NA ANTENIE: Ramówkowy spekulant
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

"Solidarność" domaga się 20 proc. podwyżki dla sfery budżetowej

Publikacja: 03.10.2022 g.10:47  Aktualizacja: 03.10.2022 g.13:18 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
20-procentowej podwyżki dla pracowników sfery finansów publicznych domaga się w przyszłym roku Solidarność. Rząd zapisał w projekcie budżetu wzrost płac o około 8-u procent.
jarosław lange - Wojtek Wardejn - Radio Poznań
Fot. Wojtek Wardejn (Radio Poznań)

"Te podwyżki, które były na przestrzeni ostatnich kilku lat, niestety nie nadążały - biorąc pod uwagę poziom inflacji i realnie pensje były coraz mniejsze" - mówił w porannej rozmowie Radia Poznań szef Wielkopolskiej Solidarności Jarosław Lange...

Obliczyliśmy rok do roku, jak to wyglądało, jak wyglądała siła nabywcza i wychodzi na to, że żeby tu doskoczyć do tego poziomu, który był jeszcze wiele lat temu, mówimy tu o podwyżce na poziomie 20 procent. To nie jest podwyżka dla tychże pracowników, która im nagle skokowo zmieni sytuację. To jest tylko coś co powoduje, że gonimy ogon, nic więcej.

Jarosław Lange mówił też, w przyszłym roku minimalne wynagrodzenie w Polsce przekroczy poziom 50. procent średniego wynagrodzenia w gospodarce. O to związkowcy zabiegali od lat i choć ekonomiści podkreślają, że każdy dodatkowe pieniądze na rynku napędzają inflację, to związki zawodowe są po to, by patrzeć na życie człowieka, na jego możliwości zakupu podstawowych towarów i przeżycia z miesiąca na miesiąc - podkreślał gość porannej rozmowy.

Cała rozmowa z Jarosławem Lange:

Łukasz Kaźmierczak: W poniedziałkowy poranek zapraszam na rozmowę z przewodniczącym Regionu Wielkopolskiego NSZZ Solidarność Jarosławem Lange. Pewnie z każdym rozmówcą, z którym rozmawiam w tej chwili, zaczynam od Rosji. Obserwuję to, co się dzieje w tamtejszym społeczeństwie po tej decyzji i mobilizacji, te drobne próby protestów, ucieczki z kraju i tak się zastanawiam, czy w Rosji możliwe jest coś takiego, jak zbiorowe nieposłuszeństwo, strajk generalny i kto miałby w ogóle coś takiego zrobić.

Jarosław Lange: Z pewnych względów dla Solidarności ten temat jest niezwykle trudny. Trudny, dlatego, że Solidarność podjęła działania, żeby wykluczyć związki zawodowe z międzynarodowych struktur związków zawodowych.

Rosyjskie związki zawodowe.

Tak, z Federacji Rosyjskiej i zrobiliśmy to rzeczywiście w formule takiej bezpośredniej, najpierw na poziomie europejskich związków zawodowych, a później przerzucając to na poziom tych międzynarodowych, światowych związków zawodowych i ku naszemu zdziwieniu — i to jest ten problem — niestety niektóre państwa Europy Zachodniej nie zdecydowały się na ten krok. To dla nas jest niezwykle zaskakujące, trudne i bolesne, ale to oznacza dokładnie tyle, że w tej materii decyzja zapadła. Nie będziemy uczestniczyli w żadnym spotkaniu jako Solidarność, tam, gdzie będą przedstawiciele związków zawodowych Federacji Rosyjskiej.

Bo ta Federacja Związków Zawodowych rosyjskich, przypomnę, ona poprała nawet oficjalnie agresję Rosji na Ukrainę.

Dokładnie tak, dlatego też nas dziwi zachowanie niektórych naszych kolegów ze związków zawodowych Europy Zachodniej i ich — tak, jak wspomniałem, ta decyzja była taka i jest taka, czyli nie będziemy uczestniczyć w spotkaniach.

Czyli, jeżeli mielibyśmy to sprowadzić do jakiejś puenty, to nie ma dużej, zorganizowanej siły, która byłaby w stanie wyprowadzić na ulice czy wyciągnąć na ulice ludzi?

Mamy rzeczywiście sytuację szczególną, dlatego, że nie widzimy tutaj po stronie, zarówno opozycji, jeżeli w ogóle tam można mówić o opozycji, ale przynajmniej po stronie narodów Federacji Rosyjskiej, jakichś sił, które mogły się przestawić i zdecydować na jakiś ruch po stronie oczywiście innej niż to obserwujemy. To jest rzeczywiście sytuacja bardzo kłopotliwa dla nas wszystkich. Ja nie sądzę, by Kreml i Putin sam zdecydował się podjąć jakąkolwiek inną decyzję. To jest mentalność człowieka Azji, a nie człowieka Europy, więc to jest zupełnie inna sytuacja.

Tak czy owak, to, co się dzieje w tej Azji, mentalnej wpływa także na to, co jest i nas u Europie. Mówimy też o zimie, która nadchodzi, pewnie wszyscy z obawami i też sobie wewnętrznie mówimy: oby ta zima była łagodna. Mówiliście o tym także pośrednio na niedawnym Walnym Zebraniu Delegatów Regionu Wielkopolskiej Solidarności. Tam padła kwestia cen prądu, które w tej chwili są zamrożone na poziomie odbiorców indywidualnych, ale macie postulaty jeszcze inne.

To prawda, ja może tylko tytułem dopowiedzenia powiem, że to było szczególne zebranie, Walne Zebranie Delegatów Wielkopolskiej Solidarności, ponieważ pandemia zakłóciła nam rytm corocznych spotkań, właśnie delegatów Walnego Zebrania Regionu Solidarności. To spotkanie odbyło się po trzyletniej przerwie, a przypomnę, mamy ponad 200 delegatów z wszystkich branż tutaj w Wielkopolsce i w sporej części kilkuset zakładów czy pół tysiąca zakładów pracy i rzeczywiście jednym z głównych, może nie jedynym, ale jednym z głównych tematów, to była kwestia dotycząca sytuacji na rynku paliw, energii i to jest przede wszystkim duży problem, patrząc z jednej strony na sytuację gospodarczą, a tutaj w Wielkopolsce i Polsce, a z drugiej strony na kondycję firm. Szczególnie patrzymy tam, gdzie mamy związek zawodowy, ale również patrzymy w różne inne miejsca, bo przecież są mikro, małe i średnie przedsiębiorstwa i wreszcie to, co jest dla nas niezwykle ważne, to utrzymanie tej dobrej kondycji po to, żeby móc zabezpieczyć miejsca pracy i to jest dla nas niezwykle ważne, a na to nakłada się jeszcze kolejna tragedia i kolejny problem, bo przecież mówimy o inflacji, która nam galopuje bardzo mocno. Dziś już wiemy i to może tu w poniedziałek rano powiedzieć, że 17,2 procent jest rzeczą naprawdę dla nas wstrząsającą, dla wszystkich i to jest duży problem. Więc mamy to nieszczęście — z jednej strony wojna i problemy energetyczne, z drugiej strony inflacja. Wszyscy próbujemy szukać najlepszych rozwiązań, ale to rzeczywiście nie jest łatwe.

Mówicie też, by zamrozić ceny dla pewnych branż przemysłowych. Ja się tak zastanawiam, jak w ogóle oceniacie te propozycje, które są w tej chwili na stole, jeśli chodzi o stronę rządową? Między innymi jest taki pomysł — mówił pan o inflacji, podobną inflację w tej chwili mają Holendrzy, dlaczego mówię o Holandii? Bo ceny energii są w tej chwili indeksowane, te, które są przedstawiane oferentom w Polsce, według giełdy holenderskiej, amsterdamskiej. Mówimy o węglu polskim, który tak naprawdę jest wydobywany u nas.

Ten temat jest oczywiście tematem dość złożonym, ja powiem tylko o elementach, które są dla nas ważne, ale też przypomnę o tym, że nie tak dawno, kilka dni temu, mieliśmy spotkanie Komisji Krajowej, na której była obecna pani minister Moskwa i też mówiliśmy o kwestiach węglowych i kwestiach dotyczących poziomu energii, gazu itd. i rzeczywiście jest pewna taka dychotomia, bo my przecież tutaj w Wielkopolsce mamy przedstawicieli, mamy członków związku, szefów organizacji, które z jednej strony to są osoby, które reprezentują taką firmę jak Gaz-system, czyli wiedzą, co się dzieje po stronie gazu, też jest ta wschodnia część Wielkopolski, to są górnicy, ale też mamy tutaj szefa sekretariatu energetyki, tego krajowego, który też funkcjonuje i teraz ta puenta. Tutaj mamy dwa problemy. Z jednej strony to jest pytanie o to, czy będzie odpowiednia ilość dostarczanego węgla i oczywiście gazu i też, czy potem będzie wytworzona odpowiednia ilość energii i to jest pytanie o to, czy wystarczy produktów, tych surowców.

Ja myślę, że wystarczy w tej chwili, tylko w jakiej cenie.

Druga rzecz to jest pytanie o cenę, bo jeżeli nawet będzie, to pytanie, za jaką cenę i tu rzeczywiście toczymy rozmowy z ministerstwem, szczególnie z panię minister Moskwą i tu rozmawiamy na ten temat, dyskutujemy na ten temat. Mamy oczywiście swoje poglądy. Uważamy oczywiście, że pewne ceny węgla, gazu powinny być zamrożone, dlatego, że to jest pewne rozwiązanie, które powoduje, że być może szczególnie dla firm energochłonnych i takich, które wytwarzają np. stal, cement, gdzie potrzebują sporej ilości energii i też dla każdego małego czy większego przedsiębiorstwa, czy firmy, ten poziom ceny energii jest niezwykle kłopotliwy. Ja powiem, że to jest też problem dla różnych instytucji, chociażby uniwersytet, wiemy, jakie są ceny w tej chwili proponowane, jeśli chodzi o energię.

To się wiąże z tymi cenami, które nie są cenami miarodajnymi. Tylko, czy wszystkim można zamrozić tak naprawdę ceny za energię? Czy to jest realne budżetowo?

Oczywiście, że to jest ogromny wysiłek dla budżetu, nie ma wątpliwości co do tego, ale proszę zwrócić uwagę, że są kraje w Europie, jak Francja, która idzie w tym kierunku, zamraża.

Francja ma energię atomową, więc trochę jest w innymi miksie.

Ja rozumiem, że to jest inna specyfika, inny miks, inaczej to wygląda, tylko to jest dziś pytanie takie: czy decydować się na ruch pod tytułem projekty osłonowe dla poszczególnych gałęzi, poszczególnych firm, dla osób fizycznych, dla gospodarstw domowych czy raczej iść w kierunku zamrożenia tej wysokości ceny węgla, czy gazu i wydaje się, że chyba bardziej rozsądnym byłoby rzeczywiście zamrożenie.

Jest jeszcze druga strona, do której możemy w tej sprawie apelować, to jest Bruksela, bo niedawno też szef całego związku Piotr Duda pisał do szefowej Komisji Europejskiej w sprawie zawieszenia systemu handlu emisjami, systemu ETS i on wręcz mówi o religii klimatycznej. Na zjeździe w Poznaniu takie słowa padły. On jest przeciwny tej religii.

Myślę, że warto powiedzieć o jednej rzeczy. Tutaj Solidarność nigdy nie była i nigdy nie będzie zwolennikiem tego, byśmy żyli w klimacie, który jest zanieczyszczony.

Nikt tego nie chce.

Co do tego nie ma wątpliwości, nikt tego nie chce, tylko jest zawsze pytanie, jak szybko pozbyć się kopciuchów, jak szybko zlikwidować to, co byśmy chcieli zlikwidować. Powtarzam to słowo: to, co też chcielibyśmy zlikwidować i oczywiście Europa narzuca pewne standardy. To są tak szybkie standardy, że nie są możliwe do realizacji. Przykład z innej branży, branży motoryzacyjnej, 2035 rok i nie będzie tradycyjnych samochodów. Pytanie, czy to w ogóle jest realne, czy to w ogóle jest możliwe? Już nie mówię o całej sieci infrastruktury.

To jest jeszcze na razie propozycja.

Inna historia, ale podaję to jako przykład jako rzeczy, które są problematyczne, a dziś, kiedy mamy wojnę za naszą wschodnią granicą, u naszych sąsiadów, kiedy mamy tę sytuację niezwykle trudną dla całej Europy i sporej części świata, jeśli chodzi o wysokość cen energii, jeszcze mamy ciągle mamy utrzymaną tę nieszczęsną giełdę i handel dwutlenkiem węgla. To jest rzecz, która po prostu powinna być od razu w Europie zmieniona, chociażby dlatego, żeby nie było tak przeogromnych napięć i problemów, które nie tylko Polska, ale cała Europa zaraz będzie miała.

Jesteśmy właściwie tuż po ujawnieniu projektu budżetu na przyszły rok. To także są postulaty, które podnosicie, domagacie się podwyżek dla budżetówki. To ma być 20 procent, rząd mówi o około 8 procentach, ale z drugiej strony mamy też zapowiedź bardzo dużej podwyżki pensji minimalnej i pytanie, czy nie za daleko idą te wasze propozycje w tym momencie ?

Warto tutaj powiedzieć o jednej rzeczy. My bardzo spokojnie czekaliśmy na wzrosty wynagrodzeń w szeroko rozumianej sferze finansów publicznych, bo to nie tylko budżetówka, tutaj rozróżniamy te dwa pojęcia i myślę, że słuchacze dobrze wiedzą, o czym mówię. Czekaliśmy bardzo długo i to długo oznaczało tyle, że te podwyżki, które były na przestrzeni ostatnich kilku lat, niestety nie nadążały, biorąc pod uwagę poziom inflacji i realnie ta pensja, jeśli chodzi o siłę nabywczą ludzi, którzy funkcjonowali w szeroko rozumianej sferze finansów publicznych, z roku na rok była coraz mniejsza i można było mówić wprost i pauperyzacji. Więc sytuacja jest taka, że obliczyliśmy rok do roku, jak to wyglądało, jak wyglądała siła nabywcza i wychodzi na to, że żeby tu doskoczyć do tego poziomu, który był jeszcze wiele lat temu, mówimy tu o podwyżce na poziomie 20 procent. To jest podwyżka dla tychże pracowników, która im nagle skokowo zmieni sytuację. To jest tylko coś, co powoduje, że gonimy ogon, nic więcej. To jest jedna rzecz. Tutaj ta historia jest jasna, a teraz kiedy spoglądamy, bo też uczestniczę w posiedzeniach Rady Dialogu Społecznego i też miałem okazję słuchać tych informacji rządu, jeśli chodzi i prowizorium budżetowe i te założenia makroekonomiczne, jak one się rozjeżdżają z punktu widzenia tego, co nam GUS dziś przedstawia.

Założenia są takie, że jeśli inflacja będzie poniżej 10 procent np. w przeszłym roku.

Jeśli rząd mówi, że inflacja będzie poniżej 10 procent, mówimy o inflacji średniorocznej za rok 2022, a dziś widzimy, że GUS opublikował informację, że jest 17, 2, to nie ma wątpliwości.

Ale mówimy o inflacji tegorocznej, a nie przyszłorocznej, a ona ma spadać.

Jeszcze jedna rzecz. Ekonomiści też mówili, że też już w tym ostatnim kwartale będzie spadała ta inflacja, bo różne będą tego powody, a okazuje się, że nie, że rośnie, ale też druga rzecz, o której chcę powiedzieć, bo to nie tylko poziom wzrostu wynagrodzenia pracowników tej sfery finansów publicznych, ale ta rzecz, która nas bardzo martwi — to jest Zakładowy Fundusz Świadczeń Socjalnych i to, jak naliczony jest ten zakładowy fundusz w budżecie, otóż on jest naliczany na poziomie roku 2020.

To znaczy, że nie uwzględnia inflacji...

Biorąc średnie wynagrodzenie w gospodarce narodowej w drugim półroczu 2019 roku, czyli mamy — jak to się mówi — trzy lata w plecy.

Dawno i nieprawda.

I to jest dawno i nieprawda, a przecież mówimy o Zakładowym Funduszu Świadczeń Socjalnych i to, czego nie rozumiemy. Z jednej strony cały pakiet osłonowy dla ludzi szczególnie tych, którzy mają trudną sytuację życiową i z drugiej strony ograniczamy środki na fundusz socjalny, który właśnie temu służy.

Tylko tak się zastanawiam, bo sporo jest tych osłon, dodatków, tarcz, są przecież niższe ceny na stacjach benzynowych, ceny podstawowych produktów są obniżone, mamy zapowiedź pensji minimalnej, ona jest nawet wyższa. Pamiętam, że dzień wcześniej szef Rady Dialogu Społecznego mówił, że podwyżki pensji minimalnej w przyszłym roku będą niższe, niż okazało się dzień później, niż rząd zakładał. Wiadomo, że są też czynniki proinflacyjne, każde dorzucenie pieniądza pośrednio do tego doprowadza, być może obracamy się w takich realiach, że gdzieś musimy powiedzieć: tyle możemy i koniec.

No tak, ekonomiści mówią wprost, że każde dorzucenia, czyli każdy wzrost wynagrodzenia, to napędzamy w ten sposób inflację i patrząc tak stricte tylko naukowo, tylko matematycznie rzecz ujmując, to trochę w tym trochę racji jest. Tylko związki zawodowe są po to, by patrzeć na życie człowieka, na jego możliwości zakupu podstawowych towarów i przeżycia z miesiąca na miesiąc. Stąd to wynagrodzenie minimalne, o którym mówimy, ono jest podwyższane, dlaczego? Dlatego, że Solidarność od wielu, wielu lat i ten postulat jest dziś realizowany, mówiła o tym, by wynagrodzenie minimalne w Polsce osiągało poziom 50 procent średniego wynagrodzenia w gospodarce narodowej.

To tak będzie w przyszłym roku.

Dziś tak będzie, z tego się bardzo cieszymy. To jest trochę więcej niż 50 procent średniego wynagrodzenia w gospodarce narodowej i to jest okej.

Mieliśmy jeszcze rozmawiać o emeryturach stażowych, biorę to jako zakładkę na kolejne spotkanie.

https://radiopoznan.fm/n/mhw92F
KOMENTARZE 0