NA ANTENIE: 23:05 Historia ywa 04 11 (Butl)/
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Prochy sprowadzonego do kraju podróżnika spoczęły w rodzinnym Kaliszu

Publikacja: 10.10.2023 g.20:53  Aktualizacja: 10.10.2023 g.22:31 Krzysztof Polasik
Kalisz
Stefan Szolc-Rogoziński zasłynął w XIX wieku jako badacz Afryki. Odkrył między innymi większość terenów dzisiejszego Kamerunu.
Stefan Szolc-Rogoziński pochowany Kalisz - Danuta Synkiewicz  - Radio Poznań
Fot. Danuta Synkiewicz (Radio Poznań)

Jak powiedział w Radiu Poznań pełnomocnik rządu ds. Polonii i Polaków za  granicą, Jan Dziedziczak, sprowadzanie szczątków ma na celu przypomnienie patriotycznej postawy Szolc-Rogozińskiego.

Nasi słuchacze być może nie wiedzą, że on w czasie tych wszystkich podróży po Afryce, czy to na statku zakupionym we Francji, którym płynął do Afryki, czy to już w założonych obozach badawczych na terenie Afryki, wszędzie wywieszał biało-czerwoną flagę. Możemy sobie wyobrazić jak to było wzruszające, że w drugiej połowie XIX wieku, prawie 100 lat po tym jak Polska straciła niepodległość, gdzieś w Kamerunie mamy obóz badawczy, nad którym powiewa biało-czerwona.

Minister Jan Dziedziczek porównał Stefana Szolc-Rogozińskiego do Jana Ignacego Paderewskiego. Podróżnik, podobnie do słynnego kompozytora, wykorzystywał swoją pozycję do przypominania europejskim elitom o sprawie polskiej.

Zapis całej rozmowy z Janem Dziedziczakiem:

Roman Wawrzyniak: Jaki był cel działania w tym przypadku i wielu też podobnych, za którymi również stoją pana zabiegi?

Jak Dziedziczak: Rogoziński to jest zapomniany bohater naszego kraju, a także Wielkopolski, Kalisza, to znany podróżnik nazywany polskim Indiana Jonesem, który w drugiej połowie XIX wieku dokonał szeregu spektakularnych odkryć na terenie Afryki. Odkrył w zasadzie większość współczesnego Kamerunu, ale co najważniejsze, ten młody człowiek, który miał szereg sukcesów, który był stawiany na równi z największymi odkrywcami XIX-wiecznej ówczesnej Europy, wykorzystywał swoją pozycję, zainteresowanie swoją osobą do tego, żeby mówić o sprawie Polski, mówić o tym, że jest taki naród, który walczy o niepodległość, który jest pod zaborami i za to szczególnie szanujemy Stefana Szolc-Rogozińskiego. Niestety pod koniec XIX wieku zginął w tragicznym wypadku, w bardzo młodym wieku, w wieku 35 lat w Paryżu wpadł pod omnibus, czyli można powiedzieć taki tramwaj konny i został pochowany na jednym z polskich cmentarzy. Jego rodzina tu w Polsce, w Kaliszu nie miała pieniędzy, żeby go przetransportować w rodzinne strony, tam został pochowany, później ten grób zlikwidowano, na szczęście dzięki staraniom naszych służb udało się ten grób w ostatnich latach zlokalizować, te szczątki wydobyć i tydzień temu delegacja rządowa wraz z przedstawicielami kaliskich elit, prezydentem Kalisza, z przedstawicielami szkoły imienia Rogozińskiego, przedstawicielami kaliskiej drużyny harcerskiej, z tym patronem, udała się do Paryża gdzie odbyliśmy taką też patriotyczną pielgrzymkę po różnych śladach polskości w tym mieście, ale wojskowym samolotem z asystą Wojska Polskiego przetransportowaliśmy naszego bohatera do kraju, a dziś w Kaliszu miała miejsce ceremonia jego pochówku.

Ta droga, żeby to wszystko uporządkować, pozałatwiać, bo dzisiaj to piękny był efekt końcowy, ale  ona trwała kilka miesięcy. Jak wyglądają te kwestie proceduralno-dyplomatyczne?

Tutaj dużą rolę odegrała nasza placówka we Francji, która bardzo pomogła w odnalezieniu grobu, wydobyciu już ze zlikwidowanego grobu, nazwijmy to magazynu, urnę ze szczątkami naszego bohatera. Na szczęście Francuzi mają porządek i wszystko to było opisane, niewymieszane, tylko to wszystko było podzielone i opisane. Oczywiście dalej jest kwestia determinacji społeczników, którzy do tego chcieli doprowadzić, w sprawę zaangażował się osobiście pan premier Mateusz Morawiecki, który sfinansował całą operację. Premierowi bardzo zależy na tym, aby do kraju wracali polscy bohaterowie, po pierwsze jest to jakieś nasze zobowiązanie współczesnej Polski, żeby spełniać marzenia o powrocie do ojczyzny tych, którzy do ojczyzny wrócić nie mogli, a którzy się ojczyźnie przysłużyli, którzy ją bardzo kochali, którzy bardzo pragnęli spocząć w polskiej ziemi, to jest pierwsza rzecz. Ale druga to także jest to element współcześnie przypomnienia takiej postaci. Wszak rozmawiamy o tym teraz na antenie Radia Poznań, cała Wielkopolska słyszy o tym bohaterze. być może część z naszych słuchaczy słyszy o nim po raz pierwszy i o to właśnie chodzi, żeby przy okazji powrotu prochów o naszym bohaterze rozmawiać, żeby ta osoba była obecna w przestrzeni medialnej i trzecia rzecz tworzymy miejsce pamięci w naszym kraju.

I też dajemy przykład dla młodego pokolenia, że są tacy ludzie, którzy się tej polskości nie wstydzili, wręcz przeciwnie, byli z niej dumni i to na krańcach świata.

Dokładnie tak. Stefan Szolc-Rogoziński w ogóle miał taką niesamowitą historię życia, bo on pochodził z rodziny polsko-niemieckiej, jego ojciec był Niemcem, mama była Polką, a w ogóle żyli jeszcze w Kaliszu, a więc w zaborze rosyjskim i w tym całym zgiełku tożsamościowym Stefan Szolc-Rogoziński i jego brat Kazimierz także podjęli decyzję, że są Polakami. Tak czuli sercem, ale potem konsekwentnie i umysłem to zobowiązanie realizowali. To nie były tylko emocje, ale to były także czyny konkretne na rzecz ojczyzny i właśnie po pierwsze Stefan Szolc-Rogoziński spolszczył swoje nazwisko Szolc, po drugie dodał nazwisko panieńskie swojej mamy właśnie po to, żeby zaakcentować te swoje polskie korzenie, a więc stał się Szolc-Rogozińskim.

I nie wstydził się barw narodowych.

Nie wstydził się barw. Nasi słuchacze być może nie wiedzą, że on w czasie tych wszystkich podróży po Afryce, czy to na statku zakupionym we Francji, którym płynął do Afryki, czy to już w założonych obozach badawczych na terenie Afryki, wszędzie wywieszał biało-czerwoną flagę. Możemy sobie wyobrazić jak to było wzruszające, że w drugiej połowie XIX wieku, prawie 100 lat po tym jak Polska straciła niepodległość, gdzieś w Kamerunie mamy obóz badawczy, nad którym powiewa biało-czerwona. I jeszcze raz podkreślmy, wszędzie później, kiedy wracał do Europy, a był członkiem czołowych europejskich stowarzyszeń badawczych. Tej swojej pozycji nie wykorzystywał do promowania siebie, do opowiadania o sobie, o swoich odkryciach, tylko opowieści o odkryciach wykorzystywał do tego, żeby zaistnieć i mieć możliwość ówczesnym elitom europejskim opowiedzieć o sprawie Polski i tym samym wpisywał się naprawdę w takie biografie wybitne swoich czasów, jak choćby Ignacego Jana Paderewskiego, który był taką super gwiazdą muzyczną tamtych czasów, ale także on pozycję super gwiazdy muzycznej wykorzystywał do nie dla swojego ego, tylko do tego, żeby dostawać się do wpływowych osób i opowiadać im o tym, że Polacy walczą o niepodległość, że jest taki naród i to jest absolutnie ta sama postawa. Naprawdę jest to postać wielka, postać niedostatecznie znana w naszym kraju, niedostatecznie znana w Wielkopolsce i my tym działaniem przywracamy pamięć o nim.

Czy przy ewentualnej zmianie, bo jesteśmy wszak w trakcie kampanii wyborczej, nadal polityka polskiego państwa będzie taka sama w tym zakresie i będziemy nadal pamiętać o swoich bohaterach, których pewnie jeszcze można odkryć i o których jest o czym opowiadać? Ale jeśli pan pozwoli, chciałbym jeszcze zapytać o pana udział właśnie w tej kampanii wyborczej. Pan startuje w okręgu kalisko-leszczyńskim. Na ile państwo tam liczycie mandatów? Chciałem jeszcze zapytać o kwestię kaliską, bo tam udało się przekształcić Akademię Kaliską w uniwersytet, udało się otworzyć wydział prawa i lekarski, podczas inauguracji obecny na niej minister Czarnek wyraził zaskoczenie donosem do prokuratury na uniwersytet z Naczelnej Izby Lekarskiej. Pan rozumie działanie Izby Lekarskiej w tym zakresie?

Niestety nie rozumiem. A gdybym się miał wgłębiać, to wnioski byłyby przerażająco smutne, bo drodzy państwo niestety południowa Wielkopolska ma zatrważającą ilość lekarzy na tysiąc mieszkańców. Jest to mniej niż jeden. Jest to 0,8 lekarza. W naszym kraju jest to około półtora lekarza na tysiąc mieszkańców. W Europie Zachodniej jest powyżej trzech i zamiast się cieszyć, że powstaje nowe miejsce, gdzie lekarze będą się kształcić, gdzie dzięki temu przeżywalność na przykład najmłodszych znacznie w naszym regionie wzrośnie, bo jest niestety niższa niż w innych częściach Europy z powodu braku lekarzy. Zamiast się cieszyć, to torpeduje się nasze działania. Nam właśnie zależy, bo wiemy jak jest ze służbą zdrowia, wiemy jak długo niekiedy czeka się do specjalistów, jest to wyłącznie spowodowane tym, że poprzednia koalicja rządząca PO-PSL zredukowała ilość kształconych lekarzy. Lekarza nie kształci się z dnia na dzień, to, że nasz rząd zwiększa liczbę kształcenia lekarzy, to zaowocuje to dopiero, jeśli chodzi o naszą jakość życia, jakość leczenia pacjentów za około 8 do 10 lat, bo tyle trwa takie faktyczne wykształcenie lekarza wraz z praktykami i im będzie więcej lekarzy, tym będzie dla nas wszystkich łatwiejszy dostęp do służby zdrowia, ale może ci lekarze nie będą już zarabiali po 30 czy 50 tysięcy miesięcznie, bo niektórzy stawiają takie warunki, bo nie ma innych lekarzy. Ale naprawdę ja jednak jestem za tym, żeby państwo polskie twardo stawało po stronie pacjentów i ich dostępu do lekarzy. I podkreślmy, że jest oczywiście to środowisko, które torpeduje rozszerzanie kształcenia lekarzy, ale jest też bardzo wielu przyzwoitych uczciwych lekarzy, którzy są zniesmaczeni tego typu protestami.

Obsada też już tam była, podobno było tylu chętnych do wykładania na tym kierunku lekarskim, że rektor później nawet musiał odmawiać. Bardzo dziękuję za rozmowę.

https://radiopoznan.fm/n/Suyg3I
KOMENTARZE 0