziecięcej jest wyjątkowo trudną, wyjątkowo obciążającą i praca w tego typu warunkach spowodowała, że po prostu lekarze mają dosyć i ja jestem w stanie ich zrozumieć
- mówi dr Krzysztof Kordel.
Prezes Wielkiej Izby Lekarskiej dodaje, że to nie jest nowy problem - problem przepełnienia oddziału jest problemem, o którym się mówi od lat.
Z dyrektorem szpitala nie udało nam się dziś porozmawiać. Klinika jest placówkę uniwersytecką. Rektor Uniwersytetu Medycznego na razie nie komentuje sprawy. W tym tygodniu chce się spotkać z kierownik oddziału i dyrektorem szpitala. Wypowiedzenia, jakie złożyli pracownicy zespołu, są trzymiesięczne, więc dzieci w tej chwili nie są pozbawione opieki.
Sprawie przygląda się także wielkopolski NFZ i wyjaśnia, że w klinice przy Szpitalnej są w tej chwili dwa oddziały psychiatryczne dla dzieci i młodzieży. Konflikt między pracownikami a dyrekcją dotyczy jednego oddziału i NFZ liczy, że strony dojdą do porozumienia. W tej chwili w regionie jest 75 miejsc dla dzieci na trzech oddziałach szpitalnych. Trzeci działa w Gnieźnie. Gnieźnieński szpital chce świadczyć tego typu usługi do lipca, dlatego NFZ już przygotowuje nowy konkurs.