Wystawa obrazów Fridy Kahlo jest przez „Głos Wielkopolski” reklamowana jako wydarzenie na skalę europejską. Można zatem podejrzewać, że w Poznaniu dojdzie lub doszło już do debaty prezydentów największych państw Europy, od której zależeć będzie przyszłość starego kontynentu. To jest bowiem wydarzenie na skalę europejską! Tymczasem jest to tylko zorganizowana przez Centrum Kultury Zamek wystawa malarstwa meksykańskiej artystki z pewnością wybitnej, którą spopularyzowała znana aktorka Salma Hayek, jej rodaczka wcielając w tę postać w filmie jej poświęconym.
Chodzi o Fridę Kahlo, meksykańską malarkę i żarliwą komunistkę. Rozumiem wymogi reklamy ale bez przesady z tą europejską skalą. Ale jeśli przywołamy słowa komentarza dyr. Centrum Kultury Zamek Anny Hryniewieckiej, to rozjaśnia się jednakże sens tej ostrej reklamowej kampanii. „To bardzo ważna wystawa, nie tylko dlatego, że pokazujemy wielkich rozpoznawalnych artystów – wyznała pani dyrektor. - To jedyna taka wystawa w świecie – prezentująca polski kontekst ich działalności. Dochodzi do niej w szczególnym momencie, gdy podstawowe wartości demokratyczne są zagrożone w Polsce i w całej Europie. A Frida Kahlo jest ikoną niezależności artystycznej, walczyła wolność wypowiedzi…”. Wypowiedź ta jest symptomatyczna i warta uwagi. Otóż tworząca w latach trzydziestych i czterdziestych XX wieku w Meksyku Frida Kahlo nie była w żaden sposób prześladowana przez ówczesne władze Meksyku, nie walczyła o wolność wypowiedzi, tylko malarstwem przekazywała w sposób bardzo czytelny kobiece elementarne emocje w myśl zasad surrealizmu i teorii psychoanalitycznej, które stopiła w jedną całość z meksykańską sztuką ludową. W sobie odkryła cały kosmos przeżyć kobiecych, dała im plastyczny wyraz, był to przede wszystkim ból, związany z chorobami. Jest to sztuka bardzo narcystyczna. Przedmiotem zainteresowania jest dla Fridy Kahlo przede wszystkim... Frida Kahlo. Ale sztuka to przestrzeń paradoksalna, w której obsesja jako inspiracja to ważna rzecz.
Zatem geniusz Kahlo polegał na tym, że ona tę powszechną dzisiaj narcystyczną osobowość w swojej sztuce antycypowała. Ale nikt nie zabraniał jej malować, co chciała. Zatem zupełnie niezrozumiała jest sugestia jakoby walczyła o wolność wypowiedzi. Chyba, że jej profetyczna intuicja dostrzegła już wówczas w Meksyku na horyzoncie historii, faszystów czyli złowrogie postacie Węgra Orbana i Polaka Kaczyńskiego. Zupełnie kuriozalne także z innych powodów jest wplątywanie tej artystki w kontekst współczesnej walki politycznej, jakoby postawa Kahlo jest przykładem do naśladowania, gdy zagrożone są w Europie „podstawowe wartości demokratyczne”. Kahlo była ostrą komunistką, przeważnie stalinistką. Złagodziła trochę swoje poglądy, gdy sypiała z Trockim, który w Meksyku szukał schronienia przed Stalinem. Stalin Trockiego przechytrzył w walce o schedę po Leninie. Kalho była żarliwą rewolucjonistką, całym swoim ideowym życiem zaangażowana w niszczenie wolności pod pozorem walki o wolność. Tak jak komunizm. Wybór kochanków nie był też przypadkowy. Musieli to być żarliwi rewolucjoniści z pozycją w ruchu komunistycznym, inaczej nie mieli szans u Fridy Kahlo. Lewica rewolucyjna mająca siatkę międzynarodową jak religijna sekta, z Trockiego zrobiła „świętego” ruchu komunistycznego, gdy tymczasem był to ostry, bezwzględny bolszewik, który dowodził Armią Czerwoną, gdy gen. Tuchaczewski zagazowywał całe wioski, kiedy tłumiono powstanie chłopów na Kubaniu, którzy bronili się przed bolszewikami, na początku lat dwudziestych. Za wiedzą i aprobatą Trockiego, rzecz jasna. O innych zbrodniach nie wspomnę. Frida Kahlo zmarła w 1954 roku.
Międzynarodowa sekta trockistów pomogła wypromować jej sztukę i legendę. Jej duch-widmo patrzący na nas przenikliwie z jej autoportretów, krąży po świecie i inspiruje do walki o „podstawowe wartości demokratyczne”. Pomaga zatem nadal Trockiemu w jego ideowym pośmiertnym życiu.
Idea permanentnej rewolucji jest nie tylko ciągle żywa, ale traktowana już jako oczywista oczywistość. Kto nie wyznaje „demokratycznych wartości” tak jak rozumiała je Frida Kahlo, okazuje się anty-demokratą, faszystą wręcz. Myślę, że inteligentny czytelnik dobrze mnie zrozumie dlaczego nie chcę wyznawać „demokratycznych wartości”.
A co do malarstwa. To rzeczywiście malarką była niezłą. Ale bez przesady z tymi zachwytami.
Źródło: „Frida Kahlo i Diego Rivera. Polski kontekst”, Centrum Kultury Zamek, Poznań 28.09.2017- 21.01.2018
"Chwytliwy" tytuł powyższego tekstu, który sugeruje, że Frida Kahlo gazowała chłopów w Rosji rękami Tuchaczewskiego lub miała coś wspólnego z tymi wydarzeniami, to już przesada. Stwierdzenia rodem "z magla", jakoby Frida dobierała kochanków według klucza ("Musieli to być żarliwi rewolucjoniści z pozycją w ruchu komunistycznym, inaczej nie mieli szans u Fridy Kahlo") - kuriozalne. Nawet jeśli, to co ma to wspólnego z wystawą?
Język, jakim posługuje się p. Mazurek, nacechowany w specyficzny sposób ( rzekłabym prawicowy), zmierza do deprecjonowania wystawy, która bez wątpienia jest wydarzeniem na skalę ogólnopolską i europejską, o czym świadczy zainteresowanie publiczności i echa w światowych mediach.
Wykorzystywanie wystawy w celach politycznych jest rzeczą złą. Widzenie we wszystkim dookoła spisku podobnie.
Pisanie nierzetelnych recenzji, pełnej manipulacji, niepotrzebne. Chwały jej autorowi nie przysparzają błędy językowe i interpunkcyjne , treść tekstu - to już indywidualna ocena czytelnika.
Polecam Państwu obejrzeć wystawę i skonfrontować ją z recenzją.
1. Wystawa ma jednak oddźwięk w świecie (Europa jest niewątpliwie w świecie), niewielki, ale jednak.
2. Sztuka Friedy Kahlo była spopularyzowana przed filmem z Salmą Hayek. To raczej film "Frieda" ugruntował pozycję aktorki Hayek.
3. To, że artystka była wyznawczynią komunizmu w wersji hard, wydaje się mało istotne w odniesieniu do jej sztuki (niewiele tam propagandy i agitacji). Zatem jest to wątek istotny dla biografii, w niewielkim stopniu wobec jej malarstwa.
4. Zarzut o "wplątywanie tej artystki w kontekst współczesnej walki politycznej" (Maciej Mazurek) jest niechybnie wplątywaniem jej w taki kontekst. Po cholerę podnoszą to Anna Hryniewiecka i Maciej Mazurek, kto wie?
5. Namiętności i upodobania seksualne artystki są być może ciekawe. Pisanie o nich w recenzji wystawy może też jest ciekawe. Dla niektórych.
6. "Międzynarodowa sekta trockistów pomogła wypromować jej sztukę i legendę." (Maciej Mazurek). Być może tak jest. Bardziej jednak prawdopodobne, że: "malarstwem przekazywała w sposób bardzo czytelny kobiece elementarne emocje w myśl zasad surrealizmu i teorii psychoanalitycznej, które stopiła w jedną całość z meksykańską sztuką ludową. W sobie odkryła cały kosmos przeżyć kobiecych, dała im plastyczny wyraz, był to przede wszystkim ból, związany z chorobami." (Maciej Mazurek). To raczej w tym tkwi siła i nośność sztuki meksykańskiej artystki.
7. Wystawa jest lepsza od moich oczekiwań, na pustynnym od dziesiątków lat krajobrazie polskiej kultury jest to jednak wydarzenie. Szczególnie przez dodanie wątku polskiego.
8. Lepiej oglądać obrazy, niż zajmować się mętnymi kontekstami.