NA ANTENIE: Muzyczny Merkury
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Prof. A. Nalaskowski: Ruszyła cała machineria, która wyszukuje na mnie jakieś haki

Publikacja: 20.09.2019 g.15:00  Aktualizacja: 21.09.2019 g.13:13
Poznań
Gościem "Kluczowego Tematu" był profesor Aleksander Nalaskowski.
Aleksander Nalaskowski - Wikipedia
Fot. Wikipedia

Profesor Aleksander Nalaskowski został zawieszony w obowiązkach akademickich po tym, jak opublikował felieton, w którym, pisał o gwałcie popełnionym na przestrzeni publicznej przez środowiska LGBT. Tłumaczył później, że chodziło o siłą narzucone postulaty i obrazy przez działaczy ideologii LGBT. Krytycznie zawieszenie profesora Nalaskowskiego ocenili m.in. wicepremier i minister nauki Jarosław Gowin, szef Rady Mediów Narodowych i poseł PiS Krzysztof Czabański oraz biskup włocławski Wiesław Mering.

Poniżej rozmowa z prof. Nalaskowskim, którą prowadziła Krystyna Różańska-Gorgolewska.

K.R.G
- W studiu gość, profesor zwyczajny doktor habilitowany nauk humanistycznych o specjalności pedagogika ogólna, Uniwersytet Mikołaja Kopernika, profesor Aleksander Nalaskowski. Dzień Dobry

A.N
- Dzień Dobry, dzień dobry Pani, dzień dobry Państwu.

K.R.G
- Mogę mówić, że Uniwersytetu Mikołaja Kopernika?

A.N
- Zdecydowanie tak, w tej chwili już tak.

K.R.G.
- W tej chwili już tak, bo pan profesor został odwieszony, bo był zawieszony na trzy miesiące w swojej działalności naukowej za to, że napisał felieton do tygodnika Sieci, felieton opisujący jego refleksje dotyczące środowisk LGBT. Jeszcze raz by Pan Profesor napisał po tym wszystkim ten felieton?

A.N.
- Może napisałbym ostrzej. Ja nie pisałem o środowiskach LGBT, one stosunkowo mało mnie interesują i nie leżą również w obszarze moich zainteresowań, ja pisałem o marszach, o publicznym manifestowaniu, o tym karnawale LGBT, który przetacza się przy pomocy takich wędrownych, dowożonych autokarami, często (to widziałem w Białymstoku, siedem autokarów na obcych rejestracjach), uczestników. I to tacy ludzie, którzy się pojawili i gwałcili tę tożsamość symboliczną tych miast. Na Podlasiu było to szczególnie dotkliwe. Ja znam Podlasie dobrze, ja mam stamtąd żonę. Od czterdziestu lat właściwie mógłbym być przewodnikiem po Podlasiu. To jest, jak wiemy, teren konserwatywny, teren bardzo wiejski, a więc ta tożsamość, natura chłopska ma tutaj decydującą rolę. Jest to teren, który jest bardzo pobożny. Tam rzeczywiście religijność na Podlasiu, zwłaszcza w małych miejscowościach jest absolutnie wyjątkowa.

K. R. G
- Uważa Pan Profesor, że specjalnie takie miejsce wybierają te ruchy?

A. N
- Tak. I dlatego to jest gwałt. To jest rodzaj takiego sadystycznego gwałtu na kimś niewinnym. Podlasie pod tym względem jest niewinne.

K. R. G
- Ale to znaczy, że mieszkańcy Podlasia takich osób, które są na marszach równości, czyli na przykład panów ze stanikami na głowie, upudrowanych na biało, albo panów w szpilkach...

A.N.
- Panów udających zakonnice całujące, albo dwóch panów jakby udających kopulację to właśnie owi gogusie w rurkach, których opisałem. Ja tam stałem za tym szpalerem i ci maszerujący, tak radośnie pokazywali mi środkowy palec, tak zwanego "fucka, na zasadzie "i co nam zrobisz", jak w "Misiu": "i co nam Pan zrobi, nie mamy Pańskiego płaszcza". Za murem policji i policja była po to, żeby mnie pacyfikować, bo przecież oni byli w pokojowej manifestacji, prawda. Zresztą, jeśli Pani pozwoli, tylko taki wątek. Ja poruszyłem to trzy tygodnie wcześniej w tekście takim obszernym wSieci, to nie był felieton, bardzo poważny tekst pod tytułem "Białystok i okolice". Na przykład postulowałem (nadal bym to postulował), żeby zdelegalizować organizacje LGBT. Żeby zdelegalizować możliwość robienia takich marszów. Żeby LGBT zaliczyć do szkodliwych, tak samo jak (organizacje) komunistyczne, czy faszystowskie.

K. R. G
- Za tym, że są to grupy zorganizowane przemawia również to, że jeśli są organizowane w tym samym terminie w dwóch miastach to się okazuje, że na jeden z takich marszy przyszła tylko jedna osoba, bo wszyscy pojechali na marsz do innego miasta...

A. N.
- Tak...

K. R. G
- Czyli świadczyłoby to o tym, że takich środowisk w tych miastach nie ma.

A. N
- Właściwie wszystkie ważniejsze tytuły gazet lokalnych w całej Polsce należą do niemieckiego koncernu i mają ten sam krój, ten sam wygląd stron internetowych i donoszą w tym samym tonie. Na przykład jedna z gazet na naszym terenie, manifestację sześciu dziewczyn ubranych na czarno, tak zwane "dziewuchy-dziewuchom", czy coś takiego, przedstawiła w galerii trzydziestu siedmiu zdjęć. To jeszcze tylko brakowało zdjęć rentgenowskich. Siedem dziewcząt na trzydziestu siedmiu zdjęciach po kolei pokazane jak to manifestowały.

K. R. G.
- Panie Profesorze, tygodnik Sieci to nie jest tygodnik UMK, tak? Bo został Pan ukarany za felieton. Czy ktoś Pana pozwał? Czy jakaś osoba cywilna, czy Pana pozwała za te słowa?

A. N.
- Jeszcze jest czas, jeszcze nie dostałem. Myślę, że jakieś pozwy mogą się tam szykować, będę się bronił, tak jak było kilka lat temu, kiedy napisałem, że jestem przeciwny adopcji dzieci przez pary homoseksualne, bo w ten sposób homoseksualizm będzie się (cała nauka mi to podpowiada), będzie się reprodukował, no to pozwano mnie, proces się toczył dwa lata w Warszawie z artykułu 212, czyli tak zwanej "mowy nienawiści". "Mowa nienawiści" to jest nic innego jak kompendium wiedzy o cenzurze. Okazało się, że zostałem uniewinniony, ponieważ ja nie obraziłem nikogo, a wyraziłem tylko opinię. Tak to było. Tak, że to nie pierwszyzna. Myślę, że będą jakieś pozwy.

K. R. G.
- A to, co Pana Profesora spotkało, czyli to zawieszenie, to taki instytucjonalny atak na wolność słowa? Bo ja się boję tego troszeczkę, że profesor Andrzej Tretyn to jest też osoba, która pełni pewną funkcję, on jest wiceprzewodniczącym Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich w kadencji 2016-2020. Zrzesza ta konferencja 107 uczelni akademickich i się boję, że takie postawy jak profesora Andrzeja Tretyna będą pewnym wyznacznikiem dla innych rektorów w całej Polsce.

A. N.
- Myślę, że teraz już nie. No, ta sama konferencja rektorów poparła głos rektora Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, który bardzo ostro potępił arcybiskupa Jędraszewskiego, również w ostrych słowach i ta konferencja poparła go. Ja nie chciałbym się wypowiadać o ciele, którego nie znam. Nigdy nie byłem rektorem żadnej uczelni, w związku z tym nie wiem jak tam wyglądają obrady, jakie są głosy i tak dalej.

K. R. G
- Ale panowie rektorzy mają takie stowarzyszenie i jednym z członków władz tej konferencji jest profesor Andrzej Tretyn.

A. N.
- To jest ważna instytucja w życiu akademickim. Od niej wiele rzeczy zależy, natomiast pan profesor Andrzej Tretyn...ja nie chciałbym tego komentować, bo to jest w ogóle ja ubolewam, że ta sprawa wydostała się, ona by miała zupełnie inny wydźwięk, gdyby rzecznicy UMK nie pobiegli z tym do prasy, do Gazety Wyborczej lokalnej i tak dalej. Gdyby to zostało tak jak powinno zostać między podwładnym a przełożonym, między pracownikiem a pracodawcą. Tym czasem to ujrzało światło dzienne i wywołało zupełnie niekontrolowaną erupcję, z jednej strony ogromną, bo na hasztagu #muremzaprofesorem prawie trzydzieści trzy tysiące podpisów, a jeszcze mnóstwo maili organizacji, od hierarchów kościelnych, tego wszystkiego, wspierających mnie, buntujących się przeciwko zawieszeniu z tego powodu.

K. R. G.
- Powiem też więcej, szef Rady Mediów Narodowych Krzysztof Czabański interweniował u premiera Mateusza Morawieckiego w sprawie zawieszenia Pana.

A. N.
- Ja tylko powiem rzecz następującą: zdarza się, że pracownicy robią plagiaty i nie bywają zawieszeni. To jest skaza na godności profesora, zrobić plagiat.

K. R. G.
- Bo zarzut wobec Pana Profesora był taki, że to jest niezgodne z godnością profesora.

A. N.
- Tak. Ja już to kiedyś powiedziałem: wolno robić plagiaty i to jest zgodne, wolno być tajnym współpracownikiem przez wiele lat i donosić na kolegów i to jest zgodne i można pracować, byle nie pełnić funkcji, ale można pracować i odbierać nawet nagrody od rektorów za długoletnie wspieranie uczelni, czy jakoś tak...

K. R. G.
- Albo można jak profesor Joanna Senyszyn napisać na portalu społecznościowym, że żołnierze wyklęci to byli "gwałciciele i zbrodniarze zabijający dzieci" i na nią żadne represje nie spadły.

A. N.
- Stała się przez to gwiazdą mediów lewicowych. Ja nie wywołałem tego konfliktu. Ja naprawdę napisałem tylko felieton, który miał 4830 znaków i to było wszystko co napisałem, to był cały mój udział. Reszta się działa bez mojego udziału, zarówno to poparcie masowe; niestety docierał również do mnie hejt, czy też nawet pogróżki. Takie dwie zapamiętałem: "czy Twoja wnuczka chodzi do szkoły: i tutaj wymieniona nazwa i druga: "wiemy, że masz nowe autko, nie szkoda Ci go, gdyby się spaliło?" Więc dostawałem takie pogróżki, ale lokalna gazeta poinformowała tylko o pogróżkach w stosunku do rektora. Nie odpowiadam ani za hejt na siebie, ani za hejt na rektora. Również nie inicjowałem żadnej z tych akcji poparcia. Mało tego, byłem nimi zdumiony i przyjmowałem z ogromną pokorą. Ja nie jestem typem bohatera.

K. R. G.
- To może być przyczynek do dyskusji na temat wolności słowa na uczelniach?

A. N.
- W ogóle o stanie wolności słowa, bo gdzieś tam zostaje zawieszony prowincjonalny profesor za felieton, który de facto jest utworem literackim. Można by tu zrobić analizę, czy felieton można napiętnować, a z drugiej strony w Internecie można wypisywać nieprawdopodobne rzeczy i tego nikt nie tropi i nie próbuje ukarać. Można grozić, poniżać, kłamać, jak to się mówi "fejkować", wymyślać fakty. Myślę, że ruszyła cała machineria, która na mnie jakieś haki wyszukuje. Między innymi wiem, ze próbowano dotrzeć do IPN-u czy nie byłem tajnym współpracownikiem. Wszystkie ręce na pokład.

K. R. G.
- Wydaje się, że tutaj nasza obecna władza stoi na Straży tej wolności słowa, bo i Jarosław Gowin jak i doradca prezydenta profesor Andrzej Zybertowicz i wspomniany Krzysztof Czabański, oni się też tutaj za panem ujęli, no więc chyba sobie trzeba tylko życzyć, żeby władza pilnowała tego, żeby wolność słowa była jednak zachowana w Polsce.

A. N.
- Jakakolwiek dyskusja w wolności słowa jest niezwykle ważna. Taka konfekcjonowana wolność słowa, że co innego wolno trollowi, a co innego profesorowi, to albo jest wolność słowa, albo jej nie ma. Albo coś jest, albo nie ma. Nie ma reguły z wyjątkami. Bo jeżeli są wyjątki, to znaczy, że nie mamy do czynienia z regułą.

K. R. G.
- Bardzo dziękuję, gościem Kluczowego tematu był profesor Aleksander Nalaskowski.

A. N.
- Dziękuję bardzo...

https://radiopoznan.fm/n/X2dfWG
KOMENTARZE 1
Piotr Pażucha
Pozhoga 20.09.2019 godz. 16:31
Wot i cała (?) prawda o wolności słowa a'la mainstreamowe media i ich ulubieńcy.