Nasz reporter rozmawiał z lekarzami, którzy przygotowywali szpital do obsługi chorych na Sars-cov-2. Doktor Elżbieta Sybisz-Jarosz pamięta pierwszy dzień, kiedy do lecznicy przywieziono kilkunastu covidowców.
Miałam wtedy dyżur. Muszę podziękować pielęgniarkom, które miały wtedy dyżur, bo jak usłyszałam, że jednego dnia przywiozą nam szesnastu chorych, to na początku był strach, ale dziewczyny stanęły na wysokości zadania, ale zespół był bardzo zgrany. Pacjenci przyjechali w ciężkich stanach.
- Musimy walczyć z covidem i jednocześnie leczyć choroby współistniejące, to bardzo trudne - dodaje Elżbieta Sybisz-Jarosz. Dyrektor słupeckiego szpitala Rafał Spachacz apeluje, by ludzie lekceważący obowiązek noszenia maseczek zastanowili się nad swoim postępowaniem.
- Moi lekarze zostawiają rodziny, żeby z narażeniem życia i zdrowia ratować innych - dodaje Rafał Spachacz.
Żaden z nich nie wiem, kiedy - zachowując maksymalne zasady bezpieczeństwa - może się zakazić. Przebieg choroby jest różny, dlatego apeluję do wszystkich sceptyków: żeby trochę pobudzić swój rozsądek, zaufać specjalistom i wiedzieć, że to od nas solidarnie zależy, czy nasi bliscy będą bezpieczni, to od nas zależy, czy zdrowa będzie nasza mama, nasz tata, nasze dzieci. My nie jesteśmy odpowiedzialni tylko za siebie, ale za najbliższych i za osoby, z którymi się kontaktujemy.
Więcej o lekarzach z pierwszej linii frontu - w Wielkopolskim Popołudniu. Wkrótce na naszej antenie reportaż poświęcony pracy lekarzy walczących w Słupcy z koronawirusem.