NA ANTENIE: Muzyczny Merkury
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Są problemy w rolnictwie, ale nie takie, by protestować na ulicach w czasie żniw - uważa dyrektor oddziału terenowego KOWR

Publikacja: 24.08.2021 g.20:20  Aktualizacja: 24.08.2021 g.20:03
Wielkopolska
Bogdan Fleming - dyrektor oddziału terenowego Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, który był gościem Popołudniowej Rozmowy Radia Poznań, odniósł się do dzisiejszych protestów AgroUnii.
agrounia blokada protest rolników rolnicy - Rafał Regulski - Radio Poznań
Fot. Rafał Regulski (Radio Poznań)

W jego ocenie wiele sektorów rolnictwa funkcjonuje bardzo dobrze.

Na przykład w produkcji mleka jest niezła sytuacja. Produkty mleczne bardzo dobrze się sprzedają na rynkach europejskich. Mamy nadwyżki produkowane także przez rolników. Dużo produkujemy i rolnik polski się stara, mimo tej trudnej sytuacji, europejskiej i światowej, związanej z COVID

 - mówi Bogdan Fleming.

W ocenie Bogdana Fleminga, postulaty polityczne, które pojawiają się w czasie protestów AgroUnii powinny być wyrażane przy stole, a nie w czasie protestu. Wśród problemów rolnictwa wymienia susze w niektórych regionach Polski i ASF. W jego ocenie powinno się ograniczyć liczebność dzików, roznoszących chorobę, która zagraża polskim hodowlom.

 

Poniżej pełny zapis rozmowy:

Roman Wawrzyniak: Zwolennicy AgroUnii wysuwają postulaty, dotyczące zmniejszenia liczby posłów. Czy to czasem postulaty mniej rolnicze, a bardziej polityczne?

Bogdan Fleming: Są to postulaty polityczne, dziwię się, że wyszli z nimi na ulice. Nie jest to miejsce na takie sprawy, na pewno nie są to postulaty rolnicze.

Czytałem też inne wpisy pod postulatami. Bardzo wielu autorów wpisów mówi, że rolnicy blokują przejazd zwykłym ludziom, zamiast iść na przykład pod ministerstwo bądź podjąć inny rodzaj protestu.

Rozumiem społeczeństwo niezwiązane z rolnictwem. Gdyby była sytuacja bardzo zła to na pewno bym się zgadzał z protestami, ale takiej sytuacji nie mamy. Są problemy, ale nie takie, by w ten sposób protestować, kiedy jest czas żniw, dobrej koniunktury jeśli chodzi o sprzedaż naszych płodów rolnych zagranicę, ceny są w miarę dobre. Problemy są związane z ASF, mamy suszę w niektórych regionach.

AgroUnia to dziś stowarzyszenie społeczne, które zapowiada rejestrację partyjną. Czy w ten sposób rolnicy nie dowiadują się, jakie są rzeczywiście intencje liderów.

Te działania zmierzają, żeby zaistnieć politycznie. Niech powiedzą, że chcą być politykami i niech nie okłamują rolników. Mają prawo zarejestrować się jako partia.

Tylko wtedy sprawa będzie jasna i klarowna dla tych, których wyciągają na ulice. Jakie są dziś największe problemy polskiego rolnika?

W niektórych regionach doskwiera susza. Bardzo mało opadów było w powiecie poznańskim i wągrowieckim. Jeżeli w moim regionie spadło 35 litrów na metr kwadratowy, to jest to też opóźnione dla kukurydzy, żeby ona nie zasychała, ale mam nadzieję, że jeszcze się to uratuje. Ale nie jest aż tak źle, żeby można było dzisiaj protestować. Druga sprawa – to ASF, a poza tym przedsiębiorcy nie dają takich cen, jakie powinny być. Zaniżają cenę, to rolników denerwuje. Musimy grodzić gospodarstwa, żeby zwierzyna leśna nie przedostawała się do gospodarstw, jest z tym problem. Populacja dzików wzrasta nieprawdopodobnie. Już trzy razy w ciągu roku locha może mieć młode, ja to zauważam w okolicach Poznania, na Naramowicach – ich pożywieniem jest żywność z przewracanych koszy na śmieci. A z drugiej strony w terenach zabudowanych nie można robić odstrzału. Musi być odłów, ale nie na zasadzie wypuszczania dzików w lesie, jak sobie zieloni ekolodzy chcą, tylko powinno być ich ubicie, bo one z powrotem do miasta wrócą, czy pod gospodarstwa rolne, a jeśli pojawi się ASF razem z nimi, to rolnik musi likwidować swoje gospodarstwo.

Panowie protestujący do tego też się odnoszą, ale pytanie, jak ten problem rozwiązać, czy faktycznie nie powinno dojść do zmniejszenia populacji dzików, które rozmnażają się bardzo mocno.

Tylko z drugiej strony, jeżeli były wprowadzone polowania zbiorowe, to wychodzili mieszkańcy, różne grupy ludzi i wmawiali myśliwym, że nie wolno strzelać do dzików i to jest ten następny problem. To powinno być karane, jeżeli ktoś wchodzi pod strzelbę myśliwym, kiedy myśliwi chcą zmniejszyć populację dzików. Populacja musi być zmniejszona, ja nie mówię, że musi być wybita do zera. Niemcy prawdopodobnie wybili wszystkie dziki i nie przejmowali się tym. U nas społeczeństwo protestuje, więc trzeba będzie podjąć bardziej radykalne kroki. Nie dziwię się producentom trzody chlewnej, bo oni są tu najbardziej zagrożeni. Niektórzy właściciele, zwłaszcza małych gospodarstw, likwidują je, bo nie są w stanie spełnić norm bioasekuracji.

To pewnie nie jedyny problem. Jakie jeszcze sprawy, które powodują, że iluś rolników zdecydowało się wziąć udział.

Do końca nie znam postulatów tych rolników, bo w produkcji mleka jest niezła sytuacja – cena jest 1,6 zł, produkty mleczne się bardzo dobrze sprzedają. Polska sprzedaje ponad 30 proc. tych swoich produktów, sprzedaż w tym roku może być rekordowo wysoka, ponieważ mamy nadwyżki produkowane przez rolników. COVID nam nie sprzyja, ale rolnicy starają się, te sprawy, które podnoszą protestujący, to trzeba przy stole załatwić. Nie może być tak, że się uderza w rząd w każdej sprawie, nie mając do końca argumentów. Bo w pewnych sprawach nie ma argumentów, czy tak samo jak tutaj, że staramy się rozdzierżawiać ziemię, mamy w zasobie, żeby powiększały się rodzinne gospodarstwa rolne. Oczywiście, nie we wszystkich regionach jest ta ziemia do rozdzierżawienia, ale są regiony, gdzie sporo tej ziemi trafiło i będzie trafiać jeszcze do rolników. Na rynku owocowo-warzywnym boję się, że może być nadmiar w tym roku jabłek. Rząd czy ktokolwiek inny będzie musiał jakoś zagospodarować ten owoc, żeby się nie zmarnował. Tylko trzeba sobie jasno powiedzie – kto sprzedał większość zakładów przetwórczych? Nie mamy żadnej wielkiej rzeźni, wszystko jest w innych rękach.

I oni dyktują warunki.

Tak, zmuszają rolnika do takich, a nie innych warunków. Sami nie potrafimy się zmobilizować, żeby taką rzeźnię w ajencję poprowadzić. Tu trzeba dobrego menadżera, znaleźć rynki zbytu, a konkurencja jest niesamowita.

Trudno konkurować z ogromnymi koncernami, które mogą wprowadzać cenę dumpingowe i dyktować warunki.

Tak to robią.

Dzisiaj rolnik też sprowadza warchlaki z zachodu, z Danii i Niemiec. W zeszłym roku rolnicy za ten towar zapłacili 24 mld zł. To powinno zostać u polskich rolników, hodujących lochy. Każdy mówi, że sprowadza, bo jest taniej i to mu się opłaca.

https://radiopoznan.fm/n/13ybW8
KOMENTARZE 0