NA ANTENIE: TAKE MY BREATH AWAY (TOP GUN 1986)/BERLIN (OSCAR ZA PIOSENKE 1986)
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Ideologia kazała władzom Warszawy zapalić czerwone światło dla Marszu Niepodległości - mówi prof. J. Żaryn

Publikacja: 10.11.2021 g.10:45  Aktualizacja: 10.11.2021 g.15:53 Jacek Butlewski
Poznań
Historyk, dyrektor Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego, profesor Jan Żaryn był gościem Porannej Rozmowy Radia Poznań.
Jan Żaryn - Mateusz Marek - PAP
Fot. Mateusz Marek (PAP)

Profesor Jan Żaryn uważa prezydenta stolicy za człowieka "wyjątkowo nietolerancyjnego", stąd zakaz.

Samorządność w Polsce jest bardzo rozbudowana, jeśli chodzi o kompetencje i oczywiście Rafał Trzaskowski jako osoba wyjątkowo nietolerancyjna, czyli nieposiadająca tej zdolności uznania, że marsze, które nie są wpisane w jego światopogląd też mają prawo istnienia, wycofał taką możliwość funkcjonowania w skali społecznej i publicznej

- mówił prof. Żaryn.

"Marsz Niepodległości jest bardzo pozytywnym dziełem, takim dawaniem świadectwa patriotyzmu" - mówi prof. Jan Żaryn. Zapewnia, że będzie na nim obecny także w tym roku, podobnie zresztą, jak w latach ubiegłych.

Cała rozmowa w audycji Kluczowy Temat poniżej. A sam marsz rozpocznie się o 13:00 na rondzie Rondzie Dmowskiego w Warszawie.

Łukasz Kaźmierczak: To są ojcowie niepodległości - Dmowski i Paderewski. Trudno nie mówić o tym w kontekście bieżącym. Mamy szczególnie święto, obchodzone w warunkach, jakich od lat nie było. Nie było takiej mocnej presji z zewnątrz, bezpośredniego zagrożenia wschodniej granicy.

Prof. Jan Żaryn: Być może z tego powodu będą to ważne obchody, chociaż chciałbym przede wszystkim, żeby obchody się wpisywały w tradycję polską, czyli tradycję przeżywania historii dawnej, która daje nam wiedzę na temat wspaniałych ojców niepodległości, którzy cały swój wysiłek, wszystkie talenty przekazali, oddali na rzecz odzyskiwania niepodległości. To była niezwykła miara patriotyzmu zbiorowego, zakończonego sukcesem. Ta bieżąca rzeczywistość i ocena postaw Polaków budzi niepokój. Jeśli chodzi o postawę władz polski, to z większymi czy mniejszymi błędami, ale czyni to, co należy. Nie oglądając się na zewnętrznych twórców polityki polskiej, sami podejmują decyzje, broniąc granic. Nie to samo mogę powiedzieć o opozycji, która zmienia poglądy, w zależności od mocodawców brukselskich. To strasznie przykre, jak się patrzy na zmianę o 180 stopni narracji bez odpowiedzialności za to, co się mówiło i czyniło jeszcze parę dni temu, a powodem jest nie to, żeby się zmieniła sytuacja na granicy, tylko powodem jest zmiana zdania Brukseli, która uznała, że trzeba bronić Polski.

Cała ta sytuacja pobudza do różnych analogii z przeszłości. Publicysta Piotr Semka powiedział, że mamy do czynienia z najbardziej poważnym zagrożeniem dla suwerenności, chyba od 1981 roku, kiedy Polsce groziła sowiecka inwazja. Pan znajduje podobne analogie?

Wszystko jest podobne i różni się od siebie. Ta analogia nie jest do końca właściwa, bo nie żyjemy w państwie, które należy do Układu Warszawskiego, tylko należy do NATO, więc mamy pewną świadomość sojuszy, które są poddawane próbie i UE stanęła na wysokości zadania, wydaje się, że Pakt Północnoatlantycki także. Mamy innych sojuszników zewnętrznych, ale podobieństwo polega na tym, że Rosja, tym razem za pośrednictwem Białorusi, jest cały czas nastawiona na ujarzmianie Europy Środkowo-Wschodniej - na poziomie wojny energetycznej, na poziomie budowy agentury wpływu, a dzisiaj poza kwestią imigrantów sposobem atakowania Polski jest próba zauważenia u doradców Putina, że naród polski jest wewnętrznie niestabilny, jeśli chodzi o przynależność do najważniejszych wartości. Polacy mają kłopot z pojęciem walki o swoją niezależność, ponieważ - albo żeśmy się zmęczyli naszym położeniem geograficznym i chcemy oddać władzę nad nami w inne rejony świata albo zostaliśmy poddani zbiorowemu amokowi, z którego nie możemy wyjść - uznajemy, że świat zawsze będzie tak ułożony, że nie grozi nam niebezpieczeństwo.

To bardzo pesymistycznie brzmi. Wczoraj poznańska rada miejska nie przyjęła stanowiska popierającego działanie służb na granicy. PiS zgłaszał, KO ma większość w radzie. Ja w tej uchwale nie znajduję niczego, co byłoby polityczne, było propaństwowe.

No właśnie. Prawdopodobnie już dzisiaj te uchwały byłyby podpisane przez przedstawicieli opozycji, bo zmieniła się narracja płynąca z Brukseli i żołnierze polscy są żołnierzami broniącymi granic UE, tylko, że to wstyd, że mamy znaczącą część polskich elit, które nie są zdolne do bycia patriotami. Albo się kocha ojczyznę, albo nie. To podstawa rozumowania swojego miejsca, nie ma obowiązku bycia Polakiem. Jest bardzo wielu ludzi, całe środowiska, które nie mają wewnętrznej ochoty do prezentowania swojej miłości do ojczyzny i Polski.

Jak Pan Profesor skomentuje całe to zamieszanie, które się wytworzyło wokół Marszu Niepodległości? Najpierw miało być to zgromadzenie cykliczne, była decyzja Rafała Trzaskowskiego, który zabronił, potem - po batalii sądowej - to zostało utrzymane, ten zakaz. A wczoraj dowiedzieliśmy się, że szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych objął Marsz swoim patronatem, nadał charakter państwowy.

Zastosowano mechanizm, który w 2018 roku zdał egzamin, kiedy środowisko społeczne doszło do wniosku, że państwo i jego instytucje (z prezydentem na czele) są w stanie jako jedyne ochronić tę społeczną inicjatywę. Wówczas nadano Marszowi charakter państwowy, co wynika z kolei z postawy ideologicznej także władz miasta Warszawy. Samorządność w Polsce jest bardzo rozbudowana, jeśli chodzi o kompetencje i oczywiście Rafał Trzaskowski jako osoba wyjątkowo nietolerancyjna, który uznaje, że marsze niewpisane w jego światopogląd nie mają prawa istnienia. Wycofał taką możliwość funkcjonowania w skali społecznej Marszu.

Prezydent Trzaskowski mówi, że tam będzie propagowany ustrój totalitarny i nacjonalistyczne, faszystowskie hasła.

Staliniści też określali definicję faszyzmu i miała być jedyną obowiązującą. Jeżeli kogoś tak określano, to trafiał do więzień. To mniej więcej ten sam styl rozumowania prezydenta Trzaskowskiego. On jest niezdolny do bycia tolerancyjnym, do uznawania, że w sferze publicznej, nad którą on ma władzę, może funkcjonować jakaś struktura, jakieś dzieło, które nie mieści się w jego światopoglądzie.

Porozmawiajmy też o Romanie Dmowskim, współpatronie Pana instytutu. W Warszawie toczy się debata nad zmianą ronda im. Romana Dmowskiego. To ma być rondo praw kobiet. Co ten Dmowski przeszkadza? Można mu różne rzeczy zarzucać, ale był współtwórcą niepodległej Polski.

Roman Dmowski przez lewicę jest zakwalifikowany jako faszysta i współgrający z Hitlerem. Taki oni mają pogląd - albo kłamią na zewnątrz, albo tak myślą i są wtedy ignorantami. Ci ludzie, nie mając wiedzy, mają władzę. Tylnymi drzwiami próbują zmienić albo nazwę ronda Dmowskiego, albo zrobić z tego skrzyżowanie, co wpłynie (negatywnie) na komunikację w Warszawie. I można się znowu pochylić nad warszawiakami, że wybrali (nie ja) na prezydenta Warszawy człowieka, który nawet komunikację włącza do kwestii ideologicznej.

Czy Pan się wybiera jutro na marsz? Wiem, że prezydent i premier nie idą. Marsz nie jest takim marszem rządowym, bo organizowały go środowiska związane z Konfederacją i na prawo od Konfederacji.

Ja jestem od początku Marszu Niepodległości - w komitecie honorowym. W nim byłem i byłem świadomy współtworzenia Marszu, za tym się nic nie kryje, poza tym, że oddaje się swoje nazwisko i ewentualnie autorytet na rzecz pozytywnego dzieła. Marsz Niepodległości jest bardzo pozytywnym dziełem, takim dawaniem świadectwa patriotyzmu i co roku jestem jako indywidualna osoba. Tak będzie też w tym roku, chociaż mój instytut ma inny program - o 11:30 zapraszamy pod pomnik Romana Dmowskiego i Wojciecha Korfantego, bo to są dwa pomniki obok siebie, tam będziemy składać kwiaty, potem przechodzimy do pomnika Ignacego Jana Paderewskiego. Paderewski był mocno związany z Wielkopolską - to wiedzą wszyscy, ale nie wszyscy wiedzą, że Roman Dmowski, poza tym, że miał doktorat honoris causa Uniwersytetu Poznańskiego, to także mieszkał w Chludowie, gdzie werbiści modlą się za spokój duszy Romana Dmowskiego.

https://radiopoznan.fm/n/NatSKS
KOMENTARZE 0