NA ANTENIE: PICTURE OF THE MOON/GARY MOORE
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Każdego dnia doświadczam żałości osób, które nie zaszczepiły się na covid i teraz umierają - mówi dr Cofta

Publikacja: 24.12.2021 g.10:03  Aktualizacja: 24.12.2021 g.10:55 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
Doktor Szczepan Cofta - dyrektor Szpitala Tymczasowego na poznańskich targach był gościem Porannej Rozmowy Radia Poznań.

Możliwe, że około 15 pacjentów uda się dziś wypuścić do domu na święta. Większość jednak pozostanie na targach, gdzie w tej chwili leczonych jest 270 ludzi. 40 proc. to obłożnie chorzy.

"Niezaszczepieni zużywają trzy razy więcej tlenu, niż ci, którzy chorują, ale szczepili się na covid. Wielu żałuje, że nie zdecydowało się na szczepienie" - mówi doktor Cofta.

Każdego dnia doświadczając żałości osób, które się nie zaszczepiły, które są w ciężkim stanie, które umierają - mogę zaświadczyć: tak, to jest w tym momencie absolutnie logiczne (mowa o szczepieniach). Szanse z tym związane są na tyle przeważające, że nie powinno być żadnych wątpliwości. Szanse związane ze szczepieniami są o wiele większe, niż ryzyko. Byłem przy śmierci 28 osób w naszym oddziale, w ogóle przy ponad 100 śmierci - te osoby, które umierają, oczywiście część jest zaparta, ale mówią, dlaczego mnie nie przekonano do szczepień?

- mówi dr Cofta.

Około 80 osób z personelu spędzi te święta w szpitalu na targach. Zapytany o sytuację kadrową Szczepan Cofta powiedział, że "jest na styk", choć przydałoby się 10-15 lekarzy. Podziękował wszystkim pracownikom za ofiarność. Jak mówi, wielu nie pytało nawet o pieniądze, tylko od razu ruszyło na targi z pomocą.

Cała rozmowa w audycji Kluczowy Temat poniżej: 

Łukasz Kaźmierczak: Zapytam zawodowo, czy pan jeszcze do szpitala idzie?

Szczepan Cofta: Dałem się skusić, Berwińskiego jest miejscem dla mnie bliskim, ale obok jest szpital tymczasowy na MTP, to zaledwie kilkaset metrów i rzeczywiście taka powinność, zwłaszcza, że jest taki trudny czas, to po drodze wizyta w szpitalu, spojrzenie na pacjentów, taki rytuał, ale też powinność związana z wymogiem chwili - w tej chwili jest 230 pacjentów w naszym szpitalu.

Tam spędzą święta.

Część jest w takim stanie, że spróbujemy dzisiaj, żeby poszli do domu, ale tych pacjentów będzie ok. 15, ale ok. 40 proc. pacjentów jest obłożnie chorych. Staramy się, żeby ten pobyt w szpitalu nie był czymś obcym, Chrystus też przychodząc na świat, spotkał wiele obcości, nie znalazł gościny. Słowo szpital wywodzi się z gospody, gościnności.

Coś innego niż dzisiaj oznacza.

Oczywiście, w świecie korporacyjnym. Tworzymy olbrzymi organizm szpitalny, to mimo ograniczeń, okazuje się, że hale targowe, dzięki wysiłkowi ludzkiemu nie okazują się tak bardzo obce, że można ofiarować gościnność, bliskość. Boże Narodzenie wiąże się też z wyzwaniem do gościnności.

Ile osób spędzi ten dzień w pracy.

Ok. 80 osób. 15 lekarzy, kilkadziesiąt pielęgniarek, opiekunowie medyczni, pracownicy administracji. Staramy się w tym dniu minimalizować kadrę...

To świadczy o skali obłożenia.

Szpital ma 290 łóżek, nie wiemy, ile będzie przyjęć. Jest prośba od wojewody, żebyśmy jeszcze o jeden moduł się powiększyli, zobaczymy, jaka będzie potrzeba. Okazuje się, że ilość łóżek powszechnego dostępu jest wystarczająca, nawet jest znacząca rezerwa, nie mamy kłopotu, ale na granicy są łóżka respiratorowe. Pojedyncze łóżka są wolne na oddziale intensywnej terapii.

Jak spędza się te święta, mając w głowie obrazki z tego szpitala, także osoby, które umierają? Nie chcę epatować tymi foliowymi workami, które gdzieś tam się pojawiają w mediach, ale potrafi pan pogodzić tę rzeczywistość? To jest zawód, ale pandemia jest sytuacją ekstraordynaryjną. To nawet dla lekarza nadzwyczajny czas.

Rzeczywistość pełna wyzwań, faktem jest, że dosyć dużo osób umiera. Na oddziale pulmonologii, któremu ma zaszczyt przewodzić, od 1 listopada umarło 28 osób, były to osoby w większości niezaszczepione, schorowane, często w starszym wieku, to na nas wywiera pewien rys takiej doniosłości chwili, że dla wielu moment Bożego Narodzenia jest czasem pożegnania, czas smutku, jeżeli chcemy opiekować się kompetentnie, muszę pochwalić się, że w momencie izolacji pacjentów pozwalamy, że pojedyncze osoby odwiedzały bliskich, zwłaszcza umierających.

Luzujecie reżim.

Z racji takich ludzkich. Hale targowe rodzą swego rodzaju wyzwanie.

Jest też pandemia, chodzi o zakaźność.

Tak, ale przy zachowaniu środków ostrożności nie mówimy zawsze nie. Jest możliwość odwiedzin, w pewnej ograniczonej skali, jest to robione przy zachowaniu ostrożności, z życzliwością dla pacjentów.

To są drugie święta w cieniu pandemii. Czy to też przewartościowało pańskie myślenie o życiu, świecie, o tym, dokąd idziemy?

Doświadczamy tymczasowości, nawet w nazwie szpitala jest tymczasowość. W ubiegłym roku go nie było, on był otwarty dopiero 1 lutego. Tymczasowość życia, mimo więzów ludzkich, poczucie konieczności odchodzenia, pewnego napięcia, które niosą te święta, ale tymczasowość, którą wymusza obcowanie z pacjentami też umierającymi. W najbliższych dniach ukaże się album, który jest świadectwem pracowników szpitala, Wydawnictwo Posnania wydało ten album, jako ukazania zrywu kompetencji, serca personelu medycznego. Album 200-stronicowy, który ukazuje to, że w środowisku medycznym podejmujemy refleksję, że jeżeli oskarżani jesteśmy, czasami zresztą słusznie, o oziębłość, korporacyjność procedur, obcość. Staramy się też w szpitalu tymczasowym, wśród huku wentylatorów, w nieprzyjaznym świetle, staramy się zachować gościnność, niezbędną w dniu Bożego Narodzenia.

Jak to wygląda od strony personelu. O ich możliwości fizyczne. Był taki moment, pan też o tym mówił, że jeden lekarz pracujący na 12-godzinnej zmianie opiekuje się 17 pacjentami. Czy to się trochę zmieniło? Wiem, że strażacy pojawili się na targach.

Tak, jest to zryw. Zacznę od ratowników i pielęgniarek. Wspaniałych osiem pań oddziałowych, jednej, którą wymienię, pani Ewy Nakielnej, która swoją kompetencją i zapałem, porwała kilkaset pielęgniarek. To dzieło kilku osób, które porwały innych, w medycynie jest na to miejsce, na charyzmę. Część osób przeprowadziło się prawie do szpitala, to jest kilkaset godzin w ciągu miesiąca.

Niesamowite.

Niektórzy mówią - idziemy, bez pytań o pieniądze. Szpital jest tymczasowy. Jeśli chodzi o lekarzy to też piękne postaci, cieszymy się, że pan rektor uczestniczy w dziele, pan dziekan Cymerys, pan profesor Bryl. Gdy mieliśmy trudny moment, gdy nie było sił, by rozwinąć szpitala, pomogli neurolodzy, pan profesor Michalak dał się porwać. Koordynacja medyczna pani doktor Winiarskiej, Hanny Springer, wielu osób. Mógłbym wymieniać. Ofiarują wszystkie możliwe siły. Oczywiście są różne twarze tej pandemii, niektórzy się uchylają, ale w święta dziękujemy tym, którzy ofiarowują siebie, także strażacy, wolontariusze, opiekunowie.

Dziękujemy tym ludziom, ale czy nie brakuje personelu w tej chwili?

Mamy tak na styk, oczywiście potrzebowalibyśmy 10-15 lekarzy, ale to jest tak, że nie wiemy, jakie będą losy pandemii. W najbliższych tygodniach uspokoi się, jeśli chodzi o konieczność zapewniania łóżek internistycznych.

Tych niższego poziomu.

Tak. Jesteśmy proszeni o poszerzanie łóżek intensywnej terapii, chociaż targi nie są miejscem naturalnym dla intensywnej terapii, nie chcemy prognoz niepokojących przekazywać.

Profesor Horban powiedział wczoraj, że nawet milion osób może się zakazić, a 50-60 tys. być może będzie wymagało hospitalizacji. Wtedy może zabraknąć łóżek nawet na stadionach.

Rozumiem trudności niektórych osób związanych ze szczepieniami, naprawdę je rozumiem, jestem osobą ostrożną, natomiast to kwestia związana z ważeniem szans. Szanse związane ze szczepieniami są o wiele większe, niż ryzyko. Często osoby rozsądne, logiczne, nie podejmują szczepień. Byłem przy śmierci 28 osób na naszym oddziale, ponad 100 śmierci. Część jest zapartych, ale wielu mówi - dlaczego mnie nie przekonano do szczepień.

To są w większości niezaszczepieni?

Oczywiście tak. Widzimy, jakie jest zużycie tlenu u zaszczepionych i niezaszczepionych. Niezaszczepieni potrzebują trzykrotnie więcej tlenu. Jeśli chcemy uratować nas, w strukturze szpitala tymczasowego funkcjonuje jeden z największych punktów szczepień w Polsce.

I tam dzieci się też szczepią.

Tak, zapraszamy dzieci. To dzieło bliźniacze, kompatybilne ze szpitalem tymczasowym. Jeżeli chcemy zmienić bieg historii, to nie jest za późno.

Gdybyśmy pomyśleli tak altruistycznie - szczepienie to jest też dobry prezent pod choinkę?

Tak, absolutnie. Nie wiem, jak przekonać przeciwników szczepień, jest wolność wyboru, ale tutaj z racji społecznej. Każdego dnia doświadczam żałości osób, które się nie zaszczepiły i teraz umierają. Mogę zaświadczyć, szanse związane ze szczepieniami są na tyle przeważające, że nie powinno być żądnych wątpliwości.

Osoby zaszczepione także się zarażają, ale z drugiej strony taka osoba nie ląduje w szpitalu i nie odrywa personelu od innych czynności.

Oczywiście, 2/3 to osoby niezaszczepione. I jest taki trochę bunt wśród lekarzy, dlaczego musimy się opiekować w święta, dlatego, że ktoś nie chciał się zaszczepić, że to nielogiczne.

Życzę całemu personelowi wytrwałości i siły, którą daje dzisiejszy dzień. Niech te święta będą dla was świętami mimo wszystko optymistycznymi.

Dziękuję bardzo.

Państwu również tego życzymy, zdrowych, wesołych świąt.

https://radiopoznan.fm/n/nNkaIC
KOMENTARZE 1
Waldek K
Waldek K 24.12.2021 godz. 20:21
ciekawe panie dr , a tu poniżej inne spojrzenie lekarzy z USA , to wg pana kłamstwo ? mistyfikacja??
https://rumble.com/vr7zv1-badania-kliniczne-szczepionek.html