Od razu byłem "za" - mówił w porannej rozmowie Radia Poznań starosta poznański Jan Grabkowski.
Co do muzeum bardzo szybko powiedziałem: oczywiście, poproszę konkrety. Dlaczego ja mam powiedzieć, że nie chcę dofinansować Muzeum Powstania, kiedy to jest słuszna sprawa, jeżeli dofinansowujemy Teatr Muzyczny, który jest miasta, dofinansowujemy różne inne działania. Ja jestem zdania, że wszystkie samorządy, może nie kaliski, bo tam nie było powstania, powinny się dołożyć do tego
- mówił starosta.
Powiat jest skłonny przekazać pieniądze na budowę muzeum na przestrzeni dwóch, trzech lat. Na razie nie wiadomo dokładnie, jak byłaby to kwota. Na sesji padła suma pięciu milionów złotych.
Poniżej cała rozmowa w audycji Kluczowy Temat:
Łukasz Kaźmierczak: To pewnie jest taki czas, kiedy zaczynamy podsumowywać to, co się działo w ubiegłym roku. Mamy takie świeżuteńkie, to jest sesja budżetowa - już trochę plany na przyszłość. Tak się nam to wszystko ułożyło. Ja to podsumuję jednym zdaniem, takim aforyzmem znanym, zgoda buduje, panie starosto?
Jan Grabkowski: Tak, zawsze to twierdzę i więcej możemy razem niż każdy z osobna i zgoda, która jest przemyślaną zgodą, daje taki efekt, że możemy myśleć trochę dalej, niż jakbyśmy chcieli sami myśleć.
A o jakiej zgodzie mówię? Chodzi o to, że - nie wiem po raz pierwszy od jak dawna - budżet został uchwalony jednomyślnie. Sprawdziłem sobie jeszcze listę nazwisk, bo może gdzieś tam jakaś pomyłka, myślałem sobie, że może jakiś radny powie: nie, nie, zagłosowałem przez pomyłkę na "tak", a tu się okazuje, że wszyscy świadomie powiedzieli, że chcą tego budżetu ponad podziałami politycznymi. Alleluja, ja takiej sytuacji nie pamiętam w samorządzie.
Powiem szczerze, że tez byłem zdziwiony, chociaż jaskółki mówiły, że tak ma być. Może też dlatego nikt się nie pomylił, bo nie przewidujemy reasumpcji w takich sytuacjach głosowania, bo każdy z radnych - podkreślamy zawsze - ma być świadom swoich obowiązków i wiedzieć, co robi na danej sesji. W związku z tym wydaje mi się, że to na pewno było jednogłośnie, nie wiem, czy jednomyślnie, ale efekt jest taki sam.
A to jest jakaś różnica?
Myślę, że troszeczkę tak.
Ale tak mówiąc kolokwialnie, mam w tym momencie wrażenie, tak filozoficznie, że patrząc na to, co się dzieje w poznańskiej Radzie Miasta, w Sejmiku, to wydaje mi się, że jesteście najmniej upolitycznieni w i tak politycznym świecie także samorządu, organem w tym momencie i myślę tutaj o wszystkich siłach politycznych.
Myślę, że tak i my, którzy sprawujemy władzę, mamy większość, czyli PO, Bezpartyjni, Samorządowcy Niezależni dla Powiatu i jedna osoba z PSL, jesteśmy z pochodzenia samorządowcami. My chcemy robić dla powiatu, dla mieszkańców powiatu, może to jest truizm, ale tak od ponad 30 lat funkcjonujemy.
Ale do tego potrzeba też opozycji zgodnej, PiS-u...
No niestety czasami było inaczej. Myślę, że ze mnie przemawia trochę to, że ja jestem po różnego rodzaju przejściach i jestem po tym wszystkim trochę bardziej ekumeniczny. Patrzę na różnego rodzaju sytuacje tak - pochylam głowę.
Tak, to miło już było w takim razie, to teraz tak naprawdę, dlaczego byliście jednomyślni? Są pewne warunki, z tego, co wiem, które postawili radni opozycji, żeby zagłosować "za" i tymi warunkami jest między innymi dofinansowanie do budowy Muzeum Powstania Wielkopolskiego. To są oczywiście rozmowy kuluarowe, także dopłaty do uczniowskich wyjazdów na wycieczki.
Tak, to wszystko oprócz może muzeum, bo nie wiedzieliśmy jeszcze, że pan minister Gliński zaoferował miastu pieniądze.
Panie starosto, już od dobrych dwóch lat...
Dobrze, ale my żyjemy w innym świecie, to nie jest nasza inwestycja, nie ma być, tylko miasta. Te pieniądze na młodzież, na ich wycieczki, tak, my to mamy w budżecie, tylko inaczej nazwane, więc dla mnie to jest żaden problem. Powiedziałem od razu: proszę bardzo, musimy to ustalić i do marca jest komisja, będą przedstawiciele wszystkich sił tak zwanych politycznych i to zrobimy. Co do muzeum bardzo szybko powiedziałem: oczywiście, poproszę konkrety. Nie wiem, czy to ma być kwota, bo tam padła, pięć milionów.
Tak, o takiej kwocie jest mowa.
Czy to będzie 6 milinów, czy cztery...
Ale gdyby było 6, to też będzie?
Budżet uchwaliliśmy, ale ten budżet z nowymi podatkami, z tak zwanym Polskim Ładem, jest kompletnie niewiadomą.
To zaraz do Polskiego Ładu wrócimy, ale panie starosto, gdybym ja był starostą poznańskim, to bym powiedział: takie warunki to ja mogę spełnić z miejsca, bo to nie wygląda mi na hołd lenny wobec Jarosława Kaczyńskiego.
Ale ja powiedziałem od razu: panie przewodniczący - do kolegi z jedynie słusznej dzisiaj rządzącej partii, oczywiście. Dlaczego ja mam powiedzieć, że nie chcę dofinansować Muzeum Powstania, kiedy to jest słuszna sprawa, jeżeli dofinansowujemy Teatr Muzyczny, który jest miasta, dofinansowujemy różne inne działania. Przecież w tym budżecie, który uchwaliliśmy, jest też dofinansowanie urządzeń, które trafią do szpitala na Polną, do szpitala Klinicznego, żeby panie - a jest ponad 50 procent pań z powiatu poznańskiego - leczą się w tej klinice. To dlaczego tego nie mamy zrobić, prawda.
Panie starosto, bo mam wrażenie, że to nie jest takie jednomyślne. Niby każdy samorządowiec mówi, że to powinno być muzeum, które powinno też być nasze, tu wielkopolskie, nie tylko poznańskie, powinniśmy się do tego podokładać, ale są tacy, którzy mówią: dobrze, zobaczymy, poczekamy.
To był mój pomysł w rozmowie przecież. Mówię, ja jestem zdania, że wszystkie samorządy, może nie kaliski, bo tam nie było powstania, powinny się dołożyć do tego. Mamy Muzeum Powstania w Tarnowie Podgórnym, o tym też trzeba pamiętać, ale jeżeli będzie taka inicjatywa, będą twarde jednoznaczne przesłanki do tego, byśmy podjęli uchwałę, będziemy mieli środki finansowe, to na przestrzeni jakiegoś tam czasu - dwóch, trzech lat, dofinansowujemy. Ja to mówię publicznie dzisiaj, ponieważ idea jest słuszna i nie po to marszałek Woźniak i samorząd województwa tak długo zabiega, byliśmy - nasza delegacja była w Warszawie, ja wymarzłem w poniedziałek przed pomnikiem nieprawdopodobnie, ale uważam, że jest to niezwykle ważna rocznica i trzeba ją hołubić, bo ja ludzie pamiętać o tym.
No tak, tak, tylko dlaczego w takim razie Jacek Jaśkowiak nagle robi stop, mówi: nie mamy tych pieniędzy, a gdyby tak pogrzebać, to znalazłyby się.
Panie redaktorze, Polski Ład zabiera teoretycznie miastu prawie 300 mln złotych, nam 50.
A ile daje?
Nie wiadomo, czy da, bo to jest na zasadzie subwencji, nie mamy dochodów własnych. Mogę tutaj wyliczyć wszystkie zagrożenia.
Ale już wiemy, co z Polskiego Ładu dostaniecie, chociażby na infrastrukturę drogową. Sam pan wymieniał u nas.
Tyle, ile nam zabierają z budżetu, to jest sto milionów, bo 50 mln z dochodów własnych, z udziału w PICie i 54 mln "janosika" płacimy.
Na janosikowe...
Ja nie potrzebuję żadnej subwencji zewnętrznej, by realizować moje inwestycje, bo ja więcej wpłacam niż wypłacam.
No dobrze, ale wiadomo, że są takie rzeczy, do których się dopłaca, taką rzeczą jest np. oświata.
To oczywiste.
Ona z założenia miała być taka, że jest dotacja, ale ona ma nie pokrywać wszystkiego.
Miałby tak zwany bon oświatowy i miał iść za uczniem.
I tak 30 lat idzie za uczniem...
Każdy rząd miał dokładnie to samo. Na przyszły rok mamy sto mln po stronie wydatków na oświatę. 63 mln mamy subwencji oświatowej, a 74 mln mniej więcej wydajemy na wynagrodzenia nauczycieli. 10 czy 12 mln mamy deficytu na samych wynagrodzeniach.
Dobrze, ale panie starosto, jeśli pan mówi o tych 50 mln, które tracicie z budżetu, to jeżeli liczymy, opozycja podkreśla, że ponad 26 mln przyjęliście do budżetu na sesji powiatu. To są pieniądze z Polskiego Ładu. Są pieniądze przecież te inwestycyjne, tak, jak mówię, przebudowa drogi Tulce - Kostrzyn, jest ten odcinek Dopiewo - Dąbrówka. Kiedyś nawet o tym mówiliśmy w studiu, że to jest przy takim rozroście Dąbrówki, potężna rzecz.
Panie redaktorze, jak ja mam własne pieniądze, to my dysponujemy, planujemy, twarde planowanie. Mamy przychody, a jeżeli ja nie mam z własnych przychodów, ponieważ nawet nasze własne dochody obniżono, bo mamy 181 mln z udziału w PICie, a miało być 190 kilka i jedną dwunastą co miesiąc mamy dostawać. Nie, ja wolę, to, co było, ponieważ to są nasze twarde dochody.
Ale nie można powiedzieć, że się 50 mln traci, jeżeli jednocześnie dostaje się dwadzieścia ileś, trzydzieści. To można powiedzieć, że się kilkanaście mln traci. Wtedy jest to uczciwe.
Jeszcze nie dostaliśmy tych pieniędzy, one są przyszłe, ale niepewne, a dochód twardo określa jaki jest procent udziału w dochodach z PIT-u, jest twardy, jednoznaczny.
Czyli pan mówi jak misiu: nie z pewnością, tylko być może.
Ja powiedziałem, że ja dzisiaj nie mogę podejmować żadnych decyzji, bo nie wiem, jak to będzie wyglądało.
To panie starosto, kroimy teraz budżet. To jakie decyzje można podjąć? Wiemy, że te pieniądze największe idą jak zawsze na infrastrukturę drogową. Jest wiadukt w Kobylnicy wpisany.
Powiem tak: śmiano się z tego wiaduktu, co to za wiadukt jak droga idzie w tunelu.
Śmiać to się można, jak się tam nie stoi w korkach.
Ale to nie o to chodzi, tylko tunel jest szczególnym rodzajem wiaduktu, ponieważ tam mamy tunel drogowy, a wiadukt kolejowy, bo kolej idzie nad, ale gdyby droga szła nad, to mamy kolej pod spodem biegnącą w tunelu. Należy najpierw poczytać, pozastanawiać się, a potem się śmiać.
Ja się nie śmiałem.
Ale mówię o tym, bo były komentarze internautów gdzieś tam. Prawie 50 mln ta inwestycja - zaprojektuj i wybuduj - jest taki przetarg ogłoszony i już jest zrealizowany i mam nadzieję, że to się uda. Straszne problemy mamy na Grunwaldzkiej, ale to realizuje na nasze zlecenie miasto, ale cały czas współpracujemy.
A deadline idzie, bo 2023 rok na Grunwaldzkiej, ja się boję przyznam szczerze z uwagi na to, co się tam dzieje.
Też się boję, dlatego się włączyliśmy, zresztą na prośbę pana prezydenta Wiśniewskiego, żebyśmy współpracowali, bo też nasze służby wydają pozwolenia, ale tam jakaś kolizja z planem, były problemy z koleją, energetyką, z gestorami sieci, więc to jest olbrzymie zadanie, które trzeba zrealizować, ale musimy to zrobić. Na drogi prawie 109 mln, wiele ważnych inwestycji, ale te dwie najważniejsze, także obwodnica Swarzędza od ronda na ulicy Średzkiej do nowego wiaduktu.
Szkoda, że ona była jeszcze w powijakach wtedy, kiedy był Polski Ład ogłaszany, zresztą będą kolejne wnioski.
My zgłaszaliśmy pewne drogi - nie dostaliśmy.
Można było mieć sto procent dofinansowania...
Zgłaszamy do każdego programu, który jest zgłaszany przez rząd, inwestycje do realizacji, ponieważ mamy tyle projektów, że zgłaszamy.
I jest jedna rzecz, znowu będzie miło, która mi się spodobała w pańskiej wypowiedzi. To jest to, że im bardziej zasobny samorząd, tym większe środki powinien dawać na pomoc społeczną. Ja mam wrażenie, że to jest w takiej hierarchii zwyczajnej samorządów rzecz, którą można, ale nie trzeba.
Absolutnie to jest coś, pod czym podpisuję się dwoma rękoma. Oczywiście nie byłem taki od samego początku, gdy zacząłem pracować w samorządzie, ale byłem młody, technokrata...
Czyli dojrzał pan?
Mam wykształcenie inżynierskie...
Ale inżynier to też wrażliwy człowiek.
Dla urządzeń, pracowałem 15 lat w elektrowni, zarządzałem ruchem elektrycznym.
To, co tam samotna matka, tutaj maszyny...
Powiem tak: ludzie potrzebujący. Budując Dom Pomocy Społecznej, nasze domy dziecka, rodziny zastępcze - tam, jak się wejdzie, to trzeba tylko rozsupłać. My na ten cel wydajemy w przyszłym roku 62 mln złotych.
To proszę sobie w takim razie porównać z budową infrastruktury, to jest rzeczywiście duża kwota pieniędzy.
Dużo, ale uważam - no Powiatowy Urząd Pracy w tym wszystkim, to jest coś nowego, co robimy, Dom dla Samotnych Rodziców, kobiet w ciąży, środki wspomagania rodziny, programy profilaktyczne. Jesteśmy jednym z nielicznych samorządów, który finansuje od kilkunastu lat szczepienia przeciwko wirusowi HPV i dziewczynki i chłopców szczepimy. To jest na skalę Polski projekt, który robimy.
To jest ten kolejny duży kawałek tortu. Nie wystarczy nam czasu, by o wszystkich powiedzieć. PKS, bo to mamy świeżą informację, a muszę to zmieścić. Miasto przekazało i autobusy i teren dworca dawnego PKS i teraz tak się zastanawiam - kukułcze jajo czy szansa? Bo ja słyszałem tę ulgę w głosie wiceprezydenta Gussa, że schodzi z nas balast.
Powiem tak: jak była propozycja rządu, żeby przekazać, bo pozbywano się wszędzie PKS-ów, do mnie też dotarła ta propozycja - za mali jesteśmy, niech to weźmie miasto, na terenie miasta jest siedziba, jest duży dworzec.
Wydawałoby się logiczne.
Marszałek też stwierdził, że nie. Tylko, że wydaje mi się, że wtedy nie było pomysłu na to, bo już wtedy pan prezydent ówczesny - może miał inny pomysł, na dzisiaj co Jaśkowiak winien, jak zobaczył, że mu spółka pada, przynosi straty, cześć zysku ze sprzedaży dworca zaczął konsumować na pokrywanie strat i mówi: za chwilę upadłość będziemy musieli ogłosić i ogłasza. Mówię: panie prezydencie, to proszę chwilę zaczekać, zrobimy to tak, bo będzie wykluczenie transportowe. W powiecie poznańskim 10 tysięcy osób byłoby wykluczonych.
Więc o to chodzi, straty muszą być, panie starosto.
Mówię: zróbmy to tak, że my to poprowadzimy.
Zakładając stratę. Wiadomo, że transport publiczny jest deficytowy.
Zrobiliśmy porozumienie jako pięć powiatów, gminy się składały i do tego porozumienia 10 mln dopłynęło do PKS-u. Dziś mamy Związek Powiatowo-Gminny, który dostał sto procent akcji od pana prezydenta, a pan prezydent z miastem Poznań jest w składzie tego związku. No co lepszego?
Oby było przede wszystkim więcej tych podmiotów, bo tam na razie nie zatrzymują się autobusy.
To, co powiedzieliśmy na początku, powiemy na końcu: razem możemy więcej.
I z takim hasłem wchodzimy w Nowy Rok.